Mela nie chce protezy ręki. Opowiedział o brutalnej rehabilitacji i życiowych dramatach
Jan naprawdę wiele przeszedł
Największym zaskoczeniem drugiej edycji "Tańca z Gwiazdami" jest udział niepełnosprawnego Jana Meli. Jego pojawienie się w tanecznym show wzbudza wielkie kontrowersje. Gwiazdor musi zmierzyć się z niepochlebnymi komentarzami na swój temat, a nawet z przykrymi docinkami innych sławnych kolegów. Przypomnijmy: Królikowski obraził niepełnosprawnego Melę. Janek spotkał się z nim i...
Mela coraz częściej udziela się również medialnie. Ostatnio udzielił długiego wywiadu, który możemy znaleźć w nowej Vivie!. Jan opowiada o nim nie tylko o udziale w polsatowskim hicie, ale przede wszystkim o ciężkiej rehabilitacji tuż po wypadku, którą zajął się głównie jego ojciec. Nie miał on dla niego litości - chciał, aby syn jak najszybciej wrócił do formy:
Obaj mamy niełatwe charaktery. Upór i nieustępliwość mam po tacie, za co jestem mu ogromnie wdzięczny, ale to się stało powodem konfliktów między nami. [...] Przez wiele lat siebie nie rozumieliśmy, dopiero mój wypadek nas zbliżył, bo tata wtedy rzucił pracę, żeby zająć się moją rehabilitacją. To było niewiarygodnie trudne, ponieważ go nie znosiłem. Mobilizował mnie za pomocą dość brutalnych metod, co odbierałem jako chęć zniszczenia mnie. To brzmi strasznie głupio, ale wtedy myślałem: Pewnie gość, który mnie nienawidzi, chce mi dokopać, dowalić i zmiażdżyć. Są różne szkoły motywacji. Można kogoś pochwalić, widząc jego starania, a można mu powiedzieć: "Jeśli się poddasz, to nigdy nic nie osiągniesz, zostaniesz cholerną kaleką". Nie ukrywam, że po części to dla taty poszedłem na biegun, żeby mu pokazać, że dam sobie radę. Patrząc z boku można by powiedzieć: "Biedny chłopak, a ojciec tyran", ale to krótkowzroczna i powierzchowna ocena. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest mój wróg, który chce mnie zniszczyć. Zacząłem ćwiczyć z mamą, ale zobaczyłem, że nie daje sobie z tym rady, że do tego potrzebny jest silny facet, jak mój tata. - mówi Jan
Mela po jakimś czasie mógł w końcu założyć protezę nogi, która szybko okazała się marnej jakości. Tłumaczy również, dlaczego też nie zdecydował się na protezę ręki:
Nigdy nie była mi do niczego potrzebna. A nawet najlepsza proteza ręki i tak będzie gorsza od najsłabszej zdrowej ręki, za to dobra proteza nogi, na przykład do wyczynu - niestety, kosztująca nawet 100 tysięcy złotych, potrafi być lepsza od kiepskiej nogi - przyznaje
Jasiek opowiedział również o innych dramatach, które spotkały go w życiu:
Życie nie oszczędziło mojej rodziny: mój wypadek, wcześniej pożar domu i śmierć mojego młodszego brata, Piotrusia, który utonął na moich oczach. To było dla mnie najtrudniejsze doświadczenie, bo kiedy traci się część siebie, to zawsze pozostaje reszta, można się psychicznie odbudować. Ale kiedy ktoś na zawsze odchodzi, pozostaje ogromna pustka. To były makabryczne przeżycia, ale mimo wszystko jestem Bogu wdzięczny za każde z nich, bo czuję, że to one sprawiły, że dzisiaj jestem tym, kim jestem - przyznaje
Więcej w nowej Vivie!.
Zobacz: Szok! Mela ostro o "TzG": Kolorowa tandeta! Już sama nazwa jest rażąca
Gwiazdy podczas biegu na rzecz fundacji Jana Meli: