Mąż pogrąża Samusionek: Nie ma czasu zajmować się córką
Poważne zarzuty wobec aktorki
Od kilkunastu dni media żyją sprawą 11-letniej córki Anny Samusionek, która została odebrana ojcu i umieszczona w domu dziecka. Okazuje się, że kilka miesięcy temu Andżelika uciekła od matki i zamieszkała z Krzysztofem Zuberem, gdyż w domu nie czuła się bezpiecznie. Całą sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka a aktorka wydała tylko jedno oświadczenie odnośnie medialnej nagonki. Zobacz: "Niszczą moje dziecko"
Dzisiejszy "Fakt" zamieścił wywiad z Zuberem i przedstawił jego wersję wydarzeń. Mężczyzna opisuje w nim m.in. z jaką brutalnością policja odbierała mu dziecko.
- Przede wszystkim bowiem na fakt, że działano bezprawnie, bez zachowania środków ostrożności, które by pozwoliły dziecku uniknąć całej traumy związanej z zabraniem dziecka od rodzica – któregokolwiek. Przez pół godziny córka trzymała się w szafie drążka i policjantka ją ciągnęła. Za każdym razem, kiedy była filmowana, puszczała córkę i stawała obok, żeby nie było widać, że ją ciągnęła - wyznał Zuber w "Fakcie"
W dalszej części rozmowy były mąż Anny Samusionek zarzuca, że aktorka od dłuższego czasu nie zajmowała się Andżeliką:
- Dlatego, że matka złożyła tak samo jak w 2006 roku fałszywe zawiadomienie na policję i do prokuratury, że dziecko zostało porwane. Zrobiła to, by zakryć fakt, że jest po prostu matką, która niewłaściwie się opiekuje córką, żeby nie powiedzieć, że złą matką. Ale zdecydowanie musi robić coś złego, skoro w ciągu 10 lat nie wytworzyła takiej atmosfery, takiej więzi z córką i teraz mówi, że ja widząc się z córką co dwa tygodnie, jestem takim nieprawdopodobnym specem od manipulacji, że potrafiłem dziecku wyprać mózg na spotkaniach. A mamy ze sobą bardzo mało czasu i jeszcze odrabiamy zadania domowe, ponieważ lekcje matka zawsze zostawia do odrobienia z ojcem, gdyż ona nie ma czasu się tym zajmować z córką. W związku z tym uważam, że jest to absolutny skandal. Może to spotkać każdego z rodziców, ponieważ – jak powiedziała kurator Kolińska nadzorująca wykonanie władzy rodzicielskiej w pismach do sądu – „wszelkie informacje na temat tego, że ja manipuluję dzieckiem lub że jestem złym ojcem powzięła od matki”.
Coś nam się wydaje, że sprawa tak szybko nie ucichnie, a media będą dodatkowo podkręcać atmosferę. Szkoda tylko, że największą pokrzywdzoną w całej sprawie jest niczemu niewinna dziewczynka.
Zobacz: "Urządzała córce psychiczne piekło"
Szalone urodziny Samusionek: