Reklama

Wczoraj w Kopenhadze odbył się pierwszy półfinał 59. Konkursu Eurowizji, w którym udział wzięło 16 krajów. Wyłoniono aż dziesięciu wykonawców, których zobaczymy podczas sobotniego finału, a już jutro do walki o miejsce w nim stanie polski kandydat czyli "My Słowianie" Donatana i Cleo. Nie da się ukryć, że póki co, Polacy wzbudzają dość spore zainteresowanie. Przypomnijmy: Donatan i Cleo na gali otwarcia Eurowizji. Wszyscy pytali o skandal wokół ich występu

Reklama

Polska wróciła na konkurs po dwóch latach przerwy i nastroje wokół występu Donatana i Cleo są dość optymistyczne. Zapał fanów studzi jednak sam producent, który w każdym wywiadzie podkreśla, że przesadny entuzjazm nie jest wskazany. W najnowszej rozmowie z serwisem Interia.pl dodaje, że na Eurowizji najważniejsza jest nie muzyka, a zależności geopolityczne. Wszystko to sprawia, że jego zdaniem ciężko obsadzać nas w roli faworyta.

Ludzie nie rozumieją, że w konkursie eurowizyjnym nie chodzi o to, że kawałek jest fajny i wszyscy na niego nagle głosują. Tu jest bardzo dużo polityki, bardzo dużo faworyzowania się przez kraje nawzajem. Wiadomo, że Skandynawia głosuje na siebie, Hiszpania głosuje na Portugalię, Portugalia na Hiszpanię, Bałkany na siebie nawzajem. To jest niezwiązane z muzyką. Muzyki tutaj, tak naprawdę, jest niedużo (...) W Polsce jest taka tendencja, że ludzie się podniecają, a jak przychodzi co do czego, to nadzieje są jak krew w piach. Ja ludziom wprost mówię, że nie ma co się napalać, nie ma co tego przeżywać, trzeba po prostu traktować to luźno, tak jak my traktujemy - twierdzi w rozmowie z Interią Donatan.

Donatan snuje też inne refleksje. Zwraca uwagę na to, że na Eurowizji spore znaczenie mają też układy, znajomości, a zagraniczni artyści kupują gotowe utwory od znanych producentów, byle tylko zaistnieć w konkursie. Producent nie przebiera przy tym w słowach.

Ludzie kupują jakieś odrzuty od producenta Celine Dion czy od Timbalanda, ktoś jest czyjąś córką, ktoś kogoś forsuje, promuje, pracuje przy tym 10 menedżerów... My nawet nie mamy menedżera, mamy tylko człowieka od koncertów. Jesteśmy z zupełnie innej bajki. Dla nas to jest dziwne i trochę przykre. Czy jesteśmy obok? Na pewno pływamy w tym gównie i chyba robimy to dobrze - podsumowuje.

Trzeba przyznać, że Donatan dość osobliwie podchodzi do całej rywalizacji. Myślicie, że rzeczywiście nie mamy szans na dobry wynik w Kopenhadze?

Przypomnijmy, że transmisja koncertu z udziałem Polaków już dzisiaj o 21.00 w TVP1. Przy okazji zachęcamy Polonię mieszkającą w Europie na głosowanie na Donatana i Cleo.

Zobacz: Donatan otrzymał zakaz wstępu do restauracji w Danii

Reklama

Tak będzie wyglądał występ Donatana i Cleo na Eurowizji:

Reklama
Reklama
Reklama