W trakcie pandemii przewartościowała swoje życie. Julia Wieniawa ( 23 ) wycofała się z show-biznesu, by zająć się muzyką, bo jak sama mówi, zamiast celebrytką woli być artystką, ciężko pracującą na swoje sukcesy. Pierwszymi może się już pochwalić. Właśnie wydała debiutancką płytę i szykuje się do trasy koncertowej. Choć Julia ma wsparcie ze strony swojego partnera Nikodema Rozbickiego oraz rzeszy fanów, to nie ukrywa, że za popularność wciąż płaci wysoką cenę.

Reklama

Wyjątkowy wywiad z Julią Wieniawą. Teraz artystka stawia na muzykę!

Obiecałaś swoim fanom, że w tym roku stawiasz na muzykę. I dotrzymałaś słowa: wystąpiłaś na Orange Warsaw Festivalu.

Julia Wieniawa: Adrenalina już na szczęście opadła, ale tak naprawdę dopiero do mnie dochodzi, co się stało! Jestem przeszczęśliwa, bo mój występ nie tylko zebrał świetne opinie w mediach, ale też zamknął usta hejterom. Co, nie ukrywam, bardzo mnie cieszy!

Czy to znaczy, że rezygnujesz z aktorstwa?

Julia Wieniawa: Nie ukrywam, że trochę zmęczyłam się walczeniem o fajne role, udowadnianiem wszystkim, że jestem coś warta i reprezentuję sobą coś więcej niż tylko uśmiech na Instagramie. Wciąż jestem otwarta na ciekawe projekty aktorskie – latem wchodzę na plan nowego serialu, ale teraz rzeczywiście chcę się skupić na muzyce. Właśnie ukazała się moja pierwsza płyta „Omamy”. Wkrótce wypuszczę jeszcze dwa teledyski, szykuję też sporo innych niespodzianek.

Zobacz także

A co z karierą influencerki?

Julia Wieniawa: Nie chcę być nazywana influencerką, bo uważam, że to słowo, przynajmniej w mojej głowie, jest nacechowane pejoratywnie. Dziś influencerem nazywa się każdego, kto ma konto na Instagramie, a ja nie lubię być wrzucana do jednego worka z ludźmi, którzy są popularni, bo wystąpili np. w reality show. Wolę być nazywana aktorką lub wokalistką. Ale sfera internetowa wciąż jest mi bliska. Chcę ją mocniej wykorzystać m.in. do promocji moich działań i prywatnej trasy koncertowej, która ruszy jesienią.

Zobacz także: Julia Wieniawa w lateksie promowała swoją debiutancką płytę! ZDJĘCIA

Czym zamierzasz zaskoczyć publiczność?

Julia Wieniawa: Od początku chciałam, by moje koncerty to był swego rodzaju performance. Band na żywo, chórzystki, tancerki. I tu zaznaczę, że oprócz naszego basisty Huberta na scenie towarzyszą mi same kobiety.

Dziewczyny na scenie to rzeczywiście dość niespotykany widok.

Julia Wieniawa: W Polsce„girl power” jest mało widoczny. Dlatego zależało mi, by na scenie pokazać siłę kobiet i wprowadzić na nią taniec. Inspirując się zagranicznymi gwiazdami, chciałabym podnieść poziom rozmachu artystycznego w Polsce, bo uważam, że wciąż jest zbyt malutki.

VIPHOTO/East News

Julia Wieniawa o hejcie. "Często zakładam maskę osoby, po której wszystko spływa"

Dla wielu dziewczyn to ty jesteś inspiracją. Jak się z tym czujesz?

Julia Wieniawa: To bardzo miłe. Jestem z tego faktu dumna, ale wiem, jak duża odpowiedzialność na mnie ciąży. Staram się dawać dobry przykład, zwracam uwagę na to, co publikuję. Wkurza mnie, gdy spłyca się mój wizerunek, zwraca uwagę na powierzchowne sprawy. Wieczne krytykanctwo i umniejszanie mi sprawiło, że mam dość celebryckiego świata.

Czułaś, że to podcina ci skrzydła?

Julia Wieniawa: Oczywiście! W jak seksistowskim kraju żyjemy, przekonałam się wielokrotnie na własnej skórze. Jeśli dziewczyna się ładnie ubierze, zaświeci drogą torebką, to od razu jest uważana za głupią i płytką osobę. Media zawsze próbowały mnie włożyć w szufladkę z napisem „celebrytka”, do której nigdy nie pasowałam. To celebryctwo przyszło mimochodem. Wchodząc do show-biznesu, nie wiedziałam, w co się pakuję, jak się w tym świecie odnaleźć i poruszać.

