Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński: "Nikt nie dawał nam szans. Tymczasem kliknęło od razu"
Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński są małżeństwem już od 10 lat. Początkowo nikt nie wierzył, że ich miłość przetrwa.
Ich miłość to gotowy scenariusz komedii romantycznej! On, gdy po raz pierwszy zobaczył ją w programie "Taniec z Gwiazdami", wiedział, że musi się z nią umówić. Trzy tygodnie po pierwszej randce Izabela Janachowska-Jabłońska i Krzysztof Jabłoński zamieszkali razem. Miłość okazała się silniejsza niż dzieląca ich różnica wielu. Dziś oboje wychowują 4-letniego syna Christophera. To właśnie mąż i syn sprawiają, że życie Izabeli Janachowskiej jest tak piękne i nie boi się niczego. Dziś najsłynniejsza w Polsce wedding plannerka świętuje swoje 37. urodziny.
Izabela Janachowska świętuje 37. urodziny.
Izabela Janachowska z okazji urodzin opublikowała wzruszającą sesję zdjęciową, na której pozuje z Krzysztofem Jabłońskim i ich ukochanym synkiem Christopherem:
Urodziny są niepełne bez tych, którzy Cię kochają i dbają o Ciebie! #happybirthday dla mnie ???? - napisała.
Internauci nie szczędzili jej pięknych słów w tym wyjątkowym dniu:
- Wszystkiego co najpiękniejsze cudowna osóbko!????
- Ale super to zdjęcie ????, Uwielbiam Waszą rodzinę????
- Wszystkiego co najlepsze ❤️, dużo zdrowia, resztę zawsze da się ogarnąć ????
Miłość w rodzinie Izabeli Janachowskiej jest wzorem dla wielu fanów pary. Z tej okazji przypominamy ekskluzywny wywiad Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego dla magazynu "Party".
Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński o swojej miłości
Kiedy zaczęli być razem, ze względu na dzielącą ich różnicę wieku – 27 lat – nikt nie wierzył, że ich miłość przetrwa. Stało się jednak inaczej! Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński wzięli ślub w 2014 roku, a teraz obchodzą 10. rocznicę znajomości! Czy była to dekada pełna miłości i wolna od zmartwień? W wywiadzie, jakiego kilka tygodni temu udzielili magazynowi "Party", para zapewnia, że choć są razem już od tylu lat, nieustannie się inspirują i w ogóle ze sobą nie nudzą! W dużej mierze, jest to zasługa Izabeli, która, zdaniem męża... nie potrafi usiedzieć w miejscu! Ile w tym prawdy? Przypominamy rozmowę z parą!
Od 10 lat jesteście razem i… wciąż jest między wami chemia!
Krzysztof Jabłoński: Każdy dzień z Izą jest wyzwaniem. Z nią nie da się ani nudzić, ani kłócić.
Izabela Janachowska-Jabłońska: Zawsze mówię, że nudzą się tylko ludzie nudni.
Boicie się rutyny?
Krzysztof: Tylko Iza (śmiech). Ona nie potrafi usiedzieć w miejscu.
Izabela: Potrafię, ale wolę koncentrować się na tym, by czerpać z życia garściami. W naszym domu to ja jestem organizatorką wyjazdów. Skrupulatnie wybieram miejsca, planuję wszystkie atrakcje. Muszę dbać o balans między pracą a przyjemnościami, bo inaczej Krzysztof zapracowałby się na śmierć!
Krzysztofie, czy jesteś pracoholikiem?
Krzysztof: Niestety mam takie tendencje. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że na początku naszego związku to ja dbałem o to, byśmy jak najwięcej czasu spędzali razem. Dziś zamieniliśmy się rolami. Skupiam się na tym, by pomóc Izie rozwijać firmę, a ona planuje nam wakacje i jest w tym naprawdę znakomita – w końcu studiowała turystykę.
Iza jest wulkanem energii. Ty w małżeństwie jesteś tą spokojniejszą połówką?
Krzysztof: Też bywam wulkanem energii.
Izabela: Ale jest to energia atomowa!
Krzysztof: Fakt. Kiedy ta energia wybucha i powiem coś, co nie do końca Izie pasuje, pyta mnie: „Czy na pewno to przemyślałeś?”. I na tym dyskusja się kończy, bo wiemy, jaka jest odpowiedź (śmiech). Musisz wiedzieć, że jestem zodiakalnym Baranem. Cholerykiem, który krzyczy i w nerwach nie da sobie absolutnie nic powiedzieć. Dlatego nikt wcześniej ze mną nie wytrzymał. Iza jest wyjątkiem.
Długo się docieraliście?
Izabela: Były lepsze i gorsze chwile, ale nigdy nie było karczemnych awantur. Kiedy zaczęliśmy być razem, ze względu na dzielącą nas różnicę wieku nikt nie dawał nam szans. Tymczasem kliknęło od razu. Świetnie się uzupełniamy, w co niektórym chyba wciąż trudno uwierzyć.
