Jarosław i Oliwia Bieniukowie wspominają Annę Przybylską w poruszającej rozmowie!
TYLKO U NAS - Jarosław i Oliwia Bieniuk o filmie "Ania" i swojej relacji: "Tata potem był może i surowym rodzicem, ale uważam, że dobrze nas wychował"
Osiem lat. Tyle czasu potrzebowali bliscy Anny Przybylskiej (zmarłej w wieku 35 lat): córka Oliwia Bieniuk (20) i partner aktorki Jarosław Bieniuk (43), żeby opowiedzieć o życiu i chorobie gwiazdy, którą kochała cała Polska. Film dokumentalny „Ania” stał się jednym z największych hitów w Polsce i przyciągnął do kin niemal 700 tys. widzów.
– Kręcenie filmu o Ani i jego premiera to było dla mnie spore przeżycie emocjonalne. Teraz jest już spokojniej - mówi Jarosław.
Ostatnio stresował się także inną rzeczą - studiami Oliwii, która rozpoczęła naukę w Warszawskiej Szkole Filmowej. Jak oboje znieśli jej przeprowadzkę do Warszawy? Jakie mają relacje? I czy święta Bożego Narodzenia, ze względu na rocznicę Anny Przybylskiej to dla nich trudny czas?
Wywiad z Jarosławem i Oliwią Bieniukami
26 grudnia Ania skończyłaby 44 lata. Jak zazwyczaj świętowaliście jej urodziny?
Jarosław Bieniuk: Mieliśmy taką tradycję, że zawsze po pierwszym dniu świąt pakowaliśmy się i wyjeżdżaliśmy w góry na narty. Tam świętowaliśmy jej urodziny.
Oliwia Bieniuk: Tak, pamiętam, że urodziny mamy spędzaliśmy często w drodze. Zawsze bardzo cieszyła się z teg odnia.
Jakie prezenty przynosiły jej najwięcej radości?
Jarosław: Lubiła dostawać obrazy, rzeźby. I typowo kobiece rzeczy: torebki i buty.
Czy święta, w związku z rocznicą urodzin Ani, to dla was trudny czas?
Oliwia: Pamiętamy o mamie. To pamięć jest najważniejsza i wspomnienia o niej. Tradycyjnie pójdziemy na cmentarz i zapalimy świeczkę.
Jarosław: Te święta są zawsze dla nas szczególnym okresem zadumy. Jednocześnie minęło jednak już dużo czasu i dzisiaj próbujemy po prostu żyć.
Jarku, duża rodzina to zawsze było twoje marzenie?
Jarosław: Tak. Od początku z Anią planowaliśmy, że będziemy mieć dużą rodzinę, i to mocno scementowało nasz związek. Mieliśmy podobne cele i wartości. Ania świetnie sobie radziła z łączeniem obowiązków zawodowych i rodzinnych. Pod tym względem była niesamowicie zorganizowana. Oczywiście kariera była dla niej ważna, ale to rodzina była na pierwszym miejscu.
To też pokazał film biograficzny o niej.
Jarosław: Tak, on oddał ją taką, jaka była naprawdę. Miała czar i urok osobisty, które tak bardzo przyciągały i magnetyzowały nie tylko mnie, ale i miliony ludzi. Byławesołą, pełną energii i piękną kobietą.
Oliwia: Była pilna i sumienna, bardzo to w niej lubiłam. Film pokazuje też, że była zwykłą mamą, która gotuje i sprząta. Robi zwyczajne rzeczy… Potrafiła sprzątać przez cały dzień. Była straszną pedantką. Ja aż takiego bzika na punkcie sprzątania nie mam, ale lubię porządek – tego też mnie nauczyła.
To ona rządziła w domu?
Jarosław: Tak, wszystkiego pilnowała. Ania była wymagającym rodzicem. Ja mogłem być „dobrym policjantem” i rozpieszczać dzieci, ale potem musiałem stać się tym bardziej wymagającym.
Oliwia: Tata potem był może i surowym rodzicem, ale uważam, że dobrze nas wychował. Dużo mnie nauczył, wiele mu zawdzięczam. Uważam, że wyrosłam na dobrą osobę i to jego zasługa.
Zobacz także: Oliwia Bieniuk o ostatnim pożegnaniu z mamą. Zdradziła, czego nauczyła ją Anna Przybylska
Jak na przestrzeni lat zmieniała się wasza relacja? Oliwio, buntowałaś się jako nastolatka?
Oliwia: Tak, byłam zbuntowaną nastolatką, dlatego nasza relacja była burzliwa. Często się kłóciliśmy. Miałam specyficzny okres dojrzewania, nie szło mi dobrze w szkole. Potem, jak zaczęłam dojrzewać i rozumieć pewne rzeczy, odpuściłam i stałam się bardziej posłuszna. Spięć między nami było mniej. Teraz nasza relacja układa się świetnie, rzadko dochodzi do kłótni. Myślę, że mogę nazwać ją przyjacielską, i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Jarosław: Aż tak bardzo się nie buntowałaś (śmiech). Teraz ta relacja jest inna, bo Oliwia już nie jest małą dziewczynką, którą wychowuję. Stała się dorosłą i samodzielną kobietą. Przyjaźnimy się, dużo rzeczy sobie mówimy i to jest fajne. Oczywiście nadal się o nią martwię, zwłaszcza gdy gdzieś wyjeżdża i jest daleko.
