„Tomek wyjeżdżając, nie miał w głowie tego, że zostawi nas z jakimś bajzlem” Kontrowersje wokół Tomasza Mackiewicza. Kim był, z czego żył?
„Tomek wyjeżdżając, nie miał w głowie tego, że zostawi nas z jakimś bajzlem” Kontrowersje wokół Tomasza Mackiewicza. Kim był, z czego żył?
Rodzina zabrała głos.
1 z 5
Tomasz Mackiewicz zostawił trójkę dzieci Maksia, Zoję i Tonię. Jedno z poprzedniego związku, a dwoje z obecną partnerką Anną Sulikowską. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski, szwagierka Mackiewicza opowiedziała jakim był on człowiekiem. Małgorzata Sulikowska wyjaśniła też, że obecna partnerka Tomasza, nie jest formalnie jego żoną, dlatego mogą być problemy spadkowe i formalne.
Ania nie jest formalnie żoną Tomka. Zbiórka jest prowadzona na moje nazwisko. Nie wiemy, jak ma się do tego prawo spadkowe, jesteśmy zagubione – czytamy na WP.pl
Jak zatem żył i jakim był człowiekiem Tomasz Mackiewicz? Okazuje się, że pasja do gór była ponad wszystko.
Ania, obecna żona Tomka prosiła go, by nie jechał. Była kłębkiem nerwów, gdy on zaczynał mówić, że jedzie w góry. Nie używał żadnych argumentów. Po prostu komunikował. Nie było dyskusji. Chciał jechać, to jechał. (...) Na pewno Tomek wyjeżdżając nie miał w głowie tego, że zostawi nas z jakimś bajzlem. On nie myślał w tych kategoriach. W ogóle nie zakładał, że może nie wrócić, że będą jakieś kłopoty z tego. Żegnał się, jakby jechał na wycieczkę. Buziak, Buziak. Wrócę w styczniu.
To był siódmy raz jak Mackiewicz atakował Nanga Parbat. Góry to była jego odskocznia od problemów. A tych ostatnio nie brakowało. Kilka lat temu miał firmę, która zajmowała się energią odnawialną, jednak ją stracił. Wtedy zaczęły się kłopoty finansowe.
Czy zatem życiowo się zajmował? I dlaczego góry były dla niego jak narkotyk?
2 z 5
Mackiewicz stawiał wysokie na ponad 100 metrów maszty. I przez 4 i pół roku firmie powodziło się bardzo dobrze.
Było na tyle dobrze, że mogłem zabezpieczyć rodzinę przed pierwszymi wyjazdami na Nangę i jeszcze wyjechać w góry – tłumaczył w wywiadzie z „Gazeta Krakowską”.
Wszystko zmieniła europejska ustawa, która miała zostać uchwalona w styczniu 2013 roku.
Wracam z Nangi, okazuje się, że ustawa nie weszła, tylko jakaś jej proteza. Unia tego nie łyknęła, płacimy gigantyczne kary, a wszystkie firmy wycofały się z polskiego rynku. Mój główny zleceniodawca również. Rynek z dnia na dzień opustoszał, umarł. Wróciłem i nie ma nic. Zostałem na lodzie. I z długami. Ocknąłem się dopiero jak zobaczyłem Nangę – powiedział Mackiewicz "Gazety Krakowskiej".
Na lotnisku służba celna nie chciała go wpuścić do Polski, bo ścigała go skarbówka z powodu alimentów na pierwsze dziecko. Na szczęście pierwsza partnerka Mackiewicza była wyrozumiała.
Jak teraz wytłumaczyła „szwagierka”, tamta praca nie była dla niego idealna. Tomasz Mackiewicz nie potrafił pracować w firmach w określonych sztywno godzinach.
3 z 5
Utrzymywał dom. Miał super okres prosperity, gdy stawiał maszty pomiarowe. Eldorado. Robota na wysokościach, na dworze, w samotności. Był w swoim żywiole. Słabo się nadawał do normalnej pracy. Kiedyś pracował z moim bratem w firmie komputerowej, ale dusił się. Wstawanie 8.00-16.00 to było piekło. Ale te maszty się skończyły wraz ze zmianami europejskich przepisów. Staraliśmy się pomagać mu, wysyłaliśmy go na rozmowy. Mój teść miał jakiegoś znajomego wysoko postawionego w dużej firmie energetycznej, ale Tomek sobie nie radził w takich sytuacjach. Był stworzony do innych rzeczy. Ostatnio remontował stare auta - czytamy w wywiadzie na Wirtualna Polska.
4 z 5
Wspinanie było jego wielką pasją i wyciągało go z dołka psychicznego! Po upadku firmy nie mógł zabezpieczyć finansowo swojej rodziny. Ale podobno kłopoty motywowały go działania.
Miałem tam takie myśli i wyrzuty, że siedzę w górach, a tam za sobą pierdzielnik zostawiłem. Ale dzięki temu wiedziałem, że nie ma prawa nic mi się przydarzyć, bo muszę wrócić i wszystko posprzątać - twierdził.
Tym razem się nie udało.
5 z 5
Wspinaczka była wielkim uzależnieniem Tomasza Mackiewicza. Ale nie pierwszym... Mackiewicza wychowali dziadkowie - jego rodzice wyjechali za chlebem za granicę. Do szkoły średniej Mackiewicz wyjechał do Częstochowy, w wolnym czasie Tomek chodził po jaskiniach po Jurze. W tym czasie popadł w nałóg - heroinę.
To wtedy – jak napisał tygodnik "Polityka" – na trzy lata wypisał się z rzeczywistości: żył na ulicy i ostro ćpał. Wrócić pomogła mu siostra, która zmusiła Mackiewicza do terapii w mazurskim Monarze. Przerwał terapię, ale wyszedł z nałogu. Znalazł pasję, która wciągnęła go na zawsze. Pasja go zabiła.