Nie da się ukryć, że na aferach duetu Wojewódzki-Figurski najwięcej stracił ten drugi. Po feralnym żarcie o Ukrainkach rozpętała się prawdziwa medialna nagonka, z której jednak Kuba wyszedł cało. W życiu zawodowym Michała zaś przestało się układać, a do tego wszystkiego doszły problemy w życiu prywatnym. Przypomnijmy: Gorzkie słowa Figurskiego po okładce Moro. Wspierają go Korwin i Szulim

Reklama

Michał Figurski zadebiutował niedawno w roli poważnego prowadzącego program "WidziMiSię" w Polsacie. Być może to nowa praca i doświadczenie z lat poprzednich skłoniła go do walki o swoje dobre imię i lepszy wizerunek. W tym celu Figurski udzielił kilku wywiadów, a teraz znalazł się na okładce najnowszego "Wprost", na której pozuje na tle zdjęcia Kuby Wojewódzkiego, symbolizującego na nim koniec chamstwa w karierze Michała. W rozmowie z tygodnikiem jednak niechętnie mówi o byłym koledze.

Wprost: Nie wymawia pan nazwiska Kuby Wojewódzkiego?

Figurski: Wymawiam. Wcześniej kojarzyłem się z chłopaczkiem lizaczkiem, który zapowiada pop przeboje w radiu i ma utlenione włoski. Potem zacząłem prowadzić programy z Kubą. Pracowaliśmy razem 9 lat. To prawie dekada dobrze opłacanej zabawy. Wykonywałem swoją pracę i tyle. A że moim obowiązkiem było bycie radiowym skandalistą, to nim byłem. I wszystkim bardzo się podobało. Balansowałem na krawędzi, z której w końcu spadłem. To musiało się tak skończyć. Ogólny poklask motywuje, by coraz wyżej stawać na paluszkach, żeby przekraczać kolejne granice. Na żywo w radiu można mówić to, co ślina na język przyniesie,a gdy jeszcze wszyscy wokół biją brawo... - tłumaczy.

Figurski, choć prowokowany przez dziennikarkę, nie chciał wgłębiać się też w temat kompromitującego wywiadu Odety Moro, w którym nazwała się "kelnerką na bankiecie życia" Michała.

Rozwiedliśmy się kilka tygodni temu. Już raz powiedziałem, że prywatność jest w dzisiejszych czasach najtańszym towarem. Darujmy sobie dyskusję na ten temat - ucina krótko.

Żali się również, że wizerunek kreowany w mediach przez ostatnie dwa lata ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Boli go też to, że jego 11-letnia córka czyta rozmaite plotki na temat swoich rodziców.

Nie monitoruję mediów i nie zatrudniłem też agencji PR, która ma ratować mój wizerunek. Gdybym ją miał, to pewnie nie pojawiłyby się teksty o tym, jakim to jestem zgorzkniałym amatorem pozbawionym sushi. Przecież to było w poważnej gazecie. Moja córka ma 11 lat, potrafi czytać i widzi, co w mediach jest na temat jej rodziców - wyznaje.

Rozmowa w dużej części dotyczyła też polityki. Ostatnie pytanie poruszało temat ewentualnej wojny i roli Figurskiego w takowej. Odpowiedź może być dla wielu zaskakująca.

Zobacz także

Daleko mi do radykała, ale pewnie zginąłbym pierwszego dnia wojny. Bez żadnego pomyślunku wyszedłbym walczyć z każdym, kto podniósłby rękę na mój kraj, na moją rodzinę. Za kraj, za ojczyznę. Jestem wielkim fanem Marysi Peszek. Bardzo mnie zabolała jej piosenka: "Sorry Polsko, sorry Polsko, wybacz mi, nie przeleję za ciebie ani jednej kropli krwi." To się kłóci z moim światopoglądem. Zadzwoniłem, powiedziałem jej o tym. Myślę, że patriotyzm trzeba w sobie hołubić. Żal mi, że tak bardzo nie szanujemy polskiej flagi, że patriotyzm sprowadzany jest do pieniactwa i obrzucania się kamieniami na Krakowskim Przedmieściu - kończy.

Figurski zapewnia, że dojrzał i ma teraz inne priorytety. Przekonuje was w takiej odsłonie?

Zobacz: Moro ostro rozlicza się z Figurskim. Rozpływa się za to nad nowym facetem

Reklama

Związek Michała Figurskiego i Odety Moro:

Reklama
Reklama
Reklama