Reklama

We wtorek ruszył proces Kamila Durczoka. Dziennikarz żąda od “Wprost” przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości 2 milionów złotych za artykuły na jego temat. Kamil Durczok pozwał redaktora naczelnego tygodnika Sylwestra Latkowskiego i autora artykuły na temat molestowania w TVN-ie, pozwał też tygodnik za naruszenie jego jego prawa do prywatności.

Reklama

W marcu ukazał się artykuł na temat Kamila Durczoka, w którym pokazano zdjęcia z wynajmowanego przez dziennikarza mieszkania. Na zdjęciach widać było erotyczne gadżety, płyty z pornografią oraz osobiste notatki i rzeczy byłego szefa “Faktów”.

Kamil Durczok oskarżył o naruszenie jego dóbr osobistych nie tylko redaktora naczelnego, ale też trójkę dziennikarzy, którzy napisali artykuł pt. "Ukryta prawda" - Michała Majewskiego, Olgę Wasilewską i Marcina Dzierżanowskiego. Dziennikarze zostali powołani na świadków w procesie Durczoka przeciwko ich tygodnikowi.

W związku z artykułami na temat molestowania seksualnego w TVN-ie, władze stacji powołały specjalną komisję, która miała zbadać sprawę. Po dwóch tygodniach prac, komisja zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań. Od razu po opublikowaniu wyników badań Kamil Durczok przestał być szefem “Faktów”. Kilka miesięcy później prokuratura zajęła się sprawą, ale nie znalazła żadnych dowodów na molestowanie przez dziennikarza.

"Postępowanie sprawdzające dotyczące molestowania seksualnego w spółce TVN zakończone zostało odmową wszczęcia postępowania karnego, mając na uwadze, że nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego", mówiła wtedy prokurator Małgorzata Szeroczyńska.

Kamil Durczok odniósł już jeden sukces w sądzie. Czy jeśli teraz wygra też z tygodnikiem “Wprost” uda mu się odzyskać dobre imię i wrócić do telewizji?

ZOBACZ: Znajomi odwrócili się od Kamila Durczoka. Jego żona jest zawiedziona

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama