Marek Frąckowiak nie żyje. Jego żona, aktorka Ewa Złotowska, była przy nim do samego końca!
Marek Frąckowiak nie żyje. Jego żona, aktorka Ewa Złotowska, była przy nim do samego końca!
Poznajcie ich historię miłości
1 z 5
Nie żyje Marek Frąckowiak, wybitny aktor teatralny i filmowy. Artysta zmarł w wieku 67 lat. Kilka lat temu gwiazdor poważnie zachorował - miał raka kręgosłupa. Lekarzom udało usunąć się guza, ale w 2014 roku nastąpił nawrót - niezbędna była chemioterapia. W maju tego roku znów trafił do szpitala, ale jego żona, Ewa Złotowska, zapewniła, że nie miało to nic wspólnego z rakiem:
Mąż jest w szpitalu. Był niedokrwiony. Potrzebna była transfuzja. W dobrej formie nie jest, ale poczuł się lepiej - mówiła aktorka magazynowi „Dobry Tydzień”.
Historia miłości Marka Frąckowiaka i Ewy Złotowskiej
To właśnie Ewa Złotowska wspierała swojego męża do końca. Spotkali się w trudnym momencie życia pana Marka:
Alkohol w pewnym momencie życia stał się dominujący, co mi nie pomogło. Ale powtarzam, nie narzekam, taką drogę miałem przejść, żeby wyciągnąć wnioski - mówił w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".
Kiedy spotkał Złotowską, która również jest aktorką, od razu wiedział, że chce spędzić z nią resztę życia. Byli małżeństwem przez ponad 20 lat:
Spotkaliśmy się we właściwym momencie. Ewa to bardzo mądra osoba. Wtedy głośno powiedziałem: z tą panią chciałbym ułożyć sobie życie. Za co kocham Ewę? Za ogromną uczciwość, lojalność, mądrość... To chodząca kobiecość, ten błysk w oku i biust, jak Sophia Loren, tylko w mniejszych rozmiarach. Wspólne życie to suma kompromisów, które razem się podejmuje. To nie może być mecz: dzisiaj 1:0 dla mnie, jutro 2:0 dla ciebie.
Co mówił o swojej chorobie? Czy miał dzieci? Zobacz!
Zobacz: Grzegorz Miecugow: Co mówili o nim jego syn i żona? "Tata ma poczucie humoru, ale ja mam chyba..."
2 z 5
Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska nie mieli dzieci. Dla aktora był to wyjątkowo trudny temat:
To nie jest miły temat. Trudno, tak się potoczyło, nie zmienię tego... Za to jestem dziewięciokrotnym wujkiem, kochanym, i z tego co mówią mi moi siostrzeńcy, bardzo ważną dla nich osobą - mówił w "Dobrym Tygodniu".
Zobacz: Byli razem 54 lata... Krystyna Pyrkosz pożegnała męża Witolda Pyrkosza. ZDJĘCIA
3 z 5
Marek Frąckowiak poważnie chorował. Pewnego razu przewrócił się w ogrodzie i nie mógł wstać. Po badaniach okazało się, że ma raka kręgosłupa:
Nie da się tego ukryć, moja choroba stała się publiczną tajemnicą. Jej atak był rzeczywiście agresywny. Kiedy siedziałem na wózku, pytanie "Po co żyć?" samo cisnęło się na usta. Udało mi się. Dziś uważam, że życie to wspaniała wartość. - mówił jeszcze w listopadzie 2016 roku w Dobrym Tygodniu.
Zobacz: Byli młodzi, piękni i zdolni. Odeszli zdecydowanie zbyt szybko...
4 z 5
Pan Marek Frąckowiak dużo mówił o rzeczach ostatecznych, a także śmierci:
Człowiekowi, zanim nie doświadczy podobnych historii, wydaje się, że jest nieśmiertelny. O wszystkim myśli, ale nie o śmierci. Po takiej "przygodzie" dochodzi się do wniosku, że nic nie zagwarantuje długiego życia, żadne zdrowe odżywianie, żadne gimnastyki... Podpisujemy z Panem Bogiem umowę na czas określony i wiemy, że kiedyś ta umowa się skończy. I nie mamy na to żadnego wpływu. Śmierci się nie boję, bo nie mam na nią wpływu. Przychodzi raz i już. Natomiast bardzo często boję się życia. Boję się zadań, które przede mną stawia, czy im podołam. Boję się konsekwencji życiowych decyzji.
Marek Frąckowiak miał 67 lat.
5 z 5
Swoją karierę zaczynał w latach 70. W 1971 roku zagrał w filmie „Zabijcie czarną owcę”. W 1974 roku ukończył Wydział Aktorski PWSFTviT w Łodzi. Wystąpił w kilkudziesięciu filmach i serialach. Widzowie doskonale pamiętają go m.in. z filmów Co mi zrobisz jak mnie złapiesz, Lato leśnych ludzi, Młode wilki, a także seriali takich jak: Samo Życie, Czas honoru, Miasteczko, Pierwsza miłość, To nie koniec świata.