Reklama

Urodzona gwiazda. Ma za sobą dekady na scenie, setki zagranych koncertów, 18 wydanych płyt. Nawet gdy w pandemii świat się zatrzymał, Beata Kozidrak nie potrafiła – napisała autobiografię „Gorąca krew”, nagrała nowy singiel „Gambit”, przygotowała dla fanów niespodzianki. Zawrotne tempo utrzymywała przez lata, bo nie można inaczej, jeśli łączy się oszałamiającą karierę z byciem mamą. Z okazji 62. urodzin Beaty Kozidrak przypominamy wywiad, który rok temu ukazał się w magazynie "Party".

Reklama

62. urodziny Beaty Kozidrak

  • Beata Kozidrak o książce "Gorąca krew"
  • Jaką mamą jest Beata Kozidrak?
  • Beata Kozidrak jest zakochana! Kim jest jej partner?

Niedawno wyszła pani książka „Gorąca krew”.

Niemal rok pisałam te wspomnienia. Wracam w nich do czasów mojego dzieciństwa, pierwszych miłości i dorosłych wyborów. Przybliżam fanom okoliczności, w jakich powstawały największe hity Bajmu i moje solowe. Spina te opowieści jeden dzień – mojego rozwodu. Jadąc w 2016 roku na rozprawę z Warszawy do Lublina, wspominam minione 56 lat, które ukształtowały mnie jako kobietę, matkę i przede wszystkim artystkę.

To prawda, że jednym z pierwszych i najważniejszych recenzentów był pani wnuk?

Pierwszy seans czytany zrobiłam najbliższym. Przy stole posadziłam moje córki, zięcia, wnuka i przyjaciółkę Kaśkę. Wierzyłam, że moja opowieść zainteresuje dorosłych, ale że również 10-latka? To był pozytywny szok! Już wtedy uznałam, że jeśli powstanie audiobook, będę musiała przeczytać go sama, bo nikt nie zrobi tego bardziej emocjonalnie ode mnie.

I jak się teraz pani czuje w roli lektorki?

Nie przypuszczałam, że to taka ciężka praca. Niby też operuję głosem, ale to co innego niż śpiewanie na scenie. Mam do tej książki emocjonalny stosunek, więc często powtarzamy nagrania, bo się wzruszam, czytając poszczególne fragmenty. Mimo to byłam chwalona przez profesjonalnych lektorów, którzy przysłuchiwali się mojej pracy. Ostatnio czytałam i śpiewałam na głos cztery godziny, a zrobiłam tylko jedną krótką przerwę.

Pani tam również śpiewa?

Owszem, i to a cappella, kiedy przytaczam teksty piosenek. Nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł, więc cieszę się, że będę pierwsza i choć w ten sposób moi fani będą mieli Beatę tak blisko siebie.

W swoje niedawne urodziny też się pani z nimi spotkała.

Nie mogłam inaczej, fani napędzają mnie do działania. Potem z bliskimi wzniosłam toast za zdrowie, miłość i za to, byśmy jak najszybciej wrócili do normalności. O szczęście nie muszę się martwić, bo jestem dosłownie w czepku urodzona.

Czego w takim razie pani życzyć z okazji urodzin i nadchodzącego Dnia Matki?

Nigdy specjalnie nie obchodziłam Dnia Matki, bo to święto mam za każdym razem, gdy spotykam się z moimi córkami. Ale w tym roku zabraknie mi jednego: telefonu do mojej mamy, która zmarła w ubiegłym roku. Rana po jej stracie powoli się zabliźnia, ale tęsknota pozostanie już na zawsze. Ciągle łapię się na tym, że chcę wybrać jej numer telefonu, usłyszeć jej głos i powiedzieć rzeczy, których nie zdążyłam. Tego bym sobie życzyła.

Co usłyszałaby pani mama?

Że bardzo ją kocham i chciałabym podziękować jej za wszystko, co mi w życiu dała. Miłość, którą od niej dostałam, mogłam potem przelać na swoich bliskich. Zawdzięczam jej wiele, a przede wszystkim życie. Moja starsza siostra Grażynka zmarła kilka dni po porodzie. Drugą ciążę, w którą mama szybko zaszła, lekarze doradzali usunąć, bo zagrażała jej życiu. Mama zdecydowała inaczej i kilka miesięcy później urodziłam się ja. Żałuję, że spędzałyśmy tak mało czasu razem. Ale wierzę, że mama gdzieś tam na mnie czeka i kiedyś sama jej to powiem.

Podobno to właśnie po mamie ma pani głos.

Właśnie tak! Pamiętam, jak tuląc mnie do snu, nuciła mi do ucha „Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga”. I to były przepiękne chwile, które na zawsze pozostaną w moim sercu. Mama nie była zaskoczona, że zajęłam się śpiewaniem. Moja starsza siostra pisała wiersze, a potem, w latach 70., teksty piosenek. Też pisałam wiersze, ale ukrywałam je między kartkami książek. Pierwsze powstały z miłości do Zbyszka, w którym byłam tak zakochana, że te uczucia musiałam przelać na papier. To były czasy, gdy z rodzicami nie rozmawiało się o takich sprawach.

A już na pewno nie o seksie.

I tego mnie, jako kompletnie zielonej w tych sprawach dziewczynie, brakowało. Obiecałam sobie, że jak będę miała swoje dzieci, nie będzie między nami tematów tabu. W praktyce jednak wcale nie było to proste.

mat. prasowe/TVN/Mirosław Sosnowski

Beata Kozidrak o córkach

Dlaczego?

