Anna Wendzikowska ostro podsumowała pracę na planie "M jak miłość". "Atmosfera braku szacunku do ludzi"
Anna Wendzikowska nie ukrywa, że nie podobała jej się atmosfera na planie "M jak miłość". Co się tam działo?
Anna Wendzikowska przez pięć lat grała w serialu "M jak miłość" rolę Moniki Ochman. Teraz okazuje się, że to nie był najlepszy czas dla dziennikarki, a atmosfera na planie jej zdaniem pozostawała wiele do życzenia.
Męczyły mnie długie godziny bezczynności na planie przeplatane od czasu do czasu ujęciami
Anna Wendzikowska ostro podsumowała pracę na planie "M jak miłość"
Anna Wendzikowska jeszcze rok temu była jedną z najpopularniejszych dziennikarek "Dzień dobry TVN", ale po tym jak oskarżyła swoich przełożonych o mobbing odeszła z telewizji i zaczęła pracę na własny rachunek. Anna Wendzikowska ostatnio wydała też swoją pierwszą książkę i poruszyła w niej wiele tematów dotyczących swojej zawodowej ścieżki. Nie mogło zabraknąć oceny aktorskiego epizodu w "M jak miłość", gdzie grała Monikę. Okazuje się, że dziennikarce już wtedy nie podobała się atmosfera na planie, ale dopiero teraz postanowiła głośno o tym opowiedzieć:
Nie podobała mi się atmosfera braku szacunku do ludzi. Nie czułam się dobrze, wykonując polecenia w pracy, która okazała się bardziej odtwórcza, niż sądziłam, bo aktor jest tylko trybikiem w filmowej machinie — wcale nie najważniejszym.
Anna Wendzikowska nie ukrywa, że słyszała wtedy: "masz najlepszą pracę na świecie", ale ostatecznie nie czuła satysfakcji i postanowiła zrezygnować, aby podjąć się nowych wyzwań:
Czułam, że się nie rozwijam, prowadząc czterominutowe rozmowy, w których nie było łatwo wejść głębiej, i przez tyle lat w sumie ciągle z tymi samymi aktorami. Byłam przytłoczona negatywną atmosferą w pracy. Jednocześnie nęciło mnie zrobienie kroku naprzód. Ale z każdej strony słyszałam: Nie wymyślaj. Masz najlepszą pracę na świecie!
Sądzicie, że Anna Wendzikowska dość ostro wypowiada się o każdej swojej pracy?
Zobacz także: Anna Wendzikowska gorzko o zmianach w "Dzień dobry TVN": "Tam by trzeba było rewolucji, a nie zmiany par"