Krzysztof: Nasze życie nie zawsze jest usłane różami. Trudne sytuacje były niezależne od nas, ale pokazały nam, że razem ze wszystkim sobie poradzimy. Małżeński test zdaliśmy celująco.
Jesteście bogaci, to jakie możecie mieć zmartwienia? Tak myśli o was wiele osób…
Krzysztof: Co z tego, jeśli nie mamy wpływu na niepowodzenia zawodowe czy na to, że w naszej rodzinie ktoś choruje? Jakiś czas temu sprzedałem swoją firmę i był to dla mnie cholernie trudny moment. Byłem nieznośny, ale Iza to przetrzymała.
Izabela: Był najgorszą wersją siebie: zdołowany, marudny, nie miał ochoty na nic i wyżywał się na wszystkich dokoła. Mój mąż jest człowiekiem czynu. Musi mieć w życiu sens, cel i zasuwa do nieprzytomności, żeby go osiągnąć.
Krzysztof: Nie brnijmy, bo jest mi wstyd, że tak się zachowywałem, ale czułem się, jakbym stracił dziecko. Dziś prowadzimy z Izą wspólną firmę i moja żona już wie, jak ogromna jest to odpowiedzialność.
Nie baliście się, że wspólny biznes położy się cieniem na waszym małżeństwie?
Izabela: Absolutnie, bo to nie miało tak wyglądać! Kiedy byłam w ciąży z Chriskiem, poprosiłam Krzysztofa, by do czasu porodu przejął sprawy portalu. Kiedy wszedł w ten biznes, przepadł. Nagle okazało się, że razem pracujemy i że branża ślubna stała się też jego konikiem.
Zobacz także: Izabela Janachowska odpowiada na atak Pauliny Smaszcz: "Rzygać mi się chce"
Izo, byłaś tancerką. Dziś jesteś popularną organizatorką ślubów. Uważasz to za sukces?
Izabela: Oczywiście, bo ciężko na ten sukces pracowałam, ale nie wstydzę się, że zawodowo tańczyłam. Zawsze mnie wkurzało, gdy ktoś oceniał mnie z góry, nazywając „kręcidupką” albo „głupiutką blondynką”, która nie wie nic o życiu. Gdy przestałam tańczyć w „Tańcu z gwiazdami”, miałam już taki kompleks, że nie chciałam, żeby ktokolwiek mówił o mnie „tancerka”. Wyjście z tej szufladki i znalezienie nowej pasji umożliwiła mi dopiero kontuzja kolana. I jestem dumna, że dziś mogę być „panią od ślubów”.
Denerwujesz się, gdy czytasz, że jesteś ozdobą u boku męża milionera?
Izabela: W ogóle! Lata kariery tanecznej zapewniły mi grubą skórę. Z powodu takich głupich komentarzy cierpią tylko nasi bliscy. Pamiętam złość moich rodziców, gdy po naszym ślubie przeczytali nagłówek „Milioner Krzysztof Jabłoński wziął ślub z Kopciuszkiem”. Nie mogli zrozumieć, dlaczego się mnie deprecjonuje. Oboje z Krzyśkiem zaczynaliśmy w życiu od zera i na wszystko uczciwie pracowaliśmy. Gdy się poznaliśmy, był już spełnionym, pewnym siebie facetem. Do tego bardzo męskim.
Krzysztof: Potrzebowałem trochę czasu, żeby uodpornić się na takie bzdury, a nie było to łatwe zadanie. Wchodząc do show-biznesu, wchodzi się w paszczę lwa. Dlatego trzeba mieć swój azyl.
A kiedy już się w nim znajdziecie, to jak wygląda „domowe życie milionerów”?
Izabela: Musimy zawieść wszystkich hejterów – normalnie. Uwielbiamy razem leżeć na kanapie i przytuleni oglądać filmy. Zawsze walczymy o kocyk i o to, czyje nogi będą zakryte (śmiech). Bawimy się z Chriskiem, czasem wspólnie gotujemy.
Krzysztof: Kiedy Iza nie musi wstać, śpi do dziewiątej. Zabieram małego i idziemy przygotować śniadanie. Z Izą kłócimy się głównie o to, kto kogo bardziej kocha, i zawsze to ja muszę zaparzyć poranną herbatę, żeby udowodnić, że kocham ją bardziej. Niby oboje dbamy o linię, a szukamy cukierków po całym domu i kończy się tak, że wyjadamy słodkości naszego dziecka.
Nie zdarzają się wam poważniejsze kłótnie?
Krzysztof: Raz nie odzywaliśmy się do siebie przez dwa dni i to był nasz rekord.
Izabela: Dla mnie było spoko, to Krzysztof musiał się wylizać (śmiech).
