Krzysztof Kiersznowski przeklinał swoją kultową rolę Wąskiego w "Kilerze"
Krzysztof Kiersznowski przed laty w jednym z wywiadów wyznał, że choć tysiące fanów pokochało go za rolę Wąskiego, to jednak on sam czasami tę rolę przeklinał. Dlaczego?
Miniona niedziela przyniosła bardzo smutne informacje - zmarł wspaniały aktor Krzysztof Kiersznowski. Choć w filmach zazwyczaj grał role drugoplanowe, to jednak Kiersznowski zawsze potrafił tak wykreować swoją postać, że zapisywała się ona w historii polskiego kina - jak na przykład kultowa rola Wąskiego w Kilerze. Krzysztof Kiersznowski cieszył się, że zdobył dzięki niej tak ogromną sympatię Polaków, jednak bywały momenty, w których nie było mu z tym łatwo. Opowiadał o tym przed laty w jednym z wywiadów.
Krzysztof Kiersznowski o roli Wąskiego w Kilerze
Krzysztof Kiersznowski nie żyje - ta tragiczna informacja dotarła do mediów w minioną niedzielę wieczorem. Gwiazdor znany z takich filmów jak "Kiler", "Va Bank", "Cześć Tereska" oraz seriali "Barwy Szczęścia" czy "Blondynka", miał 70 lat. Zawsze uśmiechnięty, radosny, pełen optymizmu - koledzy z branży uwielbiali z nim pracować. Gdy tylko informacja o jego śmierci obiegła media, wielu aktorów, którzy mieli okazję poznać Krzysztofa Kiersznowskiego, pożegnało go we wzruszających wpisach.
- Żegnaj KRZYSIU, będzie Cię bardzo brakować! - napisał Tadeusz Chudecki.
- Wspaniały! Cudowny! Strasznie smutno...- napisała Anna Mucha.
- Krzysiu kochany… dlaczego ??? Dlaczego zostawiłeś nas ???????????????????????????????????????????????????????? Krzysio Kiersznowski nie żyje ????- napisała Adrianna Biedrzyńska, z którą Krzysztof Kiersznowski występował w "Barwach Szczęścia".
Zobacz także: Gwiazdy żegnają Krzysztofa Kiersznowskiego: "Mam złamane serce"
Pasją do aktorstwa zaraziła go mama, która sama marzyła o tym zawodzie. Przez całą swoją aktorską karierę grywał głównie role drugoplanowe ze względu na charakterystyczny wygląd. On sam nigdy nie miał z tym żadnego problemu, a wręcz przeciwnie - był za to bardzo wdzięczny.
- Jestem aktorem drugoplanowym. Patrzę na to w ten sposób: i dzięki Bogu. 30 lat temu było ponad 4 tys. aktorów. Teraz co drugi to aktor, więc załóżmy, że jest nas 6 tys. A filmów robi się w Polsce bardzo mało. Jeśli wśród tych kilku tysięcy jest miejsce dla mnie, to o co chodzi? Poza tym często rola główna potrafi być żadna. A rola drugiego planu ciekawsza, wyraźna - mówił przed laty w rozmowie z miesięcznikiem "Machina".
Nie sposób było przejść obojętnie obok jego talentu i pracy, którą wkładał w każdą rolę. Choć na swoim koncie miał ich wiele, to jednak Polacy pokochali go w szczególności za rolę Wąskiego w "Kilerze". Krzysztof Kiersznowski bardzo cieszył się z sympatii, jaką zyskał dzięki tej roli, jednak przypięta łatka "Wąskiego z Kilera" czasami bywała dla niego męcząca.
- Niesamowite było to, że po tym, jak zagrałem Wąskiego, spotkałem się z ogromną sympatią narodu. Ale były momenty, kiedy przeklinałem tę rolę. Na przykład, kiedy jacyś faceci na ulicy wołali za mną: "ej, Wąski, zapiąłeś rozporek?" - mówił w rozmowie z miesięcznikiem "Machina".
Dziś tak trudno uwierzyć, że Krzysztofa Kiersznowskiego nie ma już wśród nas. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci jako jeden z najwspanialszych polskich aktorów...