„Beata Tadla mi imponuje”, mówi Renata Kaczoruk. Czym konkretnie?
„Beata Tadla mi imponuje”, mówi Renata Kaczoruk. Czym konkretnie?
1 z 6
Renata Kaczoruk występuje teraz w „Tańcu z Gwiazdami”. Ale jeśli wiecie, że jest partnerką Kuby Wojewódzkiego i budzi kontrowersje, to mało o niej wiecie. Renata Kaczoruk ma dość plotek i krzywdzących opinii, dlatego zamierza odkryć prawdę na swój temat. Choć jej debiut w telewizji nie należał do udanych, ona się nie zniechęciła. Do show Polsatu wróciła silniejsza. Chce nie tylko pokazać swój talent, ale i udowodnić, że negatywny wizerunek, który do niej przylgnął, nie ma nic wspólnego z tym, jaka jest naprawdę.
Co ją zaskoczyło w programie? Jak ocenia swojego tanecznego partnera? I czym imponuje jej Beata Tadla?
Przeczytaj cały wywiad w naszej galerii z magazynu „Flesz”!
Zobacz także: Czy Wojewódzki jest zazdrosny o partnera tanecznego Kaczoruk? "On widzi, jak mi się oczy świecą"
2 z 6
Czy po swoich nieprzyjemnych doświadczeniach w „Azja Expressie” starałaś się od początku budować dobre relacje z innymi uczestnikami „Tańca z Gwiazdami”?
Mieliśmy już pierwszą imprezę integracyjną i mogę z pełnym przekonaniem potwierdzić, że jesteśmy świetnym teamem. Nikt do nikogo nie jest uprzedzony. Na sali treningowej wszyscy jesteśmy równi i wszyscy wykonujemy tę samą ciężką pracę na parkiecie. Choć nie znamy się zbyt długo, mam poczucie, że wszyscy bardzo się wspieramy i pomagamy sobie nawzajem. Na pewno dużą sympatią darzę Beatę Tadlę, bo imponuje mi to, jak silną, charyzmatyczną i wytrwałą jest kobietą. Bardzo ciekawą osobą jest Angelika, czyli Littlemooonster96, która zaskarbiła sobie moje serce skromnością i wrażliwością. Przypomina mi trochę moją młodszą siostrę.
A po co właściwie zdecydowałaś się na udział w tym show?
To program pokazujący piękno tańca, pozytywne emocje, relacje między partnerami. Nie ma w nim miejsca na konflikty, to nie walki gladiatorów. Od dziecka mam mnóstwo szacunku do tancerzy i wysiłku, jaki wkładają w każdy ruch na parkiecie. Niektórym „Taniec z Gwiazdami” kojarzy się z blichtrem czy próżnością, ale w rzeczywistości to naprawdę ciężka praca. Treningi są żmudne, nie zawsze przyjemne i potrafią nieźle dać w kość. Ale nagrodą za to wszystko jest poczucie wolności i spełnienia, jakie daje taniec.
Tańczący mężczyzna jest sexy?
Zaskoczyło mnie to, jak Michał Jeziorowski - przyp. red.zmienia się w tańcu. Z nieśmiałego chłopaka staje się onieśmielającym mnie mężczyzną. Podoba mi się, że tancerze mają w sobie rodzaj opiekuńczości, są dżentelmenami na parkiecie. To powoduje, że czuję się wyjątkowo i bardzo kobieco.
Twój partner ma te wszystkie cechy?
Michał okazał się świetnym nauczycielem, choć dopiero debiutuje w programie. Doceniam jego cierpliwość i poczucie humoru, z jakim podchodzi do moich niepowodzeń na parkiecie. Absolutnie mu ufam i poddaję się wszystkim jego pomysłom dotyczącym choreografii. W trudnych momentach podczas treningów bardzo mnie wspiera i mobilizuje. Dzięki niemu się nie poddaję.
3 z 6
Czy kiedy dostałaś propozycję występu w „Tańcu…”, pomyślałaś sobie: „Świetnie, wreszcie będę miała okazję pokazać się z innej strony”?
Przeciwnie, bardzo trudno było przekonać mnie do wzięcia udziału w tym show i trochę czasu to trwało. Bałam się, że nie podołam takiemu wyzwaniu. Ostatecznie przekonała mnie perspektywa nauczenia się tańca. Kusząca wydawała mi się też wizja pracy z najzdolniejszymi choreografami i tancerzami w Polsce. Każdy kolejny dzień spędzony na sali upewnia mnie, że podjęłam słuszną decyzję. Czuje się szczęśliwa, mimo że cały czas zmęczona (śmiech).
