Reklama

Już w najbliższy piątek odbędzie się długo wyczekiwany przez widzów finał "Tańca z Gwiazdami", który przez kilkanaście tygodni bił rekordy oglądalności. Udział w nim wezmą dwie dotychczas najlepsze uczestniczki, które pokonały pozostałe 10 par - Joanna Moro i Aneta Zając. Rywalizacja będzie zacięta, tym bardziej, że obie gwiazdy raczej za sobą nie przepadają. Przypomnijmy: Moro i Zając w finale "Tańca z Gwiazdami". Nie mają o sobie najlepszego zdania

Reklama

Przygotowanie do ostatniego odcinka trwają w najlepsze. Zawodnicy w pocie czoła trenują aż po trzy tańce, a styliści szykują oszałamiające kreacje. Jeden z jurorów, Michał Malitowski, ma jednak inny problem. By zdążyć na finał na czas, musi do Warszawy przylecieć prywatnym samolotem. Dlaczego? W rozmowie z Faktem wyjaśnia:

Na finał show przylatuję tuż przed programem. Tylko od mojego pilota zależy, czy zdążę. Zaraz po zakończeniu lecę do Blackpol, gdzie rano zaczyna się najważniejsza impreza w moim kalendarzu. Gdyby nie prywatny jet, nie zdążyłbym - mówi Malitowski

Koszt wynajęcia samolotu może wynosić nawet 70 tysięcy złotych. Szczerze zazdrościmy, jeśli stać go na taką ekstrawagancję.

Zobacz: Moro chciała ocieplić wizerunek przed finałem "TzG". Przeszkodził jej inny uczestnik

Reklama

Tak wyglądał ostatni odcinek "Tańca z Gwiazdami":

Reklama
Reklama
Reklama