Reklama

Edyta Górniak w ostatnim wywiadzie-rzece u Łukasza Jakóbiaka pozwoliła sobie na szczerość o jaką ciężko wśród gwiazd jej kalibru. Diwa odpowiadała nawet na najbardziej intymne pytania i nie przemilczała kwestii, które nurtują prasę brukową już od dłuższego czasu. Szczególnie mocne okazało się jej wyznanie dotyczące matki. Przypomnijmy: "Jak mama chce mi coś przekazać to idzie z tym do gazet"

Reklama

Podczas rozmowy z dziennikarzem nie zabrakło też tematów lżejszych i zabawnych anegdot. Wprawdzie Górniak mocno wzbraniała się przed przyznaniem się do "gwiazdorzenia", ale okazuje się, że i tak ma małe grzeszki na swoim koncie. Edyta wyznała, że czasami zdarza się jej używać swojego nazwiska jako karty przetargowej, na przykład w restauracjach czy na parkingach, gdzie często nie ma miejsc lub wolnych stolików. Nie dziwi chyba nikogo fakt, że na hasło "Edyta Górniak" sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni.

Mogę powiedzieć, że wykorzystuję czasem swoje nazwisko, jak np. nie ma miejsca na parkingu albo jak chcę się dostać do dobrej restauracji, jak już nie ma stolików. Okazuje się wtedy, że nie tylko miejsce się znajdzie, ale jeszcze i VIP Room. Po prostu przedstawiam się swoim imieniem i nazwiskiem, a zazwyczaj proszę, by nie mówiono, jak ktoś rezerwuje stolik, że to dla mnie. Ale jak jestem pewna, że nie będzie stolika, albo się dowiaduję właśnie, że nie ma stolika to mówię: proszę zadzwonić jeszcze raz i powiedzieć, że to dla mnie. I to działa - przyznaje szczerze w "20m2 Łukasza".

W fakt, że nazwisko Górniak otwiera wiele drzwi nawet nie wątpimy!

Zobacz: Szok! Legendarny Prince chciał nagrywać z Górniak. Dlaczego odmówiła?

Reklama

Edyta Górniak na wielkanocnych zakupach:

Reklama
Reklama
Reklama