Tegoroczne "świętowanie" rocznicy niepodległości zapamiętamy na długo. W wyniku burd, bijatyk i chaosu w Warszawie ucierpiało kilkadziesiąt osób, zniszczono mienie publiczne i spalono symboliczną tęczę. Nie wszystkich to jednak oburzyło. Przypomnijmy: Cejrowski cieszy się ze spalonej tęczy

Reklama

Zupełnie innego zdania jest Michał Piróg. Choreograf jeszcze na gorąco w ostrych słowach potępiał zachowanie osób biorących udział w marszu, którzy dopuścili się wykroczeń. W rozmowie z AfterParty.pl, Michał nazwał wydarzenia ze stolicy skandalicznymi i wręcz niewyobrażalnymi.

Całe to zachowanie jest kolejnym dowodem na to, że nie dorośliśmy do demokracji. Jest dla mnie niewyobrażalne, że 11 listopada w stolicy ludzie zadają sobie pytanie, czy bezpiecznie jest wyjść z domu. To skandal! Tego dnia rano byłem jeszcze w Poznaniu i tam naprawdę świętowano - rodziny z dziećmi na ulicy, atmosfera radości. I potem przyjeżdżam do Warszawy i widzę taki sajgon - powiedział w rozmowie z nami.

Piróg jest też zdania, że to organizator marszu, którego uczestnicy wyrządzili szkody, powinien odpowiedzieć finansowo za spalenie tęczy na Placu Zbawiciela i pozostałe zniszczenia. Uważa też, że

Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której silniejszy może więcej. Kibice, chuligani, niszczą wszystko, bo są w grupie. Gdybym ja dopuścił się takiego wykroczenia, od razu zostałbym pociągnięty do odpowiedzialności. A tu mamy setki osób, z których aresztowano może 50? Organizator musi zagwarantować, że nie dojdzie do burd, a jeśli do nich jednak dochodzi to oczywiste, że to on musi ponieść odpowiedzialność, szczególnie finansową, więc tak, jak najbardziej organizatorzy powinni zapłacić za odrestaurowanie tęczy i inne wyrządzone szkody - dodaje.

Zgadzacie się z Michałem?

Zobacz: Piróg o Wolińskim: "Męska wersja Paris Hilton"

Zobacz także

Reklama

Michał Piróg w Izraelu dla "Vivy!":

Reklama
Reklama
Reklama