Ksiądz, przyjaciel Pawła Adamowicza, o poruszającej rozmowie z jego żoną
Ksiądz, przyjaciel Pawła Adamowicza, o poruszającej rozmowie z jego żoną
"Nie ma w sobie nawet cienia chęci odwetu"
1 z 5
W tak trudnym momencie jak śmierć najbliższej osoby, ból pogrążonych w żałobie członków rodziny trudno sobie wyobrazić. Szczególnie, gdy - jak w przypadku prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - życie przerwane jest tak nagle, a śmierć tak brutalna i trudno wytłumaczalna. O tych najtrudniejszych chwilach opowiedział w TVN24 ksiądz Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz środowisk twórczych archidiecezji gdańskiej, a zarazem przyjaciel rodziny Adamowiczów.
Był z nimi, gdy 20 lat temu przygotowywał do ślubu Pawła i Magdalenę. Jest i teraz, gdy żona prezydenta Gdańska oraz jego dwie córki próbują poradzic sobie ze stratą ukochanego męża i taty.
Jak wspomina Pawła Adamowicza? Gdzie zastała go wiadomość o śmierci przyjaciela? I wreszcie, co powiedziała mu jego żona? To bardzo wzruszające wyznanie...
Zobacz: Jerzy Owsiak wydał oświadczenie na temat ostatniej woli Pawła Adamowicza
2 z 5
Ks. Krzysztof Niedałtowski (na zdjęciu) to starszy kolega zamordowanego prezydenta Gdańska, który chodził z Pawłem Adamowiczem do tej samej podstawówki i liceum. To on 20 lat temu przygotowywał do ślubu Pawła Adamowicza i Magdalenę.
Mówiono już, że Paweł to trochę stary kawaler. To było po pierwszym roku prezydentury, gdy Paweł przedstawił mi Magdę. Zwrócili się z prośbą do mnie, żebym ich przygotował do ślubu - wspomina w TVN24.
Jak mówił, pary, które go proszą o to, traktuję bardzo indywidualnie.
Rozmowy przedmałżeńskie łączyłem nawet z rodzajem posiłku. Robiłem to specjalnie, by sprawdzić ich umiejętności domowe. Oni przygotowywali posiłek, a ja przychodziłem skosztować. Była to okazja do tego by porozmawiać o uczciwości małżeńskiej, obowiązkach.
Jak mówi, przegadał z nim trzy wieczory, wchodząc głęboko w intymne sprawy.
Powiem tyle, oboje traktowali to śmiertelnie poważnie. Śmiertelnie, bo przecież ślubowali „że Cię nie opuszczę aż do śmierci”.
Zobacz: Rodzina była dla niego najważniejsza. Paweł Adamowicz nie zdążył pożegnać się z bliskimi...
3 z 5
Wiadomość o ataku na Pawła Adamowicza dotarła do księdza gdy był we Włoszech, na Monte Cassino.
Gdy wrócilem z Włoch wczoraj wieczorem, to umówiliśmy się z Magdą od razu. Naprawdę prosto z lotniska, na rozmowę z nią i Antoniną (starsza córka prezydenta red.). Jeden szczegół tej rozmowy mogę ujawnić. A była to trudna rozmowa. Magda mi powiedziała tak: „krótko przed tym co się stało byliśmy razem trzy tygodnie w Stanach" - ponieważ wysłali córkę do Stanów żeby tam sie pouczyła języka. Magda taką refleksją się podzialiła: „Boże, ja nigdy nie spędziłam z nim trzech tygodni razem! Bo nawet jak próbowaliśmy dwa, to Paweł zawsze mówił jak ja mogę zostawić miasto na dłużej niż tydzień”. To jest tekst jakby matki troskliwej, ojca zatroskanego, jak można na dłużej niż tydzień zostawić swoje miasto. Tak mnie to wczoraj ujęło, że mówi to żona, która nie miała łatwo w tym wszystkim. Bo przeciez to były ogromne obowiązki. A weekendy przecież chcemy być z rodziną… - mówił ks. Niedałtowski w TVN24.
Podobnie rozumiała to córka Adamowicza:
Antonina, Tośka, czy Tunia - jak mówimy zdrobniale - nie miała ojcu nigdy tego za złe. Wiedziała, że on musi być przy ludziach, blisko, nawet te weekendy, kiedy chce się być z rodziną. A on nigdy nie odmawiał. Zawsze był, zawsze umiał się odnaleźć - mówi ksiądz.
Zobacz: "Ciągle jesteśmy rodziną" Poruszający wpis Magdaleny Adamowicz na Facebooku
4 z 5
Ksiądz Niedałtowski opowiedział też o poruszających słowach wdowy po Adamowiczu:
Magda wczoraj mi powiedziała, że ona nie ma w sobie nawet cienia nienawiści, czy chęci odwetu na tym sprawcy. Ona sama tego nie rozumie, dlaczego, ale tak jest. Nie umiem znaleźć wytłumaczenia, dlaczego tak jest. Gdyby spróbować rozliczać Pana Boga, dlaczego tak wcześnie, dlaczego tak młody człowiek, dlaczego tak wielka ofiara, to jako teolog powiem, że po coś to mogło być.
Co dalej? Jak postępować w tak trudnym momencie?
Gdy wczoraj rozmawiałem z Magdą mówiłem: wiesz co, pytajmy się w kolejnych krokach jakby Paweł by to widział. Przycież oboje znaliśmy go tak dobrze, Ty jako żona, ja jako przyjaciel. Czy on by chciał takiego kroku, takiego gestu, takiego zdania. To jest jego testament, by mając w pamięci ten jego uśmiech, jego spolegliwość, łagodność i dialogiczność, prowadzić również ten czas żałoby w tę stronę - mówił ksiądz dziennikarzowi TVN24.
Czytaj też: "Wiedzieliśmy, że jest źle, ale..." Poruszające wyznanie brata prezydenta Gdańska
5 z 5
Rozmową z księdzem Niedałtowskim przeprowadzono w Europejskim Centrum Solidarności. Miejscu szczególnie bliskim Adamowiczowi, w którym również stanęła jego trumna. Tak, by gdańszczanie mogli się z nim pożegnać.
Jakieś 40 minut temu przyszedłem tutaj, żeby towarzyszyć również wdowie i bratu. Stanąłem z boczku i zamyśliłem się, bo coś ważnego się dzieje w Europejskim Centrum Solidarności. I zobaczyłem gdzieś Pawła, mignął mi. Bo on zawsze był, gdy coś ważnego się działo. A to było jego ukochane, ważne miejsce - podkreślił ksiądz w TVN24.
Zobacz: Żona i córki Pawła Adamowicza czuwają przy jego trumnie. Wzruszające zdjęcia...