Teraz jest daleko, bo przeprowadziła się z Gdyni do Warszawy. Jak to przeżyłeś?
Jarosław: Przeżywam to chyba jak każdy rodzic, którego dziecko opuszcza rodzinny dom. Przez 20 lat opiekowałem się nią, wspierałem w codziennym życiu, byłem obok w wielu ważnych dla niej momentach. A teraz ona się usamodzielniła, mieszka sama. Patrząc na to, jak sobie w tej chwili radzi, jestem dumny i spokojny, ale troska rodzicielska cały czas jest i będzie.
Nie za szybko wyfrunęła z gniazda?
Jarosław: Miałem 19 lat, gdy sam się wyprowadziłem z domu, więc dla mnie to jest normalne i naturalne, nie czułem, że to zbyt szybko. Wręcz wydawało mi się, że powinna spróbować samodzielności i pójść swoją drogą. Fajnie, że wybrała Warszawę i zmieniła otoczenie. Codziennie do niej dzwonię, mamy regularny kontakt. Pierwsze miesiące były stresujące, ale teraz minęło trochę czasu i jestem spokojniejszy. Najważniejsze, że jej się podoba na studiach i czuje się tam dobrze.
Oliwio, trudno było podjąć tę decyzję?
Oliwia: Trochę tak, bo nie czułam się zbyt pewnie w Warszawie. Jednak jak przyjechałam tutaj, to szybko się odnalazłam. Mam fajne mieszkanie, ciekawe studia. Na początku bałam się samotności, bo nie znam tu wielu osób, ale teraz cieszy mnie to, że jestem sama i mogę skupić się na studiach.
Czy aktorstwo to był naturalny wybór?
Oliwia: Tak. Nikt mnie do tego nie namawiał. Czułam, że to kierunek dla mnie, ale decyzja była ciężka, bo miałam dużo obaw. Słyszałam różne opinie na temat szkół aktorskich. Podchodząc do egzaminów, byłam bardzo przestraszona, ale na szczęście okazało się, że moje obawy się nie potwierdziły. Studia są ciężkie, to ciągła praca, często na emocjach, ale to jest ciekawe.
Nie boisz się porównań do mamy?
Oliwia: Tego nigdy nie będę się w stanie pozbyć, bo ludzie i tak będą mnie do niej porównywać. Nie mam zamiaru za wszelką cenę pokazywać ludziom, że jestem taka jak mama, tak dobra jak mama. To nie jest mój cel. Chcę robić to, co sprawia mi przyjemność. Nie będę próbowała dorównać mamie. W moich aktorskich planach wspiera mnie rodzina i to jest najważniejsze.
Jarosław: Ja nie miałem nic przeciwko temu. Wręcz ją zachęcałem do tego, żeby spróbowała swoich sił w aktorstwie.
Oliwia wybrała branżę filmową, a ty, Jarku, zostałeś w świecie piłkarskim.
Jarosław: Tak, pracuję w sporcie. Jestem ekspertem w Telewizji Polskiej. To jest to, co lubię, na czym się znam. Piłka cały czas w moim życiu będzie się pojawiać.
Wielu byłych piłkarzy decyduje się na karierę trenerską. Myślałeś o tym?
Jarosław: W przeszłości już się tym zajmowałem, ale na tym etapie mojego życia nie mogę sobie pozwolić na taką pracę, która wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Praca trenerska jest trudna, wymagająca czasowo, bo pracuje się siedem dni w tygodniu. Na razie te marzenia o karierze trenerskiej musiałem odłożyć na półeczkę, ale mam nadzieję, że może kiedyś do tego wrócę. Mam też inne marzenia, które chcę spełnić, ale to wszystko zrealizuję, gdy już dzieci się usamodzielnią.
A jak układa się twoje życie prywatne?
Jarosław: Jestem zakochany i szczęśliwy. Od 2,5 roku spotykam się z Zuzanną Pactwą. Mieszkamy razem i planujemy wspólną przyszłość.
Oliwio, dobrze dogadujesz się z partnerką taty?
Oliwia: Nadajemy na tych samych falach. Zuzia jest pełna dobrej energii i bardzo zabawna, dlatego świetnie się dogadujemy. Dla mnie najważniejsze jest to, że tata jest z nią szczęśliwy.
Jarosław: Rodzina patchworkowa to delikatna struktura i wszyscy naokoło muszą grać do jednej bramki. Są różne sytuacje, ale udaje nam się to wszystko ułożyć i oby tak było dalej.
Jaki dla was był ten rok?
Oliwia: Dziwny i trudny. Może dlatego, że miałam przerwę po maturze i nie do końca wiedziałam, co chcę robić. Teraz już mam swój cel i kierunek, więc jest lepiej.
Jarosław: Ogólnie ten rok był dla mnie stabilny. Nie ukrywam jednak, że kręcenie filmu o Ani i jego premiera to było dla mnie spore przeżycie emocjonalne. Wyczerpujące psychicznie. Teraz już jest spokojniej. Ta stabilizacja w życiu prywatnym spowodowała, że ten rok był dobry, i życzę sobie, żeby kolejny nie był gorszy.
ROZMAWIAŁA: Ewelina Gołębiowska
Zobacz także: Oliwia Bieniuk w poruszającym wyznaniu o Ani Przybylskiej: "Kiedy moja mama zachorowała na nowotwór..."