Kto cię ostatecznie przekonał?
Moja przyjaciółka Kamila Szczawińska. Dzięki niej uwierzyłam, że „Taniec z Gwiazdami” jest wspaniałą przygodą. Często dzwonię do Kamili po treningach, żeby opowiedzieć, jak mi dziś poszło, a ona bardzo mnie wspiera. Cieszę się, że mam blisko kogoś, kto przeżył dokładnie to samo. Ostatnio rozmawiamy tylko o tańcu, o niczym innym.
Na wieść o tym, że wystąpisz w „Tańcu z Gwiazdami”, znów zaczęto dużo o tobie pisać. I nie zawsze były to miłe rzeczy.
Staram się nie zaprzątać sobie tym głowy i całą energię poświęcać treningom. Choć bywa ciężko, dawno nic nie sprawiało mi takiej frajdy. Momentami czuję ten sam rodzaj radości i dziecięcej beztroski co wtedy, gdy mając sześć lat, tańczyłam w balecie.
Co straciłaś, gdy stałaś się osobą publiczną?
Staram się nie myśleć o tym, co straciłam, a skupiać się na tym, co zyskałam. Dzięki temu, że nieoczekiwanie stałam się rozpoznawalna, miałam okazję zrobić autorski dokument o modelingu czy wesprzeć działania kampanii na rzecz kobiet w świecie IT i dotrzeć z tym do szerszego grona odbiorców.
4 z 6
Ale zyskałaś też niezbyt korzystny wizerunek, który jak sama twierdziłaś, jest daleki od tego, jaka jesteś naprawdę. Ale może ci to nie przeszkadza, bo przecież niewiele osób w show-biznesie pokazuje swoją prawdziwą twarz.
Nie zgadzam się z tym. Znam mnóstwo osób, które są zawsze sobą, a jednak ich medialny wizerunek jest całkowicie poza ich kontrolą i zupełnie odbiega od tego, jakimi ludźmi są na co dzień. Ekran nie pokazuje prawdziwej twarzy człowieka. Dlatego wydawanie opinii o kimś na podstawie tego, jak pokazano go w telewizji, to jak ocenianie książki po okładce. Żeby mieć jakiś wyobrażenie na temat człowieka, trzeba go poznać osobiście.
Wiesz, jak poruszać się w świecie show-biznesu?
Bardzo długo nie miałam poczucia, że budzę jakieś zainteresowanie mediów. Byłam przyzwyczajona do tego, że to Kuba rozpala ogromne emocje, ale wydawało mi się, że ja jestem z boku. Ale kiedy zobaczyłam, że pod artykułami na mój temat są tysiące komentarzy, a każdy z komentujących ma własne wyobrażenie na mój temat, poczułam, że moje życie przestaje należeć wyłącznie do mnie.
Źle znosisz zainteresowanie mediów?
Zawsze chętnie rozmawiam z dziennikarzami, zwłaszcza jeśli jest to element mojej pracy, tak jak w przypadku udziału w takim programie jak „Taniec z Gwiazdami”. Ale nie sposób żyć cały czas na widoku, łatwo wtedy zwariować. Wydaje mi się, że nie muszę się spowiadać z koloru piżamy czy z tego, co mam w torebce. Zanim poznałam Kubę, nie żyłam w blasku fleszy. Byłam względnie anonimową modelką, nikt nie interesował się moim życiem prywatnym. Teraz dużo rzadziej niż wcześniej biorę udział w pokazach. Związek z osobą, która budzi tak duże emocje, kłóci się z neutralnością pracy, którą wykonywałam. Modelka powinna być neutralna.
Anja Rubik nie jest anonimowa, a świetnie sobie radzi w show-biznesie.
Anja to jedna z najbardziej docenianych modelek na świecie, zauważana ze względu na swoje poglądy, a nie za to, z kim jest związana. Ogromnie imponuje mi to, jak ona potrafi pociągnąć za sobą innych w dobrej sprawie. Robi to z elegancją i skutecznością.
5 z 6
Ty też jesteś osobą zaangażowaną, często widywano cię na demonstracjach.
Zanim jeszcze zaczęłam być rozpoznawalna, głośno mówiłam o sprawach, które są dla mnie ważne. Angażowałam się w akcje dotyczące m.in. adopcji zwierząt, byłam opiekunką na obozach dla trudnej młodzieży, protestowałam przeciwko nierównemu traktowaniu kobiet. Dziś tym bardziej nie potrafię przejść obojętnie obok spraw, które mnie dotykają. Anja jest najlepszym dowodem, że takie działania mają siłę i są potrzebne.
