Właśnie skończyła 40 lat. Z czego jest najbardziej dumna? Jak wychowuje swoich synów i o czym jeszcze marzy? Aneta Zając zdradziła tylko nam!

Reklama

Aneta Zając o synach!

Przeczytajcie urodzinową rozmowę z Anetą Zając z magazynu "Party"!

Miesiąc temu skończyłaś 40 lat. Była huczna impreza?

Świętowała w gronie najbliższych mi osób. Upiekłam mój ulubiony karmelowy tort. Tego dnia sprawiono mi dużo niespodzianek. Na długo zapamiętam zapach róż, których nigdy w życiu nie dostałam w takiej liczbie.

Martwisz się upływającym czasem?

Chyba jestem typową kobietą i o tym rozmyślam. Ale uważam, że każdy wiek jest piękny. Wcześniej miałam poczucie, że wraz z 40. urodzinami nastąpi w moim życiu diametralna zmiana. Może tak będzie? Jeśli miałabym podsumować ostatnich 10 lat, to powiedziałabym, że wydarzyło się wiele bardzo fajnych rzeczy.

Które z nich były najważniejsze?

Moi synowie, oni są dla mnie najważniejsi. Właśnie zaczęli ważny etap, ponieważ skończyli 11 lat. Z kolei ja skończyłam czterdziestkę, więc czekam, co nam wszystkim ten rok jeszcze przyniesie.

Zobacz także

Masz listę marzeń do spełnienia?

Chciałabym wszystkiego, co mam do tej pory, tylko żeby to było… bardziej zintensyfikowane. Czyli być szczęśliwą, móc robić to, co się chce, i mieć wokół siebie bliskie osoby. I najważniejsze – żeby było zdrowie i spokój. Czasem myślę, że co ma być, to będzie, ale marzeniom warto pomóc, bo same się nie spełnią. Trzeba sobie wyznaczyć konkretne cele i dążyć do ich realizacji, choćby małymi kroczkami.

Jakimi dziećmi są Robert i Michał?

Pojawiły się u nich delikatne przejawy buntu, ale jak wiemy, każdy z nas przeszedł taki okres w życiu.

Czy zdarza ci się podnosić na nich głos?

Macierzyństwo nauczyło mnie cierpliwości. Nie spodziewałam się nawet, że znajdę w sobie aż tak wielkie jej pokłady.

Musi być ci trudno wychowywać chłopaków po rozstaniu z ich ojcem?

Moim synom nie brakuje męskich wzorców. Są bardzo bystrzy i sami trafnie oceniają dorosłych.

Jakie wartości im wpajasz?

Staram się wychowywać ich tak, by szanowali ludzi, mieli w sobie empatię i chęć niesienia pomocy. Wiem, że to brzmi prozaicznie, ale w dzisiejszych czasach nie jest oczywistością.

A oglądają mamę w serialu „Pierwsza miłość”?

Rośli razem z tym serialem, więc dla nich to normalne widzieć mnie na ekranie. Co do ich przyszłości, na razie nie mówili, że interesuje ich aktorstwo. Umysły mają ścisłe, choć dostrzegam także smykałkę do artystycznych rzeczy. Bardzo ładnie śpiewają i często siadają do pianina, żeby sobie pograć i coś skomponować.

Zobacz także: Aneta Zając przeszła niesamowitą metamorfozę! Po niedawnej figurze nie ma śladu

Instagram

Grasz w serialu już 18 lat. Jak w tym czasie zmieniła się twoja bohaterka Marysia?

Moja postać ewoluowała, a nawet się „rozmnożyła” w siostrę bliźniaczkę, Dominikę (śmiech). Marysia w dalszym ciągu chce poukładać sobie życie, ale teraz czuje się bardziej spełniona i wie, czego chce, bardziej niż 18 lat temu.

Też tak masz jak Marysia?

Myślę, że każda kobieta z czasem nabiera pewności co do tego, czego pragnie, i dobrze już wie, czego nie musi. Teraz widzę wyraźnie, że pewne sprawy nie były warte czasu, który im poświęcałam. Emocje, wtedy silne, zabierały zbyt wiele energii. Wiem już, że każde doświadczenie, nawet złe czy nieprzyjemne, może w przyszłości zaowocować tym, że nie popełnimy tych samych błędów.

Czasami wciąż je powtarzamy, zwłaszcza pod wpływem emocji.

Tak, ale na szczęście w dzisiejszych czasach częściej wiemy, skąd biorą się takie błędy w ocenie sytuacji. Mamy też już wiele narzędzi, by sobie pomóc.

Masz na myśli terapię? Korzystasz z niej?

Uważam, że podczas terapii mamy szansę lepiej siebie poznać. Korzystam z takiej pomocy. Polecam też czytanie książek na temat zagadnień, które nas dotyczą, a z którymi sobie nie radzimy. Cieszę się, że mam niezmiennie bardzo duże wsparcie w najbliższych mi osobach, w rodzinie i przyjaciołach.

Łączenie pracy z wychowywaniem nastoletnich chłopaków na pewno nie jest proste. Tym bardziej że zdjęcia do „Pierwszej miłości” kręcone są we Wrocławiu. Jak radzisz sobie z takim codziennym stresem?

Najlepszy relaks i wyciszenie zapewnia mi odłączenie się od mediów, zwłaszcza odcięcie się od telefonu. Często udaje mi się go przynajmniej wyciszyć. Świetnie też działa na mnie aktywność fizyczna. Kiedyś ćwiczyłam jogę, ale zauważyłam, że największe efekty daje mi jednak praca z trenerem.

W ubiegłym roku zadebiutowałaś na dużym ekranie rolą burdelmamy, matki gangstera „Nosa”, w „Pitbullu” Patryka Vegi. Zaskoczyłaś.

To było bardzo ciekawe doświadczenie – zagranie małej, ale charakterystycznej roli. Mocne, ale przyjemne przeżycie. Bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam tę propozycję – wcielenia się w postać zupełnie inną niż ta, którą gram w serialu. Podeszłam do tego profesjonalnie, traktując udział w „Pitbullu” jak zadanie do wykonania.

Jak ci się pracowało z Vegą, który uchodzi przecież za kontrowersyjnego reżysera? Chciałabyś znowu wystąpić w jego filmie?

Świetnie współpracowało mi się z Patrykiem. Jest dobrze zorganizowany. Wie, czego chce, i pracuje nad danym ujęciem, dopóki efekt nie będzie taki, jak sobie wymyślił.

Jaką bohaterkę chciałabyś jeszcze zagrać?

Nie znam aktora, który nie chciałby zagrać postaci, która jest jego przeciwieństwem. Cieszę się, że w „Pierwszej miłości” gram nie tylko pozytywną, miłą i dobrą Marysię, ale od trzech lat także Dominikę, która jest całkiem od niej inna. Bardzo mi się podobają właśnie takie aktorskie wyzwania.

Reklama

Zobacz także: Opalona Aneta Zając pozuje w bikini. Fani są zachwyceni: "Jaka ty brązowa jesteś"!

Pawel Wodzynski/East News
Reklama
Reklama
Reklama