Reklama

Kwestia wiary i przynależności do kościoła katolickiego to temat od dłuższego czasu będący w naszym kraju na tapecie. Głos w tej sprawie zabierają również celebryci, których można podzielić na tych głęboko wierzących, jak i tych, którzy nie mają o kościele najlepszego zdania, choć nie odżegnują się całkiem od wiary w Boga. Przypomnijmy: Farna krytykuje kościół: "Bagno i patologia"

Reklama

Temat ten postanowił podjąć również Stanisław Tym, słynny aktor i odtwórca jednej z głównych ról w kultowym już filmie "Miś". W najnowszym wydaniu tygodnika "Polityka", Tym ostro krytykuje kościół i zarzuca mu zagarnianie pieniędzy. Aktor twierdzi, że nauczanie kościoła nie jest najrozsądniejsze, a odrzucanie przez niego podstawowych osiągnięć nauki uważa za prawdziwy absurd.

Uczenie teorii ewolucji i rozmowa z młodymi ludźmi o instynktach biologicznych właściwych człowiekowi – oddychaniu, jedzeniu i seksualności – jest objaśnieniem natury Wszechświata. Tak samo ważnym jak uczenie o prawach Newtona czy teoriach Einsteina. Zideologizowaniem natomiast jest wciskanie do głowy opowieści, że pewna kobieta dwa tysiące lat temu urodziła dziecko, choć była dziewicą, bo zapłodnił ją Duch Święty, a potem została wzięta do nieba, gdzie do dziś przebywa żywa, cała, zdrowa i szczęśliwa - czytamy w "Polityce".

Tym nie jest również optymistą w kwestii roli kościoła w Polsce w najbliższej przyszłości.

Gdy się urodziłem, Polska miała Kościół katolicki. Dziś Kościół katolicki ma Polskę. Kościół zagarnął za dużo władzy i za dużo pieniędzy. Czuje się z tym bardzo dobrze. Ale przecież czułby się lepiej, gdyby to jeszcze pomnażał. Niestety, przyszłość nie rysuje się różowo - podkreśla.

Padło dużo mocnych, ale chyba prawdziwych słów. Zgadzacie się ze Stanisławem Tymem?

Zobacz: Chyra o pedofilii w kościele: "Coś co tkwiło od dawna"

Reklama

Gwiazdy na pokazie Zienia w kościele:

Reklama
Reklama
Reklama