Reklama

Marcin Prokop opublikował w sieci dość obszerny i mocno szokując wpis, wspominając, jak w przeszłości omal nie został uznany za kryminalistę. Zaczęło się od na pozór nic nieznaczącego telefonu.

Reklama

Marcin Prokop wspomina "kryminalną przeszłość"

Największą popularność Marcin Prokop zyskał za sprawą "Dzień Dobry TVN" i "Mam Talent". Niestety, w tym drugim już go nie zobaczymy, bo show wraca na antenę w zmienionym składzie! Na szczęście, póki co jego pozycja w śniadaniówce wydaje się nie zachwiana, a do tego prezenter pozostaje bardzo aktywny w sieci.

Instagram@_marcinprokop_

Zobacz także: Agnieszka Woźniak-Starak zwróciła uwagę Marcinowi Prokopowi na wizji. Rzeczywiście przesadził?

Teraz nawet podzielił się z internautami zadziwiającą historią ze swojego życia. Wszystko działo się 10 lat temu, gdy jechał samochodem ze swoim bratem i nagle zaczął dzwonić mu telefon. Ponieważ to Marcin siedział za kierownicą, przekazał komórkę pasażerowi, by to on odebrał połączenie.

Pytam, kto dzwonił? "Jakiś śmieszek z radia, podawał się za dzielnicowego i mówił, że twoim autem dokonano napadu na stację benzynową, czy coś tam, więc się rozłączyłem". "Zabawne" - myślę sobie, ale sprawa nie daje mi spokoju. Oddzwaniam więc do typa i słyszę, że to chyba nie żarty, bo facet podaje numer rejestracyjny i markę mojego auta - czytamy.

Instagram@_marcinprokop_

Zobacz także: Marcin Prokop szczerze o zaręczynach Roksany Węgiel z Kevinem Mglejem. Zaskoczył wyznaniem na antenie

Nagle mężczyzna zaczyna wypytywać Marcina, czy tankował swój samochód konkretnego dnia na konkretnej stacji. Gdy prezenter zaprzecza, dzielnicowy zaczyna naciskać, na co gwiazdor TVN dopytuje, czy aby nie ma nagrania z monitoringu, które dowiodłoby, że on nie jest niczemu winien.

W słuchawce cisza. Po chwili: "No właśnie, w tym problem. Mamy takie nagranie i wyraźnie widać na nim pana". Nadal nie wierzę. Jadę więc na wskazaną komendę. Niestety, dowody okazują się miażdżące. Dwumetrowy złodziej etyliny, zaskakująco podobny do mnie, nalewa pod korek i odjeżdża

Reklama

Okazało się, że na nagraniu rzeczywiście widoczny był Marcin Prokop, który zwyczajnie... zapomniał zapłacić za paliwo. Co ciekawe, przyznał, że sam nie był w stanie przypomnieć sobie takowej sytuacji.

Ta sytuacja zupełnie nie zarejestrowała się w mojej pamięci. Zmęczenie, przepracowanie, roztargnienie, późna godzina, tysiąc innych powodów. Kajam się, obiecuję natychmiast powetować straty, kupić kierownikowi stacji kwiaty, czekoladki i rajstopy. Oficer kiwa głową, po czym daje mi do podpisu papier, zakończony słowami: "Ja, niżej podpisany, oświadczam, że czynu zabronionego dokonałem w stanie nieświadomości i nie jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej". Waham się. Patrząc, jak dobrze w naszym kraju mają niektóre szwarccharaktery i jak wiele uchodzi im na sucho, przez moment zastanawiam się jednak, czy nie zmienić ścieżki kariery.

Instagram@_marcinprokop_
Instagram@_marcinprokop_
Reklama
Reklama
Reklama