Zobacz także: Julia Wieniawa wydała na auto majątek. A jakim jest kierowcą? Zdradza jej chłopak, Nikodem Rozbicki

Nie poszło ci źle, dziś masz już 2,1 mln obserwatorów na Instagramie.

Julia Wieniawa: Fakt, takiego wzrostu się nie spodziewałam. Bardzo to doceniam, bo gdyby nie ta popularność, nie mogłabym sobie pozwolić na samodzielne inwestowanie w swój rozwój artystyczny, klipy itp.

Show-biznes zafundował ci przyspieszony kurs dorastania?

Julia Wieniawa: Myślę, że suma moich doświadczeń znacznie przewyższa mój wiek. To, ile niosę na swoich barkach, ile trudnych i odpowiedzialnych decyzji muszę na co dzień podejmować, wiem tylko ja. Mimo że została mi odebrana beztroska, nie zamieniłabym swojego życia na żadne inne. Zawsze powtarzam, że trzeba być wdzięcznym za to, co się ma. Nie mam w sobie za grosz zawiści ani zazdrości, dzięki czemu mam poczucie, że spada na mnie manna z nieba, której pomagam ciężką pracą.

A tę nie zawsze widać. Dziś wiele osób myśli, że jeśli nie relacjonujesz czegoś na Instagramie, to znaczy, że tego nie ma.

Julia Wieniawa: Mój kalendarz jest zapełniony na kilka miesięcy do przodu. Ostatnio zmieniłam taktykę i zaczęłam pokazywać m.in. próby i to, co robię, od kuchni. Ludzie zapomnieli, ile mam lat i że jestem tylko człowiekiem, który też ma swoje słabości i gorsze chwile. Niektórym się wydaje, że Wieniawa jest robotem, który wchodzi, robi swoje i wychodzi. I nic mnie to nie kosztuje. Nie wiedzą, jak bardzo się mylą.

Często mierzyłaś się z hejtem. Nie zachwiał twojego poczucia własnej wartości?

Julia Wieniawa: Często zakładam maskę osoby, po której wszystko spływa, ale na koniec dnia wiele rzeczy i tak mnie dotyka. Choćby bezpodstawna krytyka, czepianie się mnie z każdej możliwej strony i odzieranie z prywatności. Zdarza mi się płakać z bezsilności. Najpierw wylewam morze łez, a potem wstaję, poprawiam koronę i walczę dalej.

Gdzie się tego nauczyłaś?

Julia Wieniawa: To dzięki mamie mam wysokie poczucie własnej wartości. Nawet kiedy coś mi nie szło, zawsze we mnie wierzyła i sprawiała, że czułam, że dam sobie radę. Zawsze o mnie walczyła, chciała, żebym się nie poddawała i szła po swoje.

East News/Viphoto

Zobacz także: Julia Wieniawa i Nikodem Rozbicki całują się i palą papierosy na ulicy. Zdjęcia paparazzi

Julia Wieniawa o swoich kompleksach! "Rzekome mankamenty zaakceptowałam"

Czy Julia Wieniawa ma jakieś kompleksy?

Julia Wieniawa: Nim trafiłam do show-biznesu, nawet nie wiedziałam, że coś jest nie tak np. z moim nosem. W ten kompleks wpędziły mnie media, które pisały, że jest krzywy. Dziś mam to w d… Rzekome mankamenty zaakceptowałam i zamieniłam je w coś mojego. Lubię siebie, a to najważniejsze. Poza tym nie chciałabym skończyć jak Jennifer Grey, której kariera skończyła się całkowicie po operacji plastycznej nosa (śmiech).

Jako nastolatka też lubiłaś siebie?

Julia Wieniawa: W podstawówce chłopcy śmiali się, że jestem malutka. Spośród koleżanek zawsze byłam najniższa i najpóźniej dojrzałam fizycznie. Może stąd wzięła się u mnie ta pogoń za byciem dorosłą, niezależną kobietą, która wszystkim pokaże, na co ją stać? Uwierzysz, że kiedyś wstydziłam się tego, jak chodzę ubrana? Dostawałam paczki od mojej babci z Ameryki, dzięki czemu zawsze miałam fajne ciuchy. Ale dzieci mnie wyśmiewały, bo nie miały tego, co ja, a ja tego, co one. Dopiero po wielu latach odkryłam, jak to super być oryginalną i nikogo nie kopiować.

