Reklama

Coming outy wśród gwiazd polskiego show-biznesu to wciąż rzadki widok. Nieco więcej odwagi mają celebryci za granicą, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Przypomnijmy: Przystojny amerykański piłkarz: Jestem gejem

Reklama

Teraz na łamach "Newsweeka" swój coming out zrobił... Marcin Meller, który napisał wprost, że jest gejem. Czy zrobił to na poważnie? Niestety (?) dziennikarz posłużył się tylko ironią, żeby zobrazować sytuację na rodzimych salonach. Twierdzi on, że jeśli mężczyzna funkcjonujący w show-biznesie nie ma przyczepionej łatki homoseksualisty to znaczy, iż tak naprawdę nie osiągnął sukcesu. Nam się wydaje, że brakuje mu tego "czegoś", czego zabrakło podczas ostatniej rozmowy z Dodą. Zobacz: Doda zgasiła Mellera

Moja robocza teza brzmi, że jak facet z szeroko rozumianego polskiego szołbiznesu nie usłyszał o sobie, że jest pedałem, to w ogóle nie jest znany, może nawet własna matka go nie poznaje, myląc z listonoszem. Czyli go nie ma. Więc od kilkunastu lat jestem pedałem, i tak teraz sobie myślę, że matoł ze mnie, że nigdy tego pedalstwa, kiedym jeszcze singlem bywał, nie wykorzystałem do podrywu dziewcząt na zasadzie: 'może ty potrafisz mnie sprowadzić na ścieżkę hetero?' - pisze Meller w nowym "Newsweeku".

Co sądzicie o takich wypowiedziach? Powinno się żartować na takie tematy czy może Meller rzeczywiście chce coś powiedzieć między wierszami wypowiadając się w ten sposób zanim zrobi to za niego jakiś tabloid? Zobacz: "Dawid Woliński jest gejem!"

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama