Reklama

Fani "M jak miłość" Igę Krefft doskonale pamiętają jako Ulę Mostowiak, a szerszemu gronu gwiazda hitowego serialu dała się poznać dzięki udziałowi w 11. edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo". 25-letnia aktorka i piosenkarka, która występuje pod pseudonimem scenicznym "Ofelia", w mediach społecznościowych obserwowana jest przez niemal 90. tysięcy internautów, którzy z zaciekawieniem śledzą jej codzienność. Teraz artystka postanowiła jednak dać poznać się swoim obserwatorom od zupełnie innej strony. Iga Kreft na swoim profilu na Instagramie opublikowała poruszający wpis, w którym podzieliła się dramatycznym wyznaniem.

Reklama

W powyższych slajdach bardzo trudna i bolesna dla mnie historia, którą dzielę się z Wami bo wierzę, że może być pomocna dla innych - zaczęła.

Dramatyczne wyznanie gwiazda "M jak miłość". Iga Krefft miała myśli samobójcze

Iga Krefft postanowiła podzielić się fanom historią swojego życia, którą do te pory znali tylko jej najbliżsi. Na swoim profilu na Instagramie 25-letnia gwiazda "M jak miłość" zdobyła się na bardzo odważne wyznanie, i jak sama przyznała - choć przyszło jej to z ogromnym trudem - chciała to zrobić już dawno temu. Iga Krefft od lat choruje na nerwicę, a w 2019 roku, tuż przed swoim udziałem w programie "Twoja twarz brzmi znajomo", u aktorki rozpoznano depresję. Wtedy jednak postanowiła to przed wszystkimi ukryć.

Od 6 lat choruję na nerwicę z epizodami depresji. Dwa lata temu przeszłam załamanie nerwowe, a o samej depresji dowiedziałam się na tydzień przed rozpoczęciem programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Było to cholernie trudne wyzwanie i jak wchodziłam na próby, to miałam naprawdę czarne myśli. Gdyby nie leczenie, nie wiem, jakby się skończyło... - zaczęła. - Nikt wtedy nie wiedział o tym, bo było to dla mnie potwornie wstydliwe. Może lepiej byłoby, gdybym jednak wtedy o tym powiedziała komuś, bo może uniknęłabym komentarzy w stylu "widza masz zabawić, jego nie obchodzi, że jest ci ciężko" - dodała w swoim poruszającym wyznaniu.

Mat. prasowe

Iga Krefft przyznała, że przeprowadzka do nowego miast zdecydowanie nasiliła jej ciężki stan. Aktorka znalazła się w Warszawie kompletnie sama, a rozwój kariery wcale nie sprawiał, że czuła się lepiej - wręcz przeciwnie. Ze względu na zawodowe zobowiązania, aktorka była jeszcze bardziej przytłoczona.

Więc tak, było mi cholernie ciężko. Bycie zupełnie samemu w Warszawie (Wiktor wtedy mieszkał na Islandii, rodzina 500 km ode mnie) i przechodzenie depresji, nie mając nawet chwili, aby zadbać o siebie, to piekło. 3, 4h snu, z jednej roboty do drugiej i widmo tego, że jeśli zrezygnuję, to nie dość, że pójdzie na mnie plaga złych opinii, to jeszcze pewnie kary pieniężne, a pieniędzy wtedy nie miałam zbyt wiele...

Gwiazda "M jak miłość" po raz pierwszy alarmujące sygnały, dotyczące jej zdrowia psychicznego, zauważyła jeszcze w nastoletnim wieku - tuż po zakończeniu liceum i zdawaniu egzaminów do szkoły teatralnej. Wtedy jednak nie zdecydowała się na wizytę u specjalisty.

Patowa sytuacja. Ale! Skąd się to wzięło? Ta kulminacja w styczniu 2019? Stąd, że odkąd miałam 19 lat, kiedy zrozumiałam, że coś złego z moim zdrowiem psychicznym się dzieje, nie poszłam do lekarza. Zaczęło się to po egzaminach do szkoły teatralnej. Schudłam, byłam śliczna, a przynajmniej próbowałam (wydawało się, że jak będę chuda, to będę śliczna), bo najbardziej chciałam dostać się do warszawskiej AT, tam przecież przyjmują tylko śliczne dziewczyny, a słyszałam: "do Łodzi masz szansę, bo tam lubią takie dziwne...".

