Reklama

Wiadomość o śmierci Mateusza Murańskiego dotarła do mediów 8 lutego 2023 roku. To właśnie ojciec 29-latka, Jacek Murański, znalazł ciało swojego syna w jego mieszkaniu w Gdyni. Teraz mężczyzna zgodził się porozmawiać ze Sławomirem Jastrzębowskim dla salon24.pl, aby wyjaśnić i wyprostować pewne rzeczy związane ze śmiercią swojego syna. Jak przyznaje, pojawiło się na ten temat wiele kłamliwych informacji.

Reklama

- [...] Wiemy, że w jego żołądku nie znaleziono żadnych lekarstw. W domu nie było żadnego oxycodonu. Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji - mówi Jacek Murański.

Jacek Murański opowiedział o ostatnich chwilach spędzonych z Mateuszem Murańskim, a także poruszył temat przyczyny śmierci swojego ukochanego syna.

Jacek Murański o ostatnich chwilach z synem i przyczynie śmierci Mateusza Murańskiego

Jacek Murański udzielił obszernego wywiadu dla salon24.pl. Mężczyzna wyjawił, że widział się z Mateuszem Murańskim na kilkanaście godzin przed jego śmiercią.

- Mateusz do mnie zadzwonił i chciał się spotkać. Chciał, żebym do niego przyjechał, mówił, że to są rzeczy, które trzeba omówić twarzą w twarz, że to nie na telefon, że chce ze mną porozmawiać jak z ojcem i przyjacielem. Zawsze jak chciał coś bardzo osobistego przegadać nie robiliśmy tego przez telefon. To było we wtorek 7 lutego, dzień przed jego śmiercią. Mówię ok, „Będę u ciebie około 21”. Przegadaliśmy tam u niego ponad trzy godziny. Mówiliśmy między innymi o bardzo bieżących sprawach, jak na przykład jego potwierdzony już powrót do produkcji serialu „Lombard. Życie pod zastaw”, z którego bardzo się cieszył - wyjaśnił Jacek Murański w rozmowie z salon24.pl.

Gałązka/Akpa

Zobacz także: Mateusz Murański nie żyje. Sąsiadka widziała aktora niedługo przed śmiercią

Tego dnia Mateusz Murański był sam w domu - jego ukochana pojechała do Bydgoszczy w odwiedziny do ojca. Jak wyjawił Jacek Murański, jego syn chciał z nim porozmawiać m.in. właśnie o swoim związku i planach na przyszłość, które snuł ze swoją partnerką.

- Mateusz chciał, żebym do niego przyjechał, bo chciał też porozmawiać o sprawach prywatnych, nawet intymnych. Zaczęli z narzeczoną myśleć o dziecku. Pytał mnie co o tym sądzę, czy nie za wcześnie, jak ja będę się czuł jako dziadek, a Aśka (bo tak mówił o swojej mamie) jako babcia. Pytał jak na mnie wpłynęło to, że zostałem ojcem. Powiedziałem mu, że nie ma nic lepszego dla faceta, jak zostać ojcem. Że to jest fantastyczne, że to źródło siły, motywacji do życia i do rozwoju. [...] Mówię: „Mati, dla mnie nic lepszego nie może się zdarzyć”. Pokazał mi obrączki jakie planują, powiedział gdzie chce się oświadczyć. W tym momencie zrozumiałem, dlaczego nie chciał o tym rozmawiać przez telefon - dodał Jacek Murański.

Facebook/Mateusz Murański

Zobacz także: Mateusz Murański dzień przed śmiercią zamieścił wymownego Tik Toka. Fani: "Żegnał się"

Mężczyzna wyjawił, że wyszedł z mieszkania swojego syna około północy. Później zadzwonił jeszcze do Mateusza, by umówić się z nim na poranny trening.

