Jakie były ostatnie słowa Tomasza Mackiewicza? Elisabeth Revol zdradziła, co powiedział w momencie pożegnania!
Jakie były ostatnie słowa Tomasza Mackiewicza? Elisabeth Revol zdradziła, co powiedział w momencie pożegnania!
Co zdradziła na konferencji prasowej?
1 z 5
Wychodzą na jaw kolejne szczegóły dramatycznego zejścia Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol ze szczytu Nanga Parbat. Francuska himalaistka w czasie konferencji prasowej z udziałem dziennikarzy w Chamonix, zdradziła, jak wyglądało pożegnanie z Polakiem. Revol po raz pierwszy wyjawiła, co powiedział Tomasz Mackiewicz w momencie rozstania.
Zobacz też: Elisabeth Revol na konferencji prasowej: "Moim zdaniem można było uratować Tomka"! Kto zawiódł? ZDJĘCIA
W sieci pojawiło się kilka fragmentów z konferencji prasowej - m.in. na portalu tvn24.pl, które relacjonują wypowiedzi Elisabeth Revol oraz Ludovica Giambiasiego, partnera wspinaczkowego Francuzki, który również odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Zobaczcie, co powiedzieli!
2 z 5
W czasie konferencji prasowej Elisabeth Revol zapewniła, że Tomasza Mackiewicza dałoby się uratować, gdyby akcja ratunkowa ruszyła wcześniej. Francuzka po raz kolejny potwierdziła, że otrzymała informację od służb, by zacząć schodzić. Po Tomasza Mackiewicza miał przylecieć helikopter. Revol dostosowała się do zaleceń. Zostawiła Tomasza Mackiewicza w szczelnie i podjęła samodzielną próbę zejścia. W czasie spotkania z dziennikarzami opowiedziała, jak wyglądał moment rozstania.
- Rozstanie się z Tomkiem odbyło się w dziwny sposób. Ewidentnie mi powiedziano, że jeżeli Tomek zostanie na wysokości 7200, a ja zejdę do sześciu, to mogą pomóc. Dostałam polecenie, żeby schodzić, że pomoc przyjdzie za dwie, trzy godziny. Powiedziałam to Tomkowi, mówiłam: zostajesz tutaj w szczelinie, nie ma problemu. Jesteś chroniony, a ja muszę schodzić niżej - relacjonowała Elisabeth Revol.
Tomasz Mackiewicza miał zaakceptować takie rozwiązanie.
3 z 5
- On powiedział: oczywiście, nie ma sprawy, ja czekam, a ty schodzisz. Nic nie wzięłam ze sobą. Sądziłam, że za te dwie, trzy godziny helikoptery przylecą. Kiedy zeszłam niżej powiedzieli mi, że nie, jednak helikoptery nie przylecą już tego dnia wieczorem i że muszę tam spędzić noc. Wysłałam im wiadomość, że nie jestem z Tomkiem, nie mam śpiwora, materaca i namiotu, że od 24 godzin nie jadłam i nie piłam. Usłyszałam nie przejmuj się. Niedługo przyleci pomoc, więc byłam pewna, że przyleci. Wiedziałam tylko, że muszę znaleźć gdzieś jakąś szczelinę i osłonić się przed wiatrem, śniegiem i ewentualną lawiną - powiedziała Revol.
4 z 5
Elisabeth Revol w czasie konferencji prasowej zapewniała, że - w jej odczuciu - Tomasz Mackiewicz mógł zostać uratowany. Kluczowy był czas. Revol i Giambiasi zarzucili Pakistańczykom opóźnianie wysłania ratowników na Nanga Parbat.
- Jest we mnie wiele złości. Można było uratować Tomka, gdyby to była prawdziwa akcja ratunkowa, podjęta na czas i zorganizowana. Czekaliśmy 48 godzin zanim podjęto jakiekolwiek działania. Należało to zrobić natychmiast - mówiła Revol.
Początkowo oczekiwano gwarancji finansowych na pokrycie kosztów akcji. Dlatego ruszyła błyskawiczna zbiórka środków, zorganizowana przez przyjaciółkę Elisabeth Revol. Jednak nawet zebranie potrzebnej kwoty nie pomogło.
- Początkowo prosili o 15 tysięcy dolarów, ale z biegiem czasu ta liczba wzrosła do 20 tysięcy, a następnie do 40 tysięcy. Po zorganizowaniu internetowej zbiórki udało się uzyskać 50 tysięcy dolarów w ciągu pięciu godzin. Na próżno Zarządca wojskowych helikopterów wymagał, by pieniądze zostały zdeponowane w biurze. Ambasada Polski zebrała takie fundusze. Stawką było ludzkie życie, a oni okłamali nas. Pakistańczycy powiedzieli, że samoloty osiągną taką wysokość, ale później dowiedzieli się, że nie jest to możliwe - mówił Giambiasi.
5 z 5
Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol zdobyli Nanga Parbat 25 stycznia 2018 roku około godziny 18:00. Ze względu na trudne warunki, nie pozostali na szczycie góry nawet sekundy. Jak relacjonowała Francuzka, natychmiast "rzucili się do ucieczki". Revol udało się sprowadzić z Nanga Parbat dzięki akcji ratunkowej polskich himalaistów m.in Adama Bieleckiego i Denisa Urubko. Tomasz Mackiewicz pozostał na górze na wysokości ponad 7 000 metrów.