Reklama

Margaret opowiedziała o swojej traumie sprzed lat. Wokalistka jest bohaterką książki "Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm" Karoliny Sulej. Jej fragmenty pojawiły się dziś w serwisie WysokieObcasy.pl. Margaret mówi m.in. o gwałcie, depresji i próbach samobójczych.

Reklama

Dziś wiem, że moja cała kariera to było zaklepywanie ran, chciałam pokazać swoją nieskazitelność - czytamy w Wysokich Obcasach.

Margaret o gwałcie i próbie samobójczej

Od kilku lat Margaret jest na muzycznym szczycie. Jednak mało kto do tej pory wiedział, co się za tym kryje. Margaret zgodziła się na niebywale szczerą rozmowę z Karoliną Sulej, która ukazała się w książce "Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm”. We fragmentach opublikowanych na łamach serwisu WysokieObcasy.pl autorka o Margaret pisze:

Czuje się zmęczona jak nigdy dotąd. Sześć lat spędziła w hotelach, samolotach i pociągach, na planach teledysków, w trasie, promując kolejne przeboje. Reklamowała telefonię komórkową, znany napój gazowany i piwo bezalkoholowe, markę butów i dwie sieciówki odzieżowe. Margaret stała się dobrem narodowym. Eksportowa gwiazda z bezbłędnym angielskim i hitami na miarę Rihanny. Młoda, zgrabna, blond, o słodkiej buzi - czytamy.

Za sukcesem Margaret stoi jednak prawdziwy dramat. Artystka zdecydowała się opowiedzieć o traumie, która ukształtowała ją na zawsze:

Zostałam zgwałcona. Jako dziesięcioletnia dziewczynka - powiedziała Margaret w rozmowie z Sulej

Autorka książki nie chciała przytaczać wspomnień swojej rozmówczyni:

Rozmawiamy o tym długo. Wiele ze słów, które wtedy padły, nie znalazło się w tym reportażu. Są zbyt bolesne, zbyt osobiste. Ale to, co wyłania się z tej historii, oprawionej ogromnym cierpieniem, samotnością i poczuciem winy – to przede wszystkim siła. Gosia podkreśla, że to zdarzenie – przez wiele lat pomijane przez nią w różnego typu wywiadach – ją ukształtowało. Wszystkie jej decyzje zaczynają nabierać nowego znaczenia w kontekście traumy z dzieciństwa. Na przykład pracoholizm miał dać chwile wytchnienia od natrętnych myśli i wspomnień - czytamy.

ADAM JANKOWSKI/REPORTER

Margaret, jak pisze Sulej, uciekła w pracę - tysiące koncertów, lekcje śpiewu, studia, dziesiątki sesji zdjęciowych, nowe albumy, teledyski, kampanie reklamowe. Praca jednak nie była dla niej wybawieniem. Ból po traumie uśmierzyło wybaczenie oprawcy:

My, Polacy, doświadczeni wojnami, kryzysami, nie mieliśmy momentu w historii, w którym mogliśmy się poukładać z traumami. A jak nie masz uleczonego bólu, zadajesz ból innym. To, że coś takiego mogło mi się przydarzyć, jest efektem patologicznych sytuacji, które narastały przez generacje - mówi Margaret.

Artystka walczyła z depresją, miała za sobą próbę samobójczą:

Kiedy na rynku ukazywał się mój pierwszy singiel "Thank you very much", byłam na lekach i miałam za sobą próbę samobójczą. A tu przychodzą panowie i mówią: zostaw to, robimy karierę. Jak mogłam odmówić? Wybrałam życie.

Karol Makurat/REPORTER

Margaret, którą fani pokochali za przebojowość, oryginalność czy niespożytą energię na scenie, ukrywała swoją historię. Były jednak momenty, że pragnęła wszystko z siebie wyrzucić. Podczas warsztatów muzycznych, w których brała udział, usłyszała historię jednej z uczestniczek o walce z rakiem:

A Gosia myślała tylko o tym, że wolałaby mieć nowotwór niż ten rodzaj raka, który ją toczył od środka - pisze Sulej, autorka książki.

To moje najczarniejsze wspomnienie. Zazdrościłam komuś, że ma raka. To mnie bardzo uderzyło. Po tym wydarzeniu po raz kolejny zaczęłam szukać pomocy specjalisty - mówi Margaret.

W 2019 roku Margaret ogłosiła przerwę w karierze ze względu na zdrowie. Wówczas pisała:

Niestety ostatni rok okazał się bardziej kosztowny dla mojego zdrowia niż sama dopuszczałam to w swojej głowie. Zewnętrzny głos rozsądku wydał mi jednak jednoznaczne polecenie – kategoryczna i natychmiastowa przerwa od obowiązków zawodowych

Gwiazda wówczas nie zdradziła, o co chodzi. W reportażu Sulej czytamy:

Zmęczenie, wypalenie zawodowe, zażenowanie wynikające z faktu, że bierze udział w programie emitowanym przez telewizję publiczną, problemy z głosem, coraz większe rozszczepienie Margaret i prywatnej Gosi. Depresja wróciła. Albo, jak mówi Maggie, nigdy się nie zakończyła, tylko ukryła pod warstwą obowiązków - czytamy.

Margaret stopniowo odmieniała swoje życie - zupełnie zmieniła muzyczny styl, przeprowadziła się na wieś z partnerem, raperem KaCeZetem, założyła własną wytwórnię muzyczną. Uczy się twerkować, bo daje jej to moc i siłę:

Chciałabym już odkleić się od moich dramatycznych doświadczeń i żyć. Bo widzisz, czasem posiadanie problemu jest uzależniające. Przyzwyczaiłam się do życia w trybie walki, wracałam więc do tego latami i wracałam. Dopiero zaczynam widzieć, że może być tak spoko, tak cicho. Dziś wiem, że moja cała kariera to było zaklepywanie ran, chciałam pokazać swoją nieskazitelność. Wiesz, takie – she did it. Pamiętam, że jak miałam pierwszy koncert po pandemii, to dostałam ataku paniki z nerwów, i zdałam sobie sprawę, że wcześniej bycie w tym lęku było dla mnie normalnym stanem. Nic dziwnego, że lekcje śpiewu nie pomagały. Teraz dużo mniej ćwiczę, a dużo lepiej śpiewam. Niewypowiedziane słowa już nie grzęzną mi w gardle. A moja historia stała się moją siłą - mówi Margaret.

Reklama

Więcej - tutaj.

Piotr Matusewicz/East News
Reklama
Reklama
Reklama