Alicja Bachleda-Curuś stała się w ostatnich kilku miesiącach wdzięcznym obiektem plotek. Wszystko to za sprawą domniemanego romansu z Sebastianem Karpielem-Bułecką, o którym rozpisują się media. Aktorka zdecydowała się w końcu na wywiad-rzekę w dwutygodniku "Gala", ale nie dementuje w nim do końca plotek. Choć sugeruje dość mocno, że mogą się one mijać z prawdą. Przypomnijmy: "Jako singielka czuję się silna i niezależna"

Reklama

W obszernej rozmowie z magazynem Alicja porusza też temat swojego życia w Hollywood czy kariery aktorskiej, choć znalazło się i miejsce na nieco bardziej osobiste wyznania. Bachleda zdecydowała się opowiedzieć więcej o swoim synu Henrym Tadeuszu, którego ojcem jest Colin Farrell. Gwiazda rozpływa się w zachwytach nad chłopcem, ale zauważa też, że mały zadaje coraz więcej poważnych pytań. Jakich? Możemy się tylko domyślać.

Henio jest absolutnie cudownym i kochanym dzieckiem, nigdy nie dawał mi powodu, żebym straciła cierpliwość. Jest bardzo spokojnym chłopcem i mam wrażenie, że mam z nim po prostu kontakt. On mnie rozumie, ja rozumiem jego. Mam nadzieję, że to się nie zmieni. Jest tak uroczy i ma tak dużo miłości do wszystkich. On jest absolutnym darem. Przy nim po prostu jestem jego mamą. Henio codziennie mnie zaskakuje. Zadaje bardzo poważne pytania. Już wiem, że będę miała z nim ciekawie (śmiech) - wyznała w rozmowie z "Galą".

Aktorka dzieli opiekę nad dzieckiem wraz z jego ojcem. Henry Tadeusz jest bardziej podobny do mamy czy do taty?

Zobacz: Krupińska skonfliktowana z Bachledą-Curuś? Mamy oficjalny komentarz

Zobacz także

Reklama

Henry Tadeusz na spacerze z ojcem, Colinem Farrellem:

Reklama
Reklama
Reklama