- Mówię: „Słuchaj, będę u ciebie o ósmej”, a Mati: „Nie, tata, daj pospać, ja zadzwonię do ciebie jak wstanę i się ogarnę”. Mam w telefonie informacje, że ta krótka rozmowa odbyła się o 23.54, 7 lutego. Wiem, że po moim wyjściu napisał jeszcze do narzeczonej: „Wszystko w porządku, misiu kocham cię”.

AKPA/Kurnikowski

Gdy następnego dnia Mateusz Murański nie odbierał telefonu od swojego ojca, Jacek Murański postanowił od razu do niego pojechać. Miał klucze do mieszkania syna dzięki czemu bez problemu mógł do niego wejść. Jak wyznaje Jacek Murański, gdy wszedł do mieszkania, zobaczył syna leżącego w łóżku. Początkowo mężczyzna myślał, że jego syn po prostu śpi. Kiedy jednak podszedł do łóżka, odkrył dramatyczną prawdę.

- Wchodzę do domu i widzę, że Mateusz leży w łóżku i śpi. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, bo Mateusz miał od wielu lat ogromne kłopoty ze snem. Cierpiał na bezdech senny i bezsenność, był prowadzony przez lekarza, zastanawiał się nawet nad operacją. Budził się z powodu bezdechu nawet kilkanaście razy w nocy. Przechodzę koło łóżka, bo chciałem podnieść żaluzje i coś mnie zaniepokoiło w jego twarzy. Kiedy sprawdziłem, że nie oddycha, zacząłem go natychmiast reanimować i dzwonić na pogotowie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno. Potem patomorfolog stwierdził, że Mateusz zmarł kilka godzin wcześniej, około trzeciej w nocy - wyjaśnił Jacek Murański.

AKPA Podlewski

Zobacz także: Mateusz Murański był w szczęśliwym związku. Niedawno mówił o wspólnych planach z dziewczyną

Jacek Murański odniósł się także do przyczyn śmierci Mateusza Murańskiego. Przypomnijmy, że tuż po tym, jak media obiegła wiadomość o odejściu 29-latka, pojawiła się także informacja, że rzekomo aktor miał umrzeć po przedawkowaniu oxycodonu, czyli silnym opioidowym leku przeciwbólowym. W mediach społecznościowych pojawił się bowiem screen rozmowy jednej z osób z zespołu karetki, która właśnie tak twierdziła. Jacek Murański w rozmowie z salon24.pl jednak stanowczo temu zaprzeczył.

- Prokurator nakazał wszczęcie postępowania przeciwko tej osobie, bo nie miała żadnego formalnego prawa ani faktycznych podstaw zamieszczać takiej informacji, powiedzmy szczerze, kłamliwej informacji. Ten rzekomy Oxycodon był tylko w jej głowie. Ta osoba dla chwili popularności posłużyła się kłamstwem. [...] Nie stwierdzono tego lekarstwa w mieszkaniu, ani opakowań po nim. To bzdura. Nie wiem, skąd ta ratowniczka to wzięła - wyjaśnił Jacek Murański.

Facebook/Mateusz Murański

Na koniec ojciec Mateusza Murańskiego wyjawił, co było prawdopodobną przyczyną śmierci jego syna.

- Patomorfolog powiedział mi, że przyczyną zgonu Mateusza mogło być gwałtowne zatrzymanie akcji serca prawdopodobnie z powodu uduszenia w połączeniu z ekstremalnym nocnym bezdechem, na który od wielu lat chorował, ale lekarka nie rozwinęła tego, szczegółowe wyniki sekcji zwłok będą za około pół roku. Wiemy, że w jego żołądku nie znaleziono żadnych lekarstw. W domu nie było żadnego oxycodonu. Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji.

Reklama

Mężczyzna w tym samym wywiadzie dodał, że póki co nie są jeszcze znane data i miejsce pogrzebu Mateusza Murańskiego. Podkreślił jednak, że jego syn był radosną osobą, dlatego na pewno chciałby, aby "ta ceremonia miała w sobie też dużo optymizmu".

Podlewski/Akpa
Reklama
Reklama
Reklama