Na takim spacerze jeszcze nie byliście! Cotygodniowy przegląd premier kinowych
Na takim spacerze jeszcze nie byliście! Cotygodniowy przegląd premier kinowych
1 z 5
Dzisiejsze premiery kinowe zabiorą nas na skraj jednej z wież World Trade Center. Razem z nieustraszonym linoskoczkiem spróbujemy przejść po linie na drugą wieżę. A co oprócz tego? Gangsterzy, wampiry i... mezalians.
Zapraszam do przeglądu wybranych premier filmowych weekendu. O wszystkich przeczytacie w każdy piątek na MOIM BLOGU.
PS. Dzisiaj (piątek, 9 października) startuje też 31. Warszawski Festiwal Filmowy. Wybrałem kilka filmów, które warto na nim zobaczyć.
2 z 5
The Walk. Sięgając chmur The Walk
Dawno, dawno temu, gdy na świecie nie było jeszcze Snapchata i szafiarskich blogów, trzeba było się trochę natrudzić, żeby świat o tobie usłyszał. Jednym ze sposobów na to okazało się przejście po linie pomiędzy dwoma nieistniejącymi już dzisiaj wieżami budynku World Trade Center. Sztuki tej postanowił w 1974 roku dokonać nieco zarozumiały i bardzo pewny siebie Francuz – Philippe Petit. „The Walk. Sięgając chmur” to jego historia.
Aby zrozumieć skalę wyczynu Petita wystarczy podać wysokość, na jakiej zawieszona była lina, po której dokonał swojego spektakularnego spaceru – bagatela 417 metrów nad ziemią, a odległość między wieżami WTC wynosiła 61 metrów. Wszystko to bez żadnego zabezpieczenia... Nic dziwnego, że kilka lat temu powstał już jeden film opowiadający o tym wyczynie – nagrodzony Oscarem dokumentalny „Człowiek na linie” (polecam).
A teraz Robert Zemeckis (m.in. „Powrót do przyszłości” i „Forrest Gump”) postanowił pokazać to, czego w ww. dokumencie nie można było zobaczyć (nie istnieją nagrania wideo z przejścia Petita). I zrobił to jak na XXI wiek przystało: efektownie i z rozmachem. Wybierając się do kina – najlepiej do IMAX-a – będziecie mogli wejść na linę razem z Petitem. Wrażenia gwarantowane!
Werdykt: Warto dla widoków prosto z dachu World Trade Center
Zwiastun:
3 z 5
Legend (2015)
Jeszcze jeden film oparty na prawdziwej historii. Takie historie to aktualnie najlepsze źródło dochodów dla filmowców zaraz obok filmów komiksowych i sequeli. I trudno się dziwić, w końcu to podobno życie pisze najlepsze scenariusze.
Tym razem bohaterów jest dwóch – to legendarni bracia Kray: Ronald i Reginald. Właściciele klubu nocnego, którzy w latach 50. i 60. ubiegłego wieku kładli podwaliny pod londyńską przestępczość zorganizowaną. Dość powiedzieć, że zamieszani byli w napady, podpalenia, wymuszenia, napady oraz morderstwa. Niejeden kryminalista nie powstydziłby się takiego życiorysu.
W podwójnej roli zobaczymy w „Legend” jedno z najgorętszych nazwisk współczesnego kina – Toma Hardy'ego. Bane'a z Batmana i Mad Maksa z Mad Maksa.
Zobacz też: Michał Piróg w roli... Mad Maksa!
Totalnie różni temperamentem bracia Kray to dla niego świetna okazja do tego, żeby wykorzystać swój niewątpliwy talent. A i cały film zapowiada się na londyńską wersję „Kasyna”, czyli dobrze.
Werdykt: Dobre, gangsterskie kino
Zwiastun:
4 z 5
Hotel Transylwania 2 Hotel Transylvania 2
Na początek trochę o pieniądzach. Pierwsza część „Hotelu Transylwania” zarobiła ponad ćwierć miliarda dolarów, co sprawiło, że zaledwie kwestią czasu było powstanie kontynuacji. Druga część tej animacji o potworach wystartowała już w amerykańskich kinach i znów bije rekordy. Blisko 50 milionów dolarów wystarczyło, żeby Hotel został najlepiej zarabiającym filmem, który premierę miał we wrześniu (spośród wszystkich wrześniów od początku świata ;) ). Gdyby wierzyć tylko tym liczbom, wizyta w kinie byłaby obowiązkowa.
A już na pewno, gdy jest się rodzicem. Kiedyś było prościej, jeśli chodzi o filmy animowane, bo trafiało ich do kin niewiele i gdy tylko pojawiał się jakiś nowy Disney czy Pixar (dzisiaj to jedno i to samo) wiadomo było, że warto iść do kina. Dzisiaj wybór jest utrudniony, bo niemal co tydzień do kin trafiają nowe animacje. Wiele wśród nich słabych filmów, ale „Hotel Transylwania” nie powinien do nich należeć. Warto więc zabrać ze sobą dzieciaka i wyskoczyć do kina na zwariowane przygody Draculi i jego kumpli, którzy próbują wykrzesać potwora z draculowego wnuczka pół-człowieka pół-wampira.
Werdykt: Dla dzieci i rodziców
Zwiastun:
5 z 5
Panna Julia Miss Julie
I na koniec propozycja dla tych, którzy lubią się w kinie... nudzić. „Panna Julia” powinna być strzałem w dziesiątkę dla takich właśnie widzów. Dla polskiego widza film w reżyserii muzy Ingmara Bergmana – Liv Ullmann – powinien być dodatkowo ciekawy z punktu widzenia udziału w nim aktora znanego jako „ojciec Henry'ego Tadeusza”, Colina Farrella.
Farrell wciela się tu w postać lokaja, który staje się zabawką w rękach znudzonej arystokratki – w tej roli oglądana aktualnie w „Marsjaninie” Jessica Chastain. Jest końcówka XIX wieku i ludzie przejmują się takimi rzeczami jak mezalians. Dramat wisi w powietrzu i nic dziwnego, w końcu to ekranizacja... dramatu Augusta Strindberga.
Werdykt: Teatr w kinie
Zwiastun: