Reklama

Magdalena Chorzewska, którą znamy głównie z programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" dużo przeszła pracując z uczestnikami telewizyjnego show. Jej rady i wybory na małym ekranie nie raz były ostro komentowane przez widzów. Magdalena Chorzewska jest jednak odporna na krytykę, a w swoich mediach społecznościowych zebrała pokaźne grono fanów, dla których prowadzi "Instaporadnię" - kanał psychologiczny na Instagramie i TikToku. To właśnie tam odpowiada na pytania obserwatorów, głównie młodych i bardzo młodych ludzi. Swoim doświadczeniem i przemyśleniami dotyczącymi samoakceptacji podzieliła się w rozmowie z dziennikarką "Party.pl".

Reklama

Magdalena Chorzewska o samoakceptacji młodych ludzi: "Nauka akceptacji zaczyna się w domu"

Ruszyliśmy z akcją "Party KochaJ siebie" w ramach której rozmawiamy z osobami publicznymi o drodze do samoakceptacji. Dawid Kwiatkowski otwarcie przyznał, że chodzi na terapię, a Kinia Wiczyńska, która wygrała plebiscyt "Party Young 2021" zdradziła, że robi wszystko, by w swoich mediach społecznościowych być autentyczna.

W ramach akcji porozmawialiśmy także z Magdaleną Chorzewską, ekspertką "Ślubu od pierwszego wejrzenia", doświadczoną psycholożką, która podzieliła się z nami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi zagrożeń, które powodują u młodych ludzi niskie poczucie wartości. Gwiazda miłosnego hitu TVN opowiedziała także o najczęstszych problemach swoich młodych pacjentów i... wpływie celebrytów na świadomość zdrowia psychicznego u młodych ludzi.

Twoja „Instaporadnia” cieszy się wielką popularnością. Na czym polega jej fenomen?

Kiedy otwierałam poradnię psychologiczną online, nie sądziłam, że spotkam się z tak ogromnym odzewem. W środku pandemii, w ciągu zaledwie kilku dni, napisały do mnie tysiące osób, które nie radziły sobie z izolacją, dojmującym poczuciem osamotnienia, paraliżującym strachem o przyszłość, o zdrowie swoje i bliskich. Młodzi ludzie, żeby poczuć choć trochę „normalności”, przenieśli niemal całkowicie swoje życie do sieci.

W której dla zabicia czasu mogli nie tylko grać w gry, ale też śledzić, np. na Instagramie czy TikToku, życie gwiazd i influencerów.

Powiedzmy to głośno: to życie, które bardzo odbiega od codzienności przeciętnego polskiego nastolatka. Modne markowe ciuchy, barterowe wyjazdy czy intratne współprace gwarantujące kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku to dla młodych obserwatorów tych gwiazd bardzo kusząca perspektywa.

Ona jest kusząca nawet dla starszych!

Tak, często to świat jak z bajki. Wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy z tego, na czym polega bycie influencerem. A co dopiero nastolatki. Ludzie myślą, że ich idol nie ma innego życia poza siecią, że nie ma przed obserwatorami nic do ukrycia. Tymczasem w zawodzie influencera bardzo ważne jest to, żeby nie miksować światów online i offline. Kilkunastoletni człowiek, który jest zafascynowany kanałami ulubieńców lub sam marzy o byciu gwiazdą social mediów, nie zawsze to potrafi. Dlatego może szybko uzależnić się od świata wirtualnego, który wydaje mu się znacznie ciekawszy.

To uzależnienie działa jak narkotyk?

Dokładnie. Popularność uzależnia. Nagrasz superfilm, masz więcej followersów i nagle czujesz ekscytację, czujesz się ważna. Gdy zbierasz lajki, w mózgu uaktywnia się ośrodek nagrody. Jeśli jest ich zbyt mało, jesteś na głodzie i czujesz się odtrącona. Dlatego zawsze powtarzam młodym ludziom, że Instagram czy inne social media powinny być dodatkiem do życia, a nie jego sensem. Nastolatek dopiero buduje swoją tożsamość, nie ma doświadczenia i fajnie, żeby w sieci częściej trafiał na treści edukacyjne, przybliżające tematy tabu lub te, które długo nie były zauważane, niż np. na filmiki patostreamerów, którzy zarabiają na cudzym nieszczęściu, wyśmiewaniu lub obrażaniu innych.

chorzewska_instaporadnia/Instagram

Zobacz także: Dawid Kwiatkowski głosem młodego pokolenia: "Pamiętajcie, że terapia to żaden wstyd!”

Myślisz, że celebryci w sieci mają dziś duży wpływ na młodych ludzi?

Niektórzy być może nawet nie do końca zdają sobie sprawę, jak wielki. Nastolatki w pewnym wieku zaczynają się porównywać. Patrzą na siebie bardzo krytycznym okiem. Wzorują się na znanych aktorkach, aktorach, trenerkach czy sportowcach, chcą wyglądać i żyć tak jak oni. Dziewczyna oglądająca profil znanej influencerki, która ma wyćwiczone ciało, spędza kilka godzin na treningach i ma specjalną dietę, może wpaść w kompleksy. Nagle wydaje jej się, że jest za gruba, ma za małe piersi i zbyt krótkie nogi. Czuje się brzydka i gorsza od innych. Całe szczęście w sieci jest coraz więcej osób promujących ciałopozytywność, po chorobach nowotworowych, z niepełnosprawnościami, które pokazują, że życie, choć nie zawsze usłane różami, może być piękne i bez instagramowego filtra.