Iga Krefft przyznała, że egzaminy do szkół teatralnych, dla niej wiązały się z ogromnym stresem. "Banda ludzi ocenia mnie, kiedy ja w ciągu chwili otwieram się przed nimi z moimi najbardziej delikatnymi problemami, bo przecież na tym polega bycie AKTOREM. PRAWDA MUSI BYĆ - NIE WOLNO ZADAWAĆ PYTANIA "JAK" - teraz wiem, że to bzdura, nie warto ryzykować zdrowia psychicznego dla rozrywki innych" - wspomina po latach.

Najgorsze zaczęło się w sierpniu, chwilę po tym, jak się dowiedziałam, że dostałam się do Krakowa. Cały miesiąc drżałam wewnętrznie. Czułam, jakbym była we śnie (hardkorowa derealizacja), nieustanny ból brzucha i wieczna senność. Wychodziłam na spacer i płakałam, patrząc na ukochane łąki i pola, bo nie czułam NIC! - zwierzyła się aktorka.

Najgorszy moment w życiu Igi Krefft miał jednak dopiero nadejść. Jak się okazuje, aktorka zaczęła zmagać się z myślami samobójczymi. Ten stan stał się dla niej impulsem, by zacząć czytać o chorobach psychicznych, jednak i wtedy nie zdecydowała się na leczenie. Choć na chwilę złe myśli odeszły, dziś Iga Kreft wie, że popełniła ogromny błąd.

Jednej nocy, jadąc pociągiem do Wrocławia, nastąpiła kulminacja, czułam, że jeśli to się nie skończy, to ja skończę ze sobą. Nie dam rady... To mnie zaalarmowało. Zaczęłam czytać następnego dnia o chorobach psychicznych i zadzwoniłam do rodziców z pytaniem, czy mój stan to może być to...? Po ponad miesiącu życia w jakimś koszmarze, objawy uspokoiły się. Samoczynnie. Nie poszłam do lekarza ani nic i to był błąd... Później zaczął się rok akademicki, cholerna fuksówka i studenci, którzy jakby wchodzili w rolę moich oprawców z podstawówki. Taka to szlachetna zabawa w poniżanie innych, ośmieszanie... Ale jakoś to przeżyłam... W ciągu roku miałam dwa takie ataki jeszcze - na święta Bożego Narodzenia i pod koniec roku akademickiego.

Kamil PIKLIKIEWICZ/East News

Gwiazda "M jak miłość" przez wiele lat wypierała swoją chorobę, która ujawniała się wcale nie w najtrudniejszych momentach jej życia, a wtedy, kiedy w końcu mogła skupić się tylko na sobie. Sytuacja była na tyle ciężka, że kiedy symptomy ustawały, Iga Krefft i tak nie była w stanie myśleć o niczym innym.

I tak sobie żyłam kilka lat, zazwyczaj było ok, czasem, jak się bardziej zrelaksowałam, odpuściłam, to znowu czułam ten koszmarny lęk wewnątrz, że przyjdzie atak, że wróci tamten stan, ale jakoś sama nie pozwalałam na to. Więc większość czasu żyłam w strachu i pilnowałam się, aby nie wróciło "TAMTO". Trochę stałam się więźniem samej siebie... - wspomina.

W pewnym momencie u aktorki zaczęły pojawiać się ataki paniki, a jej organizm wysyłał jej jednoznaczne sygnały. Wtedy w końcu postanowiła zasięgnąć specjalistycznej pomocy.

W końcu organizm powiedział STOP. Wtedy już nie było odwrotu. Zaburzenia akcji serca, notoryczna senność, dramat z każdej sytuacji, płacz o pierdoły, generalnie moje całe życie stało się jakimś filmem katastroficznym (oczywiście tylko w mojej głowie), a do tego przecież WSZYSTKO JEST SUPER! Mam pracę, kochającego chłopaka, karierę, robię to, co lubię, więc SKĄD, DO CHOLERY, TEN DRAMAT???

Stąd, że przez tyle lat wypierałam chorobę, która wcale nie zmniejszała się, tylko rosła w siłę. Autostrada do najgorszych stanów już nie zatrzymywała lęku, tylko przechodziła w zwykłą rezygnację z chęci na cokolwiek, łatwiej było płakać, odczuwać całym ciałem ból i poddać się. Kolejny raz poratowałam się wiedzą z internetu i poszłam WRESZCIE do psychiatry.

