Katarzyna Zielińska, Joanna Moro, Beata Kozidrak i inne gwiazdy opowiadają o świątecznych tradycjach
Katarzyna Zielińska, Joanna Moro, Beata Kozidrak i inne gwiazdy opowiadają o świątecznych tradycjach
1 z 6
Katarzyna Zielińska, Joanna Moro i Beata Kozidrak zdradziły, jak wspominają święta ze swojego dzieciństwa. Każda z nich ma zupełnie inne skojarzenia z tym wyjątkowym okresem, ale wszystkie są bardzo ciepłe i sympatyczne. Zobaczcie, co powiedziały!
2 z 6
W rozmowie z portalem interia.pl Katarzyna Zielińska przyznała, że w jej domu jest bardzo wiele tradycji. Jedną z nich jest wkładanie do pieroga pięciogroszowej monety:
Na rodzinną Wigilię wszyscy zjeżdżamy na godzinę 17-tą. Najważniejszym daniem są pierogi, a tradycją jest chowanie do jednego z nich monety pięciogroszowej. Komu pieróg z pieniążkiem przypadnie podczas wieczerzy, ten będzie miał zagwarantowane powodzenie i szczęście przez cały rok. Zawsze ostrożnie jemy pierogi, żeby nie połknąć tego szczęścia. Dań musi być 12 i każdego trzeba spróbować, bo "ilu potraw nie spróbujesz, tyle radości cię ominie w następnym roku.
3 z 6
Joanna Moro przyznała, że jej rodzina zawsze pościła w Adwent:
W naszym domu w Wilnie bardzo ważny był czas przed świętami. Przez cały Adwent żyło się postnie. Post obowiązywał też dzieci, choć nie tak restrykcyjnie. Ale w Wigilię chodziliśmy z pustymi brzuchami aż do wieczerzy. Wigilia była w domu mojej babci, która w święta była najszczęśliwsza, bo przy jednym stole mogła wreszcie zgromadzić całą wielką rodzinę. Najpierw były pierożki, na słono, z kapustą i z grzybami, i na słodko, z makiem. Z drożdżowego ciasta, usmażone na głębokim tłuszczu. W Polsce się takich nie robi. Do tego czerwony barszcz, podawany w kubku. Potem wjeżdżały ryby, karp w kilku postaciach, faszerowany szczupak, śledzie. Na deser było białe mleczko makowe do picia, z przecieranego kilka razy maku. Mleczko najlepiej smakowało ze śleżykami. To takie maleńkie suche ciasteczka z makiem.
W naszym domu w Wilnie bardzo ważny był czas przed świętami. Przez cały Adwent żyło się postnie. Post obowiązywał też dzieci, choć nie tak restrykcyjnie. Ale w Wigilię chodziliśmy z pustymi brzuchami aż do wieczerzy. Wigilia była w domu mojej babci, która w święta była najszczęśliwsza, bo przy jednym stole mogła wreszcie zgromadzić całą wielką rodzinę. Najpierw były pierożki, na słono, z kapustą i z grzybami, i na słodko, z makiem. Z drożdżowego ciasta, usmażone na głębokim tłuszczu. W Polsce się takich nie robi. Do tego czerwony barszcz, podawany w kubku. Potem wjeżdżały ryby, karp w kilku postaciach, faszerowany szczupak, śledzie. Na deser było białe mleczko makowe do picia, z przecieranego kilka razy maku. Mleczko najlepiej smakowało ze śleżykami. To takie maleńkie suche ciasteczka z makiem.
Czytaj więcej na http://kobieta.interia.pl/gwiazdy/news-o-swietach-milosci-i-wspomnieniach-z-dziecinstwa,nId,1071626#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox W naszym domu w Wilnie bardzo ważny był czas przed świętami. Przez cały Adwent żyło się postnie. Post obowiązywał też dzieci, choć nie tak restrykcyjnie. Ale w Wigilię chodziliśmy z pustymi brzuchami aż do wieczerzy. Wigilia była w domu mojej babci, która w święta była najszczęśliwsza, bo przy jednym stole mogła wreszcie zgromadzić całą wielką rodzinę. Najpierw były pierożki, na słono, z kapustą i z grzybami, i na słodko, z makiem. Z drożdżowego ciasta, usmażone na głębokim tłuszczu. W Polsce się takich nie robi. Do tego czerwony barszcz, podawany w kubku. Potem wjeżdżały ryby, karp w kilku postaciach, faszerowany szczupak, śledzie. Na deser było białe mleczko makowe do picia, z przecieranego kilka razy maku. Mleczko najlepiej smakowało ze śleżykami. To takie maleńkie suche ciasteczka z makiem.
Czytaj więcej na http://kobieta.interia.pl/gwiazdy/news-o-swietach-milosci-i-wspomnieniach-z-dziecinstwa,nId,1071626#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
4 z 6
Beata Kozidrak wyznała, że zawsze pisała listy do św. Mikołaja, ale zawsze były bardzo skromne:
Wcześniej zawsze pisałam płomienne listy do Świętego Mikołaja, a on zawsze spełniał moje marzenia. Były skromne, bo o czym mogło marzyć dziecko w PRL-u, gdy sklepy świeciły pustkami. Ale któregoś razu na wystawie zobaczyłam piękne meble dla lalek. Napisałam do Mikołaja, że bardzo chciałabym je mieć, ale były drogie, więc nie liczyłam, że je dostanę. Czekały pod choinką! - przeczytamy na interia.pl
5 z 6
Aneta Todorczuk-Perchuć przyznała, że w przygotowaniu świąt zawsze pomaga jej mama, która specjalnie przyjeżdża kilka dni wcześniej:
W przygotowaniu świąt zawsze pomaga moja mama, która przyjeżdża kilka dni wcześniej. Inaczej nie dałabym sobie rady, bo najczęściej pracujemy do ostatniej chwili. Poza tym nie jestem zbyt mocna w wigilijnych daniach. A na stole nie może zabraknąć kutii, przyrządzonej według przepisu mojej babci i pierożków, ale nie takich warszawskich, tylko wschodnich, pieczonych w piekarniku, przypominających małe bułeczki. Poza tym każdy członek rodziny zawsze przynosi coś ze sobą.
6 z 6
Bożena Dykiel wyznała, że zawsze czekała na pasztet:
Największą atrakcją świątecznego stołu był pasztet. Czekałam na niego cały rok. Brat mamy był leśniczym, przywoził nam zająca. Dziś piekę podobny pasztet, tyle że z królika. Kiszę też sama barszcz według przepisu mojej teściowej, która pochodzi z Wilna - czytamy w interia.pl