Małgorzata Rozenek-Majdan puchnie i ma kłopoty ze snem! „Jestem panią pączek”
Małgorzata Rozenek-Majdan puchnie i ma kłopoty ze snem! „Jestem panią pączek”
O in vitro wie wszystko. Tylko dzięki niemu Małgorzata Rozenek-Majdan może znów zostać mamą. Czy jej marzenie się spełni? Zobaczcie, co wyznała w wywiadzie z dziennikarką magazynu „Party”.
Wydaje się, że ma wszystko: udaną rodzinę, karierę i pieniądze. Ale Małgorzacie do pełni szczęścia jeszcze czegoś brakuje.
– Marzę, by po raz trzeci zostać mamą, ale w moim przypadku naturalne zajście w ciążę nie jest możliwe – mówi otwarcie gwiazda.
Niedawno wydała książkę „In vitro. Rozmowy intymne”, w której opowiada m.in. o swojej trudnej walce o macierzyństwo. A teraz możemy ją oglądać w czwartej edycji „Projektu Lady” (TVN), gdzie... matkuje uczestniczkom.
Poniżej całość wywiadu z Małgorzatą Rozenek-Majdan.
Zobacz także: Jak wygląda mieszkanie Małgorzaty Rozenek? Perfekcyjnie! Zobaczcie zdjęcia
1 z 5
Przemienić imprezowiczkę w prawdziwą damę, nawet w programie „Projekt Lady”, to brzmi jak misja nie do wykonania! Ale ty chyba lubisz takie wyzwania?
Uwielbiam! Dla mnie „Projekt Lady” jest właśnie jednym z nich. Do tej edycji wybraliśmy dziewczyny, których historie mogą widzów zainspirować. Chcemy, by program „Projekt Lady” poza dostarczaniem rozrywki też edukował. Gwarantuję, że będzie to wzruszający, ekstremalny i emocjonalny sezon.
Zachowanie bohaterek nie jest reżyserowane? Bo czasem trudno mi uwierzyć, że to się dzieje naprawdę...
Celem tego programu nie jest ośmieszenie i upokorzenie dziewczyn, w materiałach, które trafiają na wizję, i tak nie widać szczytu ich możliwości. Zaręczam: nic nie reżyserujemy, one są samograjami! Chcemy pokazać tym dziewczynom, że można żyć inaczej.
Czy mi się wydaje, czy masz wobec bohaterek „Projektu Lady” matczyne uczucia?
Kiedy zaczynałam pracę przy „Projekcie Lady”, wyobrażałam sobie, że będę przyjaciółką uczestniczek, która w trakcie trudnej transformacji poda im pomocną dłoń. Ale okazało się, że one tego nie potrzebują.
Naszym bohaterkom brakuje akceptacji, silnych kobiecych autorytetów, które poprowadzą je za rękę, otoczą opieką i należytą uwagą. Kiedy słucham o ich problemach, rzeczywiście mam ochotę najpierw chwilę je postrofować, a potem mocno przytulić. Jak mama! Dlatego, kiedy ktoś próbuje z góry ocenić dziewczyny, czuję sprzeciw.
Sama też jesteś ciągle oceniana.
– Taki jest los osób rozpoznawalnych. Ludzie są wobec mnie bardzo surowi, ale nie mam z tym problemu. Krytyka mnie nie deprymuje, nie boli ani nie wpływa na moje samopoczucie i postrzeganie siebie.
2 z 5
Musisz być silną babką, bo internetowy hejt zniszczył już niejednej gwieździe życie...
To, jaką dziś jestem kobietą, zawdzięczam moim rodzicom. Wychowywałam się w domu pełnym miłości, szacunku do drugiego człowieka i to miało kluczowy wpływ na budowanie mojego poczucia własnej wartości i siły. Doceniłam to jeszcze bardziej, kiedy sama zostałam mamą. Wzorem mężczyzny zawsze był dla mnie tata. Nigdy mnie nie zawiódł, zawsze traktował i mnie, i mamę z szacunkiem, liczył się z moim zdaniem. To dzięki niemu zawsze otaczałam się fajnymi, wartościowymi mężczyznami.
Jaką cenną życiową radę wyniosłaś z domu?
Rodzice zawsze powtarzali mi, żebym była szczęśliwa. Może brzmi to jak truizm, ale to niezwykle ważne. Często próbujemy wychowywać dzieci na nasz wzór, narzucając im swoją definicję szczęścia. Dziś, patrząc na swoje życie, wiem, że rodzice musieli mnie bardzo kochać i bardzo mi ufać, żeby akceptować moje wybory i decyzje. Tata zawsze mi powtarzał: „Możesz być kim chcesz, jeśli tego pragniesz. Prawda i praca zawsze się obronią i jeśli nie wiesz, jaką drogą iść, zawsze wybierz trudniejszą”. I temu hołduję. Dzięki temu jestem osobą, która potrafi pracować 20 godzin na dobę, nie narzeka i potrafi cieszyć się każdą chwilą.
Jednak jesteś ideałem!
Radosław też mi to powtarza (śmiech). Może wyjdę na nawiedzoną, ale każdego dnia dziękuję za to, co
mam. Udało nam się stworzyć wspaniałą rodzinę, w której jest dużo miłości, w której dzieci są kochane. W życiu szkoda mi czasu na kłótnie, złość. Jestem po dwóch rozwodach, ale z moimi byłymi mężami też mam dobre relacje. Z Jackiem (Rozenkiem – przyp. red.) mamy dwoje dzieci i wybraliśmy drogę wspierania się, wzajemnej sympatii, co nasi chłopcy bardzo doceniają. Komunikujemy się, normalnie rozmawiamy, nie ma niezręczności, ale to też wymagało czasu i dojrzałości z obu stron. Z Radosławem też nie pracowaliśmy ani minuty nad naszym związkiem. Nam to zostało dane. Moment, w którym się spotkaliśmy, był także momentem, w którym się w sobie zakochaliśmy. I codziennie sobie powtarzamy, jak ogromne mamy szczęście. Kocham moich chłopców i uwielbiam ich rozpieszczać!
Czyli nie jesteś dla nich złym policjantem?
Jestem! Przecież muszę trochę pogderać (śmiech). Od psucia są ich tata i Radosław.
3 z 5
Może wkrótce się to zmieni, bo jako mama nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa.
Marzymy z Radosławem, by zostać rodzicami, ale spełnienie tego marzenia nie jest takie proste. Naszą jedyną nadzieją jest procedura in vitro, przez którą przechodzimy. Świadomie zdecydowałam się mówić głośno o problemie niepłodności i trudnościach z zajściem w upragnioną ciążę, z którymi obecnie boryka się wiele kobiet, par.
Zdecydowałaś się też napisać o tym książkę.
Nigdy nie ukrywałam, że moi synowie Staś i Tadzio to cuda metody in vitro. Zanim rozpoczęłam pracę nad książką, zapytałam ich o pozwolenie. Starszy, który ma 13 lat, powiedział: „Mamo, fajnie! Trzeba o tym głośno mówić”. Moje dzieci nigdy nie spotkały się, ani w szkole, ani w życiu prywatnym, z szykanami z tego powodu. Nie są w stanie zrozumieć, dlaczego in vitro jest w Polsce problemem. Wiedzą, na czym ta procedura polega, że zdecydowałam się na nią, żeby ich mieć, i są świadomi, że teraz znowu jestem w jej trakcie. Bycie mamą to rozmowy o wielu rzeczach, bez tabu.
Macierzyństwo to spełnienie twoich marzeń?
To najpiękniejsza i najlepsza rola, jaką dostałam w życiu. Mam nadzieję, że będzie mi to dane po raz trzeci. Nie odpuszczam, bo o marzenia zawsze walczę do końca. Jeżeli już mam wykorzystywać swoją rozpoznawalność, to nie tylko do reklamowania produktów i prowadzenia programów, ale też do ważnych społecznie tematów, a takim bez wątpienia jest in vitro.
Nie boisz się zarzutów, że chcesz być ekspertką od wszystkiego?
Absolutnie nie, bo z tematem leczenia niepłodności i in vitro jestem związana od lat. Spotykam kobiety takie jak ja, wiem, z czym się mierzą. Wkurza mnie, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym nie ma refundacji in vitro, że dzieli się ludzi na biednych i bogatych i tylko wybranym daje możliwość zostania rodzicami. W swojej książce oddałam głos 13 osobom, które mają zupełnie różne spojrzenie na ten problem. Mam nadzieję, że da to początek głośnej i pozbawionej fałszywego wstydu dyskusji. I będę o to walczyć w imieniu wszystkich kobiet.
4 z 5
Zabrałaś w tej dyskusji głos jako pierwsza, mówiąc głośno, że dzięki in vitro chcesz po raz trzeci zostać mamą.
Wciąż wierzymy i mamy nadzieję, że się uda, choć nasze próby na razie nie przynoszą rezultatu. Niestety, w trakcie leczenia przychodzi najgorszy moment, kiedy musisz powiedzieć dość, bo wiesz, że to już koniec, że wyczerpałaś wszystkie możliwości i nie ma nic więcej...
Ten moment jeszcze przed tobą?
– Przede mną, ale już bardzo blisko. Mamy z Radosławem założony taki deadline i... boję się, co będzie, gdy ta chwila nastąpi. Narazie działamy, ciągle powtarzam sobie, że to etap, który zakończy się sukcesem. Nie wiem, jak się zachowam, kiedy przyjdzie się skonfrontować z przykrą rzeczywistością. Bo to jest cholernie trudne... I pal licho, że moje ciało się zmienia, że puchnę w oczach i mam kłopoty ze snem – bo to są skutki uboczne terapii. To nie jest ważne!
Puchniesz? Wyglądasz jak milion dolarów!
Błagam cię! Jestem panią pączek! (śmiech) Ale i tak jestem szczęściarą, bo leczenie aż tak bardzo nie odbija się na moim samopoczuciu.
5 z 5
A jak Radosław radzi sobie z tą sytuacją?
Mam u boku wspaniałego mężczyznę. Radosław jest facetem, który dba o mnie i o całą naszą rodzinę. Wspieramy się nawzajem, a ja każdego dnia czuję, jak bardzomnie kocha. Sposób, w jaki do mnie mówi, pisze wiadomości, to tylko na to kolejny dowód. Nie skłamię, jeśli powiem, że przeglądam się w oczach mojego męża. Ale to działa także w drugą stronę. To oczywiście nie znaczy, że nasze życie jest łatwe i kolorowe. Nie kłócimy się, ale mierzymy się z wieloma trudnościami i w życiu zawodowym, i w prywatnym. Jednak wspólnie stawiamy im czoło, przechodzimy przez to razem, trzymając się za rękę. Wtedy wszystko jest łatwiejsze.
Czego więc życzyć kobiecie, która ma już praktycznie wszystko? Czego brakuje ci do szczęścia?
Jestem w cudownym momencie swojego życia. Czuję się bardzo szczęśliwa, kochana. Dzieciom dopisuje zdrowie, nam też. Wspólnie z Radosławem realizujemy kolejne projekty, przed nami sporo nowych wyzwań. Wiem, czego jeszcze możesz mi życzyć! Żeby mój deadline się przesunął i plan po raz trzeci zakończył pełnym sukcesem.
content:1_37881,9_1056:CMDuel