Moje córki mają zupełnie różne charaktery. Agata jest bardziej otwarta, ale Kasia nie zawsze chciała się ze mną wszystkim dzielić. Nie naciskałam, choć zależało mi, żeby nie powielać błędów matek z tamtych czasów. Kobiety wtedy często wstydziły się, a może nie wiedziały, jak rozmawiać ze swoimi córkami choćby o pierwszej miesiączce czy rzeczach, które są dla nich ważne.

Pani tego zabrakło?

O takich sprawach dowiadywałam się na podwórku od koleżanek, a powinnam od najbliższej osoby, czyli matki. Zawsze powtarzałam moim dziewczynom, że mogą ze mną rozmawiać na każdy temat. Jeśli coś im się w życiu nie powiedzie, staną przed trudnym wyborem – jestem i zawsze będę. Chcę wiedzieć o wszystkim, żeby móc im pomóc, bo taka jest rola matki.

W autobiografii radzi pani młodym dziewczynom, żeby nie odkładały rodzicielstwa na później. Dlaczego?

Dzieci to najpiękniejszy dar. Gdy urodziłam córki, przekonałam się, czym jest miłość bezwarunkowa. Początkowo, kiedy wyjeżdżaliśmy w trasę, Kasia zostawała pod opieką dziadków. Cierpiałam, ale wydawało mi się, że tak będzie lepiej. Gdy się dowiedziałam, że po naszym wyjeździe zamyka się w sobie, nie mogłam tego przeżyć. Przysięgłam sobie, że nasze dziecko, choć w innych warunkach, musi być z nami. I zdarzyło się, że spała na złączonych krzesłach, ale przy nas była szczęśliwa i spokojna.

Zobacz także: Beata Kozidrak znów zostanie babcią! Jej córka ogłosiła ciążę

Z młodszą córką było podobnie?

Agata urodziła się na początku lat 90. Graliśmy już mniej koncertów, za to za większe pieniądze. Było mi łatwiej, bo miałam kogoś do pomocy w domu i do opieki. Pamiętam, że gdy byłam w ciąży z Agatą, bałam się, że skoro tak mocno kocham Kasię, to czy dla drugiej córki też mi wystarczy tej miłości. Okazało się, że było jej we mnie tyle, że gdyby nie mój strach przed kolejnym porodem, miałabym na pewno więcej dzieci.

Z czym wiązał się ten strach?

Mój pierwszy poród był bardzo ciężki i to doświadczenie mocno mnie przyblokowało. Byłam młoda, odizolowana od męża i nieprzygotowana na to, co się stanie. Rodziłam w dużej sali w szpitalu przy Lubartowskiej w Lublinie. Ponieważ byłam bardzo szczupła, długo nie mogłam urodzić. Po narodzinach Kasia ważyła tylko 2400 gramów i od razu mi ją zabrano. Strasznie się denerwowałam, dopytywałam, kiedy mi ją przyniosą, bo musiałam osobiście sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

Te lęki udało się oswoić w drugiej ciąży?

Byłam spokojniejsza, bo wiedziałam już, czego się spodziewać. Poród też był zdecydowanie łagodniejszy.

Dziś ma pani piękne i zdolne córki!

Kasia realizuje się muzycznie. Agata ma swoją firmę, jest założycielką marki Modlishka, ale współpracuje również ze mną – pomaga mi w prowadzeniu social mediów. Stworzyły panie babski dream team! Cudowny! Jestem silną kobietą i mam szczęście spotykać takie na swojej drodze. Nie oglądamy się na innych i zawsze poradzimy sobie w życiu, co nie zawsze podoba się mężczyznom. Chcę uspokoić panów: pod tą twardą skorupą kryją się mięciutkie istoty, które potrzebują wsparcia i przytulenia.

Mat.prasowe

Jak budowała pani swoją siłę?

Głównie na scenie, na której zdobywałam też pewność siebie. Ale najbardziej przez ostatnie cztery lata. Po rozwodzie moje życie toczy się rytmem, który sama wyznaczam. Uporządkowałam sprawy z przeszłości, na nowo zbudowałam swoje imperium w Warszawie i zrealizowałam wiele projektów bez Bajmu. 4 maja ukazały się moja autobiografia i singiel „Gambit”, do którego nagrałam teledysk. Znalazłam miłość, która dodała mi skrzydeł.

W swojej książce pisze pani, że życie pozbawiło ją wiary w idealne związki.

Ale nie w miłość! Jest inna od tej, którą przeżywamy, mając 18 lat, i trzeba nauczyć się doceniać to, co mamy dokoła siebie. Nie zamykać się na nią, bo tylko miłość nadaje życiu głębszy sens.

Jaki jest partner Beaty Kozidrak?

Mam u swojego boku mężczyznę, który ma poczucie humoru, świetnie się razem bawimy. Nie muszę się stroić i malować, żeby poczuć się przy nim dobrze i seksownie. Nie zależy mu też na mnie dlatego, że jestem „tą” Beatą. To wielkie uczucie, ale nie jestem osaczona. Mój partner daje mi wsparcie, a to jest potrzebne w każdym wieku. I przede wszystkim – z kobietą, która ma ugruntowaną pozycję w show-biznesie, jest rozpoznawalna i niezależna, nie każdy facet by wytrzymał.

I nie jest o panią zazdrosny?

Jest, ale w granicach rozsądku. I tak powinno być (śmiech).

Zdradzi pani, kim on jest?

Nie mogę, chce pozostać anonimowy, a ja to szanuję. Niech to będzie jedna rzecz, która będzie tylko moja!

Zobacz także: Beata Kozidrak zadała szyku z cekinowym garniturze za 2 tys. zł!

Beacie Kozidrak z okazji urodziny składamy najlepsze życzenia!

Facebook Beaty Kozidrak

Artystka opowiedziała też o niesamowitej relacji, jaka łączyła ją z mamą i miłości do córek.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama