Marcin Prokop z żoną przeżyli chwile grozy. Omal nie stało się najgorsze. "To była straszna noc"
Żona Marcina Prokopa przekazała druzgocące wieści. Było krok od tragedii, lekarze walczyli o życie. Co tam się wydarzyło?
Marcin Prokop i jego żona Maria raczej nie mają w zwyczaju opowiadać o sprawach prywatnych. Mimo to teraz ukochana prezentera zrobiła wyjątek, ale miała do tego wyjątkowo przykry powód. Jak się okazuje, o mały włos nie stracili członka rodziny! Wszystko przez... zatrute mięso!
Marcin Prokop z żoną przeżyli chwile grozy
Już od lat Marcin Prokop jest jednym z popularniejszych prezenterów. Niewątpliwie ogromną popularność przyniosło mu współprowadzenie "Dzień Dobry TVN", gdzie niezmiennie zasiada u boku Doroty Wellman. Poza tym sympatię widzów zaskarbił sobie jako prowadzący "Mam Talent", gdzie obecnie spełnia się w roli jurora.
Chociaż często możemy oglądać go na szklanym ekranie, o jego życiu prywatnym wiadomo stosunkowo niewiele. Z całą pewnością jednak nie jest tajemnicą, że Marcin Prokop od 2011 roku jest szczęśliwym mężem Marysi, z którą doczekał się córki Sophie. Co ciekawe, żona prezentera także jest aktywna w mediach społecznościowych, ale pokazuje tam głównie treści związane z yogą. Teraz mimo to zrobiła wyjątek i opowiedziała o osobistym dramacie.
Jak się dowiedzieliśmy z ostatniego InstaStories Marii Prokop, po ostatnich nagraniach do "Mam Talent", Marcin i Maria, zamiast zrelaksować się w domu, musieli pędzić do kliniki weterynaryjnej, by uratować ukochanego psiaka.
Jestem ostatnia, która wrzuca prywatę, ale chcę, żeby wszyscy zobaczyli, co się dzieje, kiedy ludzie zostawiają zatrute śmieci na ulicy. Po nagraniu 'Mam talent' tak spędzamy sobotni wieczór. Rufus na spacerze zjadł coś zgniłego, co było tak zatrute, że ma poważne objawy neurologiczne. Będziemy leżeć tu z nim na podłodze u weterynarza
Mimo natłoku emocji, Maria starała się na bieżąco relacjonować odbiorcom rozwój sytuacji. Okazało się, że stan psiaka wymagał podpięcia go do specjalnej aparatury.
Jest podpięty do czegoś, co mu wyciąga toksyny, stracił całkowicie kontrolę neurologiczną nad swoim ciałem i wszystko dlatego, że ktoś stwierdził, że trzeba zatruć mięsko i zostawić na ulicy
Po kilku godzinach Marysia z ulgą przekazała, że stan pupila znacząco się poprawił. Przyznała, że noc była straszna, ale na szczęście w końcu mogą być spokojni.
Rufus żyje! To była straszna noc, ale szybka reakcja i doskonała opieka... uff, jest ok
Mamy nadzieję, że sytuacja już się nie powtórzy.
Zobacz także: Jurorom „Mam talent!” opadły szczęki. Nie spodziewali się takiego widowiska. Początkowo wzięli występ za żart