Dziś doradzasz swoim fankom, co się nosi. W innych sprawach też proszą cię o pomoc?

Julia Wieniawa: Dostaję wiadomości przeróżnej treści. Dziewczyny pytają np., jak poradzić sobie po rozstaniu z chłopakiem.

I co im wtedy odpisujesz?

Julia Wieniawa: „Nie był ciebie wart. Najważniejsza jesteś ty i to, żebyś kochała siebie”. Z doświadczenia wiem, że po rozstaniu warto pobyć trochę samej ze sobą. Książę z bajki na pewno sam się pojawi, nie trzeba go szukać na siłę. Często dostaję też pytania o hashimoto i jak sobie z tą chorobą poradziłam.

Pawel Wodzynski/East News

Zobacz także: Julia Wieniawa zrobiła Nikodemowi wzruszającą niespodziankę z okazji urodzin!

Julia Wieniawa o walce z Hashimoto. "Miałam mikrostany depresyjne"

Mówiłaś, że łatwo nie było.

Julia Wieniawa: Zanim zdiagnozowano u mnie hashimoto, byłam bardzo senna, przemęczona i miałam mikrostany depresyjne. Nie wiedziałam, skąd się to brało. Czułam w środku, że nie jestem sobą, że coś przejęło nade mną kontrolę. Zrobiłam więc badania krwi. Po diagnozie całkowicie zmieniłam tryb życia. Zaczęłam brać suplementy i wykluczyłam z diety sporo produktów. Zaczęłam też regularnie ćwiczyć. Jestem pod stałą opieką endokrynologa i co trzy miesiące robię badania krwi.

Diagnoza cię przestraszyła?

Julia Wieniawa: Potraktowałam ją raczej jak prztyczek w nos i znak, że trzeba zmienić swoje życie, które wówczas miało charakter mocno imprezowy (śmiech). Młodość, beztroska i niemyślenie o jutrze. Mam wrażenie, że od kiedy zaczęłam leczyć hashimoto, moja kariera mocno ruszyła. Skupiam się na rzeczach, które są naprawdę ważne. Nauczyłam się odpoczywać i dbać o higienę psychiczną. Regularnie ćwiczę jogę i staram się wygospodarować czas tylko dla siebie. Kobiety poświęcając się dla innych, często zapominają o sobie. A ważne, byśmy kochały siebie i potrafiły odpoczywać od wszystkiego, co nas otacza, nawet od bliskich osób. Kocham Nikodema bardzo, ale cieszę się, gdy mogę spędzić samotnie urlop, choć wyjazdy z nim też są wspaniałe – spajające i dobre dla naszego związku.

VIPHOTO/East News

Julia Wieniawa o związku z Nikodemem Rozbickim! "Nikodem jest moją opoką"

Nie jesteś kobietą, która swoje szczęście uzależnia od mężczyzny.

Julia Wieniawa: Moja mama zawsze mi powtarzała, żebym nie uzależniała swojego szczęścia od osoby trzeciej, w skrócie – od mężczyzny. Oczywiście Nikodem jest moją opoką i jest nam razem wspaniale, ale cokolwiek by się działo, trzeba umieć dać sobie radę samej. Umiesz liczyć, licz na siebie.

Twój partner Nikodem też jest aktorem, tworzy muzykę. Dwoje artystów pod jednym dachem to mieszanka wybuchowa?

Julia Wieniawa: Nie, bardziej się wspieramy, niż ze sobą rywalizujemy. Całe szczęście każde z nas ma co robić, realizujemy fajne projekty i dzięki temu, że wykonujemy ten sam zawód, mamy dla siebie dużo zrozumienia. A ostatnio wystąpiliśmy po raz pierwszy razem w moim teledysku „Milczysz”.

Masz miłość, sławę, sukcesy. Zostało coś na twojej liście marzeń do spełnienia?

Reklama

Julia Wieniawa: Ostatnio moje marzenia dosyć szybko się spełniają i nie nadążam dopisywać nowych. Na pewno chciałabym, żeby mój album dobrze się przyjął. Wejść w ten prawdziwy muzyczny świat i grać na ciekawych i prestiżowych wydarzeniach muzycznych. Marzy mi się, by zagrać fajną dramatyczną rolę. Z bardziej dalekosiężnych marzeń chciałabym spróbować swoich sił za granicą. Może nie od razu w Hollywood, ale mały kroczek na rynku europejskim? Szykuję projekt po angielsku, więc kto wie. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!

VIPHOTO/East News
Reklama
Reklama
Reklama