Reklama

Wywiad z Justyną Kowalczyk wstrząsnął polskimi mediami i światem sportu. Medalistka igrzysk olimpijskich wyznała w nim, że cierpi na przewlekłą depresję, przyznała również, że kilkanaście miesięcy temu poroniła. Wszystko to rysowało bardzo przejmujący i momentami dramatyczny wręcz obraz jednej z najlepszych polskich sportsmenek. Przypomnijmy: Szokujący wywiad Kowalczyk: Wybraliśmy najbardziej wstrząsające fragmenty

Reklama

Głos w sprawie głośnej publikacji zabrało wiele osób ze środowiska sportowego, ale nie tylko. Większość internautów i ekspertów wspierała Kowalczyk, traktując bardzo poważnie jej wyznanie i niewiele osób śmiało zestawić je z naiwnymi wynurzeniami celebrytów. Zobacz: Korwin o głośnym wywiadzie Kowalczyk: "Tak wygląda życie mistrzyni bez retuszu"

Sama Kowalczyk milczała, nie odbierała telefonów i nie komentowała zamieszania, które wywołał wywiad dla Sport.pl - uznała, że to, co miała do powiedzenia znajduje się właśnie tam. Teraz jednak przerwała milczenie i na łamach "Przeglądu Sportowego" ukazał się jej krótki felieton. Odnosi się w nim do burzy, która przeszła przez rodzime media w ciągu ostatnich kilku dni.

Burza się rozpętała. Nie jestem naiwna. Doskonale wiedziałam, że tak będzie. Mechanizm działania mediów poznałam od kuchni już dawno. Za wszystkie słowa otuchy dziękuję. Za wszystkie próby pomocy również. A najbardziej za setki opowieści o podobnych problemach i kończące je w prawie każdym przypadku podziękowanie za odwagę. Tak, trzeba być odważnym. Można być też bardzo bezsilnym, zdesperowanym i czuć wielki lęk. Można myśleć, co dalej, jak zostanie to przyjęte. Jak ludzie od teraz będą na mnie patrzeć - czytamy.

Sportsmenka podkreśla też, że udzielając takiego wywiadu w ogóle nie zastanawiała się nad tym, jaki może mieć wpływ na jej wizerunek w mediach.

Co mądrzejsi mówią o wizerunku i o czymś tam jeszcze. Wiecie, gdzie człowiek ma wizerunek, gdy nie chce jutra? No właśnie tam... Nikt, kto nie balansował na granicy życia (nawet ją przekraczając), nigdy nie zrozumie. Tak, czuję się lepiej po tym wywiadzie. Tak, wielki ciężar właśnie spadł mi z barków. Nie, nie uzdrowiłam się. Ale mam nadzieję, że wykonałam choć mały kroczek w tym kierunku. Nie wszyscy wygrywają taki bieg, ja postanowiłam, że choćby nie wiem, jaką cenę przyjdzie zapłacić, to się wygrzebie. Dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół i dla tych wszystkich ludzi, którzy mimo że już wiedzą, to dalej we mnie wierzą. Nie mogę ich zawieść. Nie ja. Życie jest najważniejsze. Koniec i kropka - zaznacza w "Przeglądzie Sportowym".

My niezmiennie trzymamy kciuki.

Zobacz: Depresja i poronienie Kowalczyk poruszyły cały świat! Co piszą za granicą?

Reklama

Najmocniejsze fragmenty wywiadu z Justyną Kowalczyk:

Reklama
Reklama
Reklama