Coraz więcej gwiazd przyznaje głośno, że sława nie uchroniła ich od depresji czy innych poważnych chorób. Mówią otwarcie, że korzystały z pomocy psychologa.

I całe szczęście, bo to ważne, by mówić o tym głośno. Korzystanie z pomocy psychiatry czy psychologa nie jest niczym złym! Przeciwnie, często jest to jedyna droga, by nasze zdrowie psychiczne wróciło do normy, byśmy przepracowali problemy, z którymi się zmagamy, które nas blokują. Mieli świadomość schematów, które powielamy od pokoleń. Terapia uczy samoakceptacji, tego, że każdy z nas, choć inny, jest wartościowym człowiekiem. Dobrze, że świadomość ludzi na ten temat jest coraz większa. W niektórych kręgach jest nawet moda, by mieć swojego terapeutę dla higieny życia.

Gdybyś miała wskazać znane osoby, które mówiąc głośno o swoich problemach, zrobiły dobrą robotę, kto by to był?

Na pewno Gosia Ohme – moja koleżanka po fachu, która w „Mieście kobiet” opowiedziała o śmierci mamy, o trudnych relacjach, jakie je łączyły, i sprawach, których nie udało się im załatwić. Wiele osób zarzuciło jej, że jak psychoterapeutka może mówić takie rzeczy? Skoro nie poradziła sobie z własną traumą, jak chce terapeutyzować innych? My też jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas ma swoje problemy. I właśnie to, że mówimy o nich głośno, potrafimy je nazwać, jest formą ich przepracowywania. Głupotą byłoby myślenie, że kardiochirurg nigdy nie dostanie zawału.

chorzewska_instaporadnia/Instagram

Kogo jeszcze mogłabyś wymienić?

Warto też wspomnieć o Dodzie, która nie tylko ma piękny głos. Nie wstydziła się wyznać, że wpadła w głęboką depresję i miała myśli samobójcze. Co więcej, po kolejnym nieudanym związku musiała na chwilę zniknąć z przestrzeni publicznej, by skupić się na swoim zdrowiu. Depresja może dotknąć każdego, niezależnie od płci, wieku i statusu społecznego. Piękna kobieta w luksusowej różowej sukni też może płakać. Pokazuje innym kobietom, że również przeżywa to co one, dzieli się swoim doświadczeniem i tym, w jaki sposób sobie z tym radzi. Jeśli gwiazda mówi głośno o tym, że to wszystko jest ludzkie, to super. Choć trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Weźmy Michała Wiśniewskiego, który swoje problemy przedstawia w dość hardcorowej wersji. Otwarcie mówi m.in. o alkoholizmie, bankructwie, rozwodach, co tworzy obraz człowieka z ogromnymi problemami. Nie znam jego historii, nie wiem, co nim kieruje, ale widać jednak, że do wielu ludzi taka forma przemawia i tę szczerość Michała bardzo sobie cenią.

Wcześniej wspomniałaś o samoakceptacji. Jak rodzice mogą jej nauczyć swoje dzieci?

Nauka akceptacji zaczyna się w domu, w którym powinna być tylko miłość bezwarunkowa. Każdemu rodzicowi nieraz zdarza się zdenerwować, podnieść głos czy powiedzieć coś z automatu. Jeśli dzieje się to okazjonalnie, to pół biedy. Natomiast są dzieci, które non stop słyszą tylko, że są nie takie, jak powinny, że nie spełniają oczekiwań. Są krytykowane za wygląd, porównywane do rówieśników, wyśmiewane z powodu słabych ocen. Mam masę już dorosłych pacjentów, którzy mierzą się z takimi traumami. Jeśli dzieci czują się kochane, akceptowane, wysłuchane, a ich zdanie jest brane pod uwagę, to idą do świata z komunikatem: jestem wartościowy, mogę mieć swoje zdanie, mogą mnie lubić lub nie i będę się z tym czuł OK.

A jeśli tego komunikatu nie otrzymują?

Jest kilka opcji: mogą wycofać się, bo czują się gorsze i niekochane. Wpadają w lęki społeczne, siedzą przed komputerem i nie wychodzą z domu, unikają rówieśników. Albo kompensują wiele rzeczy, np. hejtując innych lub znęcając się nad słabszymi psychicznie i fizycznie.

Co zrobić, żeby nastolatki czuły, że życie poza siecią też jest fajne?

Wspierać, chwalić i kochać – nie za, lecz pomimo! Lubić siebie, dawać przykład, spędzać z dzieckiem czas. Widzieć w nim człowieka i partnera do rozmowy, ale wyraźnie stawiać granice. Rodzicu, nie krzycz, nie bij i nie krytykuj. Masz dostęp do wiedzy: książek, poradników. Z nich też warto korzystać.

Reklama

Zobacz także: "Hotel Paradise 5": Eliza i Jay szczerze o walce z depresją. "Nie można tego lekceważyć"!

chorzewska_instaporadnia/Instagram
Reklama
Reklama
Reklama