Reklama

Premiera "Dziewczyn Dubaju", zgodnie z przewidywaniami, okazała się dużym wydarzeniem. Premierowy pokaz wzbudzającego już od dawna tyle kontrowersji filmu przyciągnął współtwórców projektu, a także wiele gwiazd, które pojawiły się na ściance. Wśród nich zabrakło jednak jednej z najważniejszych osób, czyli producentki kreatywnej filmu, Dody. Gwiazda już jakiś czas temu postanowiła, że w związku z licznymi problemami wokół produkcji nie pojawi się na tym wydarzeniu. Jak zapowiedziała, tak też zrobiła. Jednak i tak wokół jej nieobecności powstało wiele zaskakujących plotek. Które są prawdą, a które nie? Doda wszystko wyjaśniła fanom.

Reklama

Doda o premierze "Dziewczyn z Dubaju": "Czekałam w samochodzie pod kinem..."

Doda nad filmem "Dziewczyny z Dubaju" pracowała przez ostatnie dwa lata wraz ze swoim byłym mężem, Emilem Stępniem, jako producentka. Fani wokalistki z niecierpliwością czekali więc na efekty pracy ich ukochanej gwiazdy, w końcu temat filmu jest bardzo kontrowersyjny. Wystarczy wspomnieć, jak duże emocje wzbudził zwiastun filmu!

Doda szykowała się więc do premiery, jednak jej plany zostały pokrzyżowane. Kilka tygodni przed tym wydarzeniem rozpoczęły się waśnie między artystką a Emilem Stępniem. Choć byłe małżeństwo długo nie mogło dojść do porozumienia, Doda dopięła swego i dokończyła film, jednak na premierze, zgodnie ze swoją wcześniejszą zapowiedzią, nie pojawiła się.

Tymczasem wokół tego wyjątkowego wydarzenia narosło już sporo mitów. Doda nie mogła uwierzyć w plotki, które pojawiały się w mediach. Niektóre z nich przekazywały, że istnieją dwie wersje filmu, inne, że Doda pojawiła się w miejscu wydarzenia i obserwowała je zza szyb czarnej limuzyny...

Siema kochani, trochę poświętowałam tę premierę, dopiero się odgruzowałam, ale przy okazji przeczytałam tyle niesamowitych plotek wokół niej krążących, że aż stwierdziłam dobra, włączę się, bo po co macie powielać i idiotów z siebie robić. No więc zacznijmy od samego początku, są jakieś tam artykuły, że ja czekałam w samochodzie pod kinem, bo nie wiedziałam, czy mam wejść na premierę, czy mam nie wejść na premierę. W jakiejś czarnej limuzynie z czarnymi szybami - wyjaśnia Doda.

dodaqueen/Instagram

Artystka oczywiście od razu obaliła tę tezę i przyznała:

Otóż kochani no nie, bo miałam rezerwację w zajebistej restauracji, degustacyjne menu, tak sobie to wycyrklowałam, żebym skończyła ją koło 23. Wtedy napisali do mnie moi przyjaciele, że seans się skończył, wtedy podjechałam po nich pod kino, zabrałam ich, żebyśmy świętowali tę premierę, żeby wszystko mi opowiedzieli. Tak że każdy, kto mnie zna, wie, że premier będę jeszcze miała setki w swoim życiu, a honor mam tylko jeden! Nigdy nie chciałam zmienić zdania, mimo że było mi ciężko i bardzo przykro, ale super wyszło z tym kartonem, poniekąd moje marzenie się spełniło, żeby mieć grupowe zdjęcie z ekipą - śmiała się Doda.

Faktycznie na premierze ekipa filmowa zadbałaby ich producentka, chociażby symbolicznie była z nimi. Kartonowa Doda pozowała do zdjęć na ściance razem ze współtwórcami.

Artur Zawadzki/REPORTER/East News

Zobacz także: Doda o kulisach rozwodu z Emilem Stępniem: "Całą dobę dochodziłam do siebie"

To jednak nie wszystkie plotki, jakie narosły wokół Dody na premierze. Jak artystka sama przyznała, pojawiły się informacje, że film wyświetlany na wcześniejszej premierze dla dziennikarzy różnił się niż ten wyświetlany na oficjalnym wydarzeniu. Doda odpowiedziała na to krótko!

-Nie ma dwóch wersji filmu, jest tylko jedna.

Co więcej, artystka relacjonuje, że według kolejnych plotek, wkradła się wcześniej na ściankę, jeszcze przed wydarzeniem, by zrobić sobie na niej zdjęcie. Nie ukrywając śmiechu, artystka opowiedziała swoim fanom tę historię bardzo wiarygodnym tonem:

Co ja odwaliłam w ten dzień premiery, ubrałam się w czarną perukę jak z "Rozmów w toku", w jakiegoś mopa. Założyłam płaszcz w zebrę, maskę na twarz i na własną premierę skradałam się przez całe złote tarasy. Ruchem ukrytego smoka, przyczajonego węża, wkradłam się na ściankę, jak nikogo nie było. Siedzę w domu i myślę sobie, nie wierzę, że zapieprzałam nad filmem dwa lata i nie będę miała żadnej pamiątki? Że ja nie mam zdjęcia na tym plakacie, który zresztą sama zrobiłam. Wlazłam tam i modliłam się, żeby mnie nikt nie zobaczył...

Jak myślicie, Doda tylko żartuje, a może naprawdę ukradkiem pojawiła się na premierze?

dodaqueen/Instagram
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama