Kilka miesięcy temu Katarzyna Dowbor po wielu latach pożegnała się z programem "Nasz nowy dom". Ta decyzja dyrektora programowego Polsatu wywołała wielkie kontrowersje wśród fanów produkcji. Teraz dziennikarka postanowiła ujawnić, jak wyglądała jej rozmowa z Edwardem Miszczakiem. O co ma do niego żal?

Reklama

Katarzyna Dowbor o rozmowie z Edwardem Miszczakiem

Na początku maja tego roku Katarzyna Dowbor z dnia na dzień dowiedziała się, że nie poprowadzi już żadnego odcinka programu "Nasz nowy dom". Było to dla niej duże zaskoczenie, gdyż zupełnie się tego nie spodziewała. Chociaż w mediach pojawiły się później informacje, że dziennikarka nie miała sił na planie, ciągle chorowała i opóźniała pracę, ta stanowczo zaprzeczyła tym informacjom w najnowszym wywiadzie. Prezenterka w rozmowie z "Plejadą" zdradziła bowiem, że zawsze stawiała program na pierwszym miejscu, co wypominali jej najbliżsi. Dodała: "W związku z tym, że nie było żadnych argumentów przemawiających za moim zwolnieniem, trzeba było je wymyślić". Co zatem powiedział jej Edward Miszczak?

Instagram @katarzyna_dowbor_official

Zobacz także: Katarzyna Dowbor ma co świętować. To już lada chwila: "Nie mogę się doczekać"

Dziennikarka po raz pierwszy opowiedziała o rozmowie z dyrektorem programowym stacji Polsat. Okazało się, że ich spotkanie zaczęło się od słów: "Stacja chce się z panią pożegnać". Wówczas Katarzyna Dowbor zapytała Edwarda Miszczaka o powody zwolnienia oraz merytoryczne uwagi do jej pracy.

- Nie miał żadnych. Wspomniał o jakichś badaniach, których wyniki nie były dla mnie korzystne, ale okazało się, że to kompletna bzdura. Chwilę później opublikowano, jaka oficjalnie była oglądalność "Naszego nowego domu" i okazało się, że wyższa niż rok temu. Więc ani pomysł na program się nie wyczerpał, ani ja nie spowalniałam tego pociągu. (...) Jeśli mam o coś żal, to o to, że nie rozwiązał tego w inny sposób. Bo, oczywiście, miał prawo pożegnać się ze mną i odświeżyć program. Absolutnie nie mam z tym problemu. Byłam tylko prowadzącą. Ale jeżeli chciał to zrobić, mógł zaprosić mnie na rozmowę i zaproponować, bym poprowadziła jeszcze cztery odcinki, a następnie w trzechsetnym odcinku wprowadziła nową prowadzącą, przekazała jej pałeczkę i pożegnała się z widzami. Jeśli ja byłabym dyrektorem programowym, właśnie tak bym zrobiła - wyznała Katarzyna Dowbor w rozmowie z "Plejadą".

Pawel Wodzynski/East News

Zobacz także: Edward Miszczak potwierdził pracę nad śniadaniówką. Czy pojawi się w niej Kinga Rusin?

Zobacz także

W dalszej części rozmowy Katarzyna Dowbor wyznała, że miałaby nawet pomysł na inny program, który mogłaby prowadzić na antenie telewizji Polsat, pozostawiając "Nasz nowy dom" innej prowadzącej. Stwierdziła, że stworzyłaby format, w którym powracałaby do tych domów, które wyremontowała z ekipą na przestrzeni ostatnich 10 lat. Chciałaby pokazać, jak życie uczestników się zmieniło i czym się dziś zajmują.

- Przecież ja ich wszystkich znam, mam z nimi kontakt. To byłby murowany hit! Taki program miałby ogromną siłę rażenia, a więc przyniósłby stacji duży zysk. Ludzie z sentymentu chętnie by go oglądali. A dodatkowo – byłby tani w produkcji. Wystarczyłby jeden samochód, operator, dźwiękowiec i prowadząca. Nic więcej. I tym sposobem uniknęlibyśmy afer i nieprzyjemnych sytuacji. Wszystkim wyszłoby to na dobre - wyjaśniła dziennikarka.

Zdradziła także, że sposób prowadzenia rozmowy przez Edwarda Miszczaka, zniechęcił ją do tego, by mu to zaproponować. Dodała jednak, że dziś nie rzuciłaby słuchawką, gdyby do niej zadzwonił, mimo jej nowych planów zawodowych. Powiedziała: "Poczułam się upokorzona nie tym, co wydarzyło się na spotkaniu z panem Miszczakiem, tylko tym, co zaczęło dziać się później. (...) Nie jestem obrażona na pana Miszczaka. Moglibyśmy o tym porozmawiać. Może w przyszłości udałoby się ten pomysł wcielić w życie? Bo naprawdę przykro mi, że to wszystko tak się potoczyło".

Reklama

Myślicie, że Katarzyna Dowbor wróci jeszcze na antenę Polsatu?

Instagram @katarzyna_dowbor_official

Reklama
Reklama
Reklama