Poznałyście się?
Tak, na „czarnym proteście” w Paryżu. Realizowałam wtedy zdjęcia do filmu „Modelki 3.0”. Cieszyłam się, że miałyśmy szansę chwilę porozmawiać, bo od dawna ją podziwiam. Potem bardzo kibicowałam jej rewelacyjnej kampanii dotyczącej edukacji seksualnej #sexedpl. Wywołała bardzo potrzebną dyskusję.
Masz poczucie, że wciąż ciągnie się za tobą opinia skandalistki?
Ile ludzi, tyle opinii. A te się zmieniają, bo są zależne od tego, co czytamy, w jakim kontekście, czyj punkt widzenia obraliśmy. Słowem, nie należy się do nich przywiązywać. Oczywiście, nie chciałabym być przez nikogo postrzegana jako skandalistka, bo nie czuję się dobrze w tej roli, ale nie mam na to dużego wpływu. Z kilku ważnych projektów zrezygnowałam właśnie dlatego, że nie chciałam, by doszło do sytuacji, w której uwaga będzie skierowana na mnie zamiast na ważny przekaz, jaki niesie ze sobą dana inicjatywa.
Ale z udziału w programach telewizyjnych nie zrezygnowałaś.
Przede wszystkim „Taniec z Gwiazdami”, o czym coraz mocniej się przekonuję, odbudowuje mnie jako człowieka oraz jako kobietę. Z każdego treningu wynoszę pozytywną energię, jakiej do tej pory nigdzie nie doświadczyłam. W show-biznesie wciąż czuję się niepewnie, co chyba łatwo zrozumieć, biorąc pod uwagę moje dotychczasowe doświadczenia. A taniec działa na mnie jak najlepsza terapia. Podczas treningów wypływają moje prawdziwe emocje. Znowu mogę być zwyczajną, wrażliwą dziewczyną sprzed lat.
Masz przyjaciół w show-biznesie?
Poza Kamilą Szczawińską większość moich przyjaciół jest spoza świata mediów. To daje mi oddech i kontakt ze światem szczerych emocji i prawdziwych ludzi. Mam też bliski kontakt z kilkoma dziewczynami z modelingu.
6 z 6
To również niełatwe środowisko, pełne niezdrowej rywalizacji.
Bajanie i stereotypy. Świat mody jest tak skonstruowany, że jest miejsce dla różnych typów modelek. Każda się sprawdza w zupełnie innej estetyce. Jedne pozują dla „Vogue’a”, inne w kampaniach komercyjnych, a jeszcze inne najlepsze są na wybiegach. Podam ci przykład. Mam siostrę bliźniaczkę, która jest prawie identyczna jak ja. I chociaż razem pracowałyśmy w Paryżu, to nie odbierałyśmy sobie pracy. Różne charaktery i drobne różnice w urodzie sprawiały, że pracowałyśmy dla zupełnie innych projektantów i fotografów. Jedna z nas jest ascetyczna w sposobie poruszania się, druga potrafi być na wybiegu bardziej zmysłowa, sexy.
Która z was jest tą zmysłową?
A tego ci nie powiem, domyśl się sam (śmiech).
Twoja siostra będzie na widowni „Tańca z Gwiazdami”?
Ona woli kibicować mi z domu, ale jeśli tylko zmieni zdanie, zaproszę ją na widownię.
A Kubę zaprosisz na widownię?
Będzie trzymał za mnie kciuki ukryty gdzieś głęboko za kulisami programu (śmiech). Każde z nas ma swój świat i taka rozdzielność lepiej nam służy.
Rozdzielność w przypadku pary? To nie brzmi zbyt dobrze.
To rozdzielność wyłącznie w sferze zawodowej. To, co się dzieje u nas w domu, zachowamy wyłącznie dla siebie. Obiecuję, że nigdy nie wystąpimy wspólnie na okładce, gdzie będziemy opowiadać o miłości, trzymając się za ręce.
Trzymam cię za słowo. A korzystasz nadal z doświadczeń i rad Kuby?
Staram się bardziej ufać własnej intuicji. Zwracam uwagę na to, jak inni mnie rozumieją czy jak odczytują moje zachowanie. Słucham i zauważam, gdy to, co próbuję o sobie przekazać, jest odczytywane inaczej, niżbym się spodziewała. Próbuję znaleźć sposób na komunikację, która będzie zgodna ze mną, ale jednocześnie czytelna dla odbiorców.