Krzysztof: Miałem potem potężnego kaca moralnego i musiałem poprosić o przebaczenie. Całe szczęście to jednostkowe sytuacje. Staram się słuchać tego, co Iza do mnie mówi, a jeśli coś jest nie tak, pracujemy nad tym wspólnie. Teraz częściej mogę ją wyręczać w opiece nad małym. Mamy męskie wieczory, dobrze się z Chriskiem dogadujemy, ale tylko Iza potrafi go ukoić w każdej sytuacji, a kiedy rozrabia, tak skutecznie odwrócić jego uwagę, że natychmiast się uspokaja. Ja nie zawsze mam tyle cierpliwości co ona i jak typowy facet, nie zawsze wiem, co należy w danej sytuacji zrobić.
Izabela: Przyznaję, kiedyś nie lubiłam dzieci, ale gdy urodziłam Chrisa, to się zmieniło. W swoim synu jestem zakochana bez pamięci!
Zobacz także: Paulina Smaszcz o Izabeli Janachowskiej: "Wychodzi za milionera, czyli strzela sobie z nim dzidziusia"
Myślicie o rodzeństwie dla Christophera?
Krzysztof: Oczywiście. Bardzo byśmy chcieli mieć więcej dzieci, ale widzę, ile teraz mamy pracy, więc ten plan chwilowo odłożyliśmy na bok.
Izabela: Chris uwielbia dzieci i pięknie się z nimi bawi. Oboje z mężem mamy rodzeństwo i chcielibyśmy, żeby nasz syn też nie był jedynakiem. Jasne, że teraz jest wygodnie, bo już wyszliśmy z pieluch, a mały właśnie rozpoczął naukę w brytyjskim przedszkolu. Może to czas, żeby w domu pojawiło się nowe dziecko? Nasze życie ma tak szalone tempo, że logistyka z dwójką dzieci byłaby trudna. Chociaż… poradziliśmy sobie z jednym, więc z kolejnym też dalibyśmy radę. Myślę, że za dwa lata ten plan stanie się bardziej realny.
Idealny prezent na 10. rocznicę ślubu!
Krzysztof: Z tej okazji chcielibyśmy też odnowić przysięgę małżeńską i jeszcze raz zorganizować nasz ślub, bo z tego pierwszego niewiele pamiętamy (śmiech). Zostało niewiele czasu, a Iza wciąż nie wie, w jakim stylu chciałaby to urządzić.
Nie wierzę!
Izabela: Raz chciałabym wyprawić wielkie weselicho, na którym będziemy się bawić ze wszystkimi naszymi bliskimi, innym razem marzy mi się kameralna uroczystość na drugim końcu świata, a zaraz potem plenerowe przyjęcie w stylu boho.
Może… skorzystasz z usług „Ślubnego pogotowia Izabeli Janachowskiej”, które pomaga organizować wesela marzeń?
Izabela: (śmiech). Moje pogotowie pomaga parom, które mają niesamowite historie miłości, ale nie mogą sobie na ten wymarzony ślub pozwolić. Wybraliśmy osiem par, dla których ten sakrament miał ogromne znaczenie, i zorganizowaliśmy im wzruszające i naprawdę piękne wesela. Branża ślubna nie ma przed tobą tajemnic.
Program jeszcze czegoś cię nauczył?
Izabela: Każdy odcinek był dla mnie trudny emocjonalnie, ale też bardzo rozwijający. Podróże po Polsce i spotkania z parami, którym nie jest lekko, na nowo uświadomiły mi, ile mam w życiu szczęścia. Obok nas wciąż żyją ludzie, którzy nie mają w domu łazienki, środków, by przeżyć do końca miesiąca, a słowo „wesele” to dla nich ekstrawagancja. Wiesz, co było najbardziej zaskakujące? Ci ludzie nigdy się na swoją sytuację materialną nie uskarżali. I w tych trudnych warunkach, w których żyją, udało im się odnaleźć miłość i szczęście.
Krzysztof: Jako producent powiem jedno: to nie jest program o weselach, ale o ludziach i ich wzruszających historiach. I to jest jego siłą. Mam nadzieję, że zostanie ciepło przyjęty przez widzów, bo marzy nam się kolejna edycja.
Izabela: Mamy też w zanadrzu pomysł na nowy format. Zdradzę tylko, że tym razem w programie będą rządzić faceci!
Widzę, że jako tandem producencki też czujecie się skazani na sukces?
Izabela: To nie byłby najgorszy wyrok, prawda, kochanie?
Krzysztof: Nie boimy się żadnych wyzwań.
To może teraz pora na reality show z waszym udziałem?
Izabela: Nagraliśmy na YouTubie kilka odcinków vloga, w którym pokazujemy nasze codzienne życie. Cieszył się dużą popularnością, więc…
Krzysztof: I chyba tyle nam wystarczy. Kochamy z Izą nasze życie takim, jakie jest, cenimy też naszą prywatność. Za nami dekada pełna miłości i radosnych chwil. Gdybym miał sobie czegoś życzyć, życzyłbym sobie tylko, żeby nic się w nim nie zmieniało. No, chyba że…
Aż boję się zapytać!
Krzysztof: Chyba że na świecie pojawi się nasza córeczka. Wtedy wszystko może stawać na głowie.
Izabela: Oj tak! (śmiech)