Reklama

Andrzej Krzywy, lider zespołu De Mono ma żal za liczne niedociągnięcia i niejasne obostrzenia związane z koronawirusem. Po wybuchu pandemii gwiazdor był zmuszony poszukać nowej pracy. W wywiadzie dla "Radia Zet" przyznał, czym się teraz zajmuje. Ale, jak się okazuje, praca w innym zawodzie nie jest dla niego problemem.

Reklama

Andrzej Krzywy zarabia na budowie

Andrzej Krzywy dołączył do zespołu De Mono w 1985 r. Niemal od razu zespół stał się popularny, a dobra passa trwała przez całe lata 90. Zespół ma wiernych fanów do dziś, którzy z niecierpliwością czekają na nowe płyty. W marcu 2020 roku skończyło się jednak koncertowanie i zniknęła znaczna część dochodów. Andrzej Krzywy powiedział w "Radiu Zet", że brak koncertów zmusił go do podjęcia dodatkowej pracy, jak sam przyznaje w jego sytuacji, przebranżowienie się było konieczne:

Znam wielu artystów, którzy się przebranżowili. To nie jest tak, że każdy z nas leży i narzeka, jak ma źle. Zaraz ktoś powie: "ale grałeś tyle lat i mogłeś odłożyć pieniądze". Każde oszczędności kiedyś się kończą, a mija rok, odkąd nie możemy normalnie występować i zarabiać - zaznacza wokalista.

Andrzej Krzywy przyznał także, czym zajmuje się, by wspomóc rodzinny budżet:

Pomagam mojemu szwagrowi, który jest cieślą i konstruuję drewniane budowle. Pracuję fizycznie na budowie [...]. Muszę utrzymać rodzinę. Nie chcę jedynie siedzieć w domu i myśleć, że sytuacja pandemiczna jest fatalna. [...] Nie jestem jakąś "obsraną gwiazdą", która będzie płakać, że ma źle. Staram się wspomagać domowy budżet - wyjaśnił Andrzej Krzywy.

Andrzej Krzywy przyznał, że nie jest w stanie utrzymać swojej rodziny za dotacje i rekompensaty, które proponuje państwo, nie są to na tyle duże kwoty, by zostać tylko przy byciu muzykiem:

Dostaję co miesiąc dotacje, ponadto mam zapewnione pieniądze z funduszu socjalnego dla artystów. To nie są jednak duże sumy. Nie mam zamiaru narzekać, dlatego poszedłem do pracy i zostałem stolarzem

Muzyk zaznaczył, że popiera najnowszy pomysł, czyli fundusz reprograficzny, ponieważ będzie to dodatkowe wsparcie, dla artystów:

Artyści uważani są za darmozjadów, bo teoretycznie robimy rzeczy, które wydają się niepotrzebne. Fundusz nie jest dla osób, którym nie wyszło w danej dziedzinie. Każdy z artystów będzie mógł z niego korzystać - mówił w "Radiu Zet"

Andrzej Krzywy przyznał także, że normalnie grał około 60 koncertów rocznie. W 2020 roku zagrał dwa koncerty. Rozporządzenie dotyczące występów mocno irytuje muzyka, bo jest niedookreślone. Krzywy denerwuje się, że może występować na scenie sam, ale rozporządzenie wyklucza uczestnictwo pozostałych muzyków. Z kolei, gdyby zespół nazwał się kabaretem, to już mógłby występować. "To jest paranoja i trochę oszukaństwo" - denerwował się na antenie "Radia Zet".

Bolączkę Andrzeja Krzywego odczuwa większość polskich gwiazd, które mogą mieć tylko nadzieję, że wraz z luzowaniem obostrzeń pojawi się powrót do pracy na scenie.

Zobacz także: Marzena Kipiel-Sztuka nie ma już za co żyć! "Oszczędności się skończyły"

Reklama

Andrzej Krzywy od końca lat 80. jest zapracowanym muzykiem. Pandemia zweryfikowała jego życie zawodowe.

Reklama
Reklama
Reklama