Reklama

Od dwóch lat, czyli od kiedy są razem, na ich temat krążyły tylko domysły, a i tych było niewiele. Podobno zakochali się w sobie w Turcji, gdzie on – rzekomo Marcin – był delfinoterapeutą. Dziś najbardziej tajemnicza i barwna para z nowego show TVN „Power Couple” Ewa Kasprzyk i Michał Kozerski nie tylko zdradzają, jak naprawdę się poznali, opowiadają o zaręczynach pod Akropolem, ale również przekonują, że nie warto bać się ryzyka, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość.

Reklama

Opowiedzcie, proszę, gdzie się poznaliście.

Michał Kozerski: W Gdańsku, gdzie pracuję jako broker statków i zajmuję się obsługą armatorów obcych bander zawijających do trójmiejskich portów i stoczni.

Słyszałam, że spotkaliście się w Turcji, a pan miał wtedy inne imię i był zaklinaczem delfinów (śmiech).

Michał: Moi znajomi, którzy widzieli te publikacje, mówili mi, że nie znają mnie z tej strony (śmiech).
Ewa Kasprzyk: Wiem, jak powstała ta plotka. Ktoś wypatrzył moje zdjęcie z wakacji w delfinarium i przypisał Michałowi cechy osoby, z którą byłam na fotografii, w dodatku nazywając go Marcinem. Milczałam, bo nie uważałam, że powinnam to dementować. Byliśmy nieugięci jak brytyjska rodzina królewska.
Michał: Na początku faktycznie śmialiśmy się z tego, ale z czasem pojawiło się coraz więcej nieprawdziwych opowieści, więc stwierdziłem, że udział w programie „Power Couple” będzie też dobrym pretekstem, by powiedzieć prawdę.

Co pana urzekło w Ewie?

Michał: Wszystko! Nadal codziennie mnie urzeka.

A jaką Ewa jest partnerką?

Michał: Wymarzoną. Bardzo mi schlebia, że wybrała właśnie mnie na towarzysza życia, bo z nią nie sposób się nudzić. Za chwilę, po wywiadzie z panią, robimy marszobieg z Shakirą (psem aktorki – przyp. red.), dlatego jesteśmy w strojach sportowych i widzę, że Ewa już przebiera nogami.

Zaręczyliście się latem w Grecji.

Ewa: Było bardzo pięknie i wesoło, pod samym Akropolem.

Nie na wzgórzu, wśród starożytnych rzeźb?

Ewa: To jest zabawna historia. Jesteśmy spontaniczni i nie sprawdziliśmy, o której godzinie zamykają bramy (śmiech). Ale ponieważ na samym Akropolu byliśmy już kilka razy, stwierdziliśmy, że dobrze wiemy, jak tam wszystko wygląda, i na dobrą sprawę możemy się zaręczyć pod Akropolem.

Pani Ewo, czy właśnie na taką miłość pani czekała?

Ewa: Dziś wszystkim kobietom, które chcą się zakochać albo którym już się wydaje, że nie mają na to szansy, mogę powiedzieć: „Nie traćcie nadziei”. Miłość sama kiedyś przyjdzie.

Warto cierpliwie czekać czy lepiej energicznie szukać?

Ewa: Szukać nie ma sensu. Lepiej czekać, byle nie desperacko, bo kiedy się bardzo na coś czeka, to się w fantazjach dokonuje idealizacji i potem łatwo się rozczarować. Trzeba po prostu żyć. Miłość może się nam przytrafić, nawet jak wyjdziemy z kubełkiem wyrzucić śmieci. Tylko trzeba być zawsze umalowaną, jak mówiła Coco Chanel (śmiech).

A pani była umalowana, kiedy poznała Michała?

Ewa: Właśnie nie! Zbytnio losu nie kusiłam, a jednak proszę, jestem szczęśliwa. Jeśli ten wywiad czyta teraz kobieta w moim wieku i myśli sobie, że nic ciekawego jej w życiu nie czeka, to ja chętnie
to obalę na przykładzie własnego życia.

A jakim jesteście związkiem?

Ewa: My akurat jesteśmy połączeniem wybuchowym!

W jaki sposób się więc godzicie?

Ewa: Przede wszystkim staramy się nie kłócić, ale… jak już do tego dojdzie, to Michał zabiera z domu wszystkie swoje rzeczy i wychodzi (śmiech).
Michał: Ale ponieważ Ewa mnie zawsze zatrzymuje, to ja niby przypadkiem coś zostawiam i potem szybko muszę po to wrócić, bo jednak jest mi niezbędne (śmiech).
Ewa: Ja myślę, że związki idealnie zgodne nie istnieją. Chociaż słyszałam, że państwo Lutosławscy byli pod tym względem wyjątkowi. Tak przepełnieni miłością, że wcale się nie kłócili. Ale ja tylko o tym gdzieś czytałam.

Wy przecież wyglądacie na wspaniale dobranych, nawet wizualnie jesteście do siebie podobni.

Ewa: Po prostu spotkałam bratnią duszę z podobnym temperamentem, w której wszystko mi się podoba. „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zda rzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy
bez rutyny”, jak pisała Wisława Szymborska. Każde połączenie ludzi jest inne od poprzedniego i nie da się go z niczym porównać. Nawet nie warto.

Co ma pani na myśli?

Ewa: W dojrzałych związkach nie warto odnosić się do dawnych relacji. Przeszłość lepiej zostawić za sobą.

Podobno w Afryce wkrótce zamierzacie się pobrać.

Ewa: Nie możemy tego zdradzić, bo Pan Bóg albo Pan Demia lubią weryfikować takie plany.
Michał: To oczywiście żart! Czekamy na szczepionkę i wtedy będziemy myśleć o podróżach. A co do ślubu – czytaliśmy w prasie już przynajmniej trzy scenariusze tej uroczystości: w Afryce, w Polsce i w Tajlandii.
Może się zainspirujemy, a może nie? Może zrobimy wam jednak niespodziankę?

ZOBACZ TAKŻE: "Power Couple": Mieszkanie Ewy Kasprzyk to galeria sztuki! To tam mieszka z ukochanym Michałem Kozerskim?

Ewa Kasprzyk z Michałem Kozerskim występują w programie "Power Couple" w TVN.

Ewa Kasprzyk zakochała się na nowo po 60.

East News
Reklama

Ewa Kasprzyk ze swoim partnerem Michałem na randce.

Reklama
Reklama
Reklama