Wraz z wizytą u lekarza, życie Igi Krefft zaczęło wracać na odpowiedni tor. Aktorka otrzymała odpowiednią pomoc i leki, a dziś nadal uczęszcza na terapię i choć jak sama przyznaje, bywają momenty, w których czuje się równie źle, jak kiedyś, w końcu nauczyła się walczyć ze swoją chorobą.

Dostałam leki, bo to była jedyna opcja wtedy i po kilku miesiącach życie odzyskało sens. Serio - jedna krótka decyzja o tym, aby pójść do specjalisty i zacząć terapię zmieniła moje życie. Wiem doskonale, skąd się wzięły te lęki, ale nie o tym dzisiaj. Może kiedyś napiszę o tym więcej. Dzisiaj o tej części mojej drogi, bo obecnie jestem po masakrze emocjonalnej, po przygotowaniu projektu, który wypłukał ze mnie chyba wszystkie leki. I nagle poczułam się znowu jak wtedy w sierpniu po egzaminach, ale teraz wiem, że to choroba i wiem, jak ją poskromić. Stąd też mój samotny wyjazd do Włoch i chęć zrobienia czegoś tylko dla siebie, bo tego uczę się też na terapii, która bywa meeeega ciężka - zakończyła.

Gwiazda "M jak miłość" przyznała, że najbardziej bała się tego, że po jej osobistym wyznaniu będzie musiała mierzyć się z falą negatywnych komentarzy na swój temat, jednak dziś jest gotowa na to, by je przyjąć. Mimo ogromnych obaw postanowiła jednak się przełamać, a zamiast "wiadra pomyj" otrzymała ogromne wsparcie ze strony internautów, którzy są jej bardzo wdzięczni, że w końcu poruszyła tak ważny temat, który dla wielu wciąż jest tabu. Co więcej, pod wpisem Igi Krefft natychmiast pojawiły się również osobiste wyznania jej obserwatorów.

- Wspaniale, że się tym dzielisz. Dziękujemy ♥️ Tulę!

- Znam to. Całkowicie rozumiem. Nerwica to straszna choroba. Na własnej skórze przekonałam się o tym. Ważne żeby się nie poddać. Warto o tym mówić bo jest to pomocne dla innych. Przede wszystkim daje nadzieję, że można wyzdrowieć i może być lepiej. Pozdrawiam serdecznie ????

-???? Brawo, ja mam stany lękowe, depresyjne, terapia była dla mnie wielkim ciężkim wyzwaniem i często codzienność to dla mnie koszmar, bo niestety to powoduje, ze często bardzo siebie delikatnie mówiąc nie lubię i nie akceptuje, ale ciesze się, ze o tym mówisz, ze coraz więcej osób o tym mówi. Ciężki jest cierpieć w poczuciu wyobcowania i bać się oceny. Trzymam kciuki za nas i wszystkich ❤️

- Brawo????????! Super, że o tym piszesz❤️

- Czytając Twój post dotarło do mnie, że moje lęki, złe samopoczucie, płacz o praktycznie wszystko i dobijająca samotność to nie są moje wymysły i ,,nie przesadzam" mimo, że to wmawiali najbliżsi. Wiem dzięki Tobie, że nie jestem sama, że jestem chora, a nie kapryśna.

Podobnych opinii były setki i jak widać odważne wyznanie Igi Krefft dla wielu okazało się nieocenionym wsparciem i ogromną inspiracją. Pamiętajmy, że znajdując się w trudnym momencie zawsze możemy liczyć na pomoc ekspertów i skorzystać z linii wsparcia oraz telefonów zaufania.

Zobacz także: Dramatyczne wyznanie Waldemara z "Rolnik szuka żony"! "Dowiedziałem się, że mam nowotwór złośliwy"

Iga Krefft zdecydowała się podzielić z internautami historią swojego życia. Jak się okazuje, gwiazda "M jak miłość" od lat zmaga się z nerwicą z epizodami depresji. Aktora długo myślała o tym, by w końcu powiedzieć fanom prawdę o swoich doświadczeniach. Jej post poruszył tysiące internautów, którzy w licznych komentarzach wyrazili swoje wsparcie i wdzięczność.

Reklama

Widzowie "M jak miłość" doskonale znają aktorkę z roli Uli Mostowiak. Do tej pory jednak nikt nie wiedział, co tak naprawdę w swoim życiu przechodziła gwiazda kultowego serialu. Na szczęście dziś artystka korzysta z pomocy specjalistów i jak sama przyznaje, żałuje, że nie zdecydowała się na to wcześniej.

Instagram
Kamil PIKLIKIEWICZ/East News
Reklama
Reklama
Reklama