Agnieszka Chylińska szczerze o dzieciach i nieudanych związkach: "Sama dla siebie nie miałam sensu"
Dziś Agnieszka Chylińska jest jedną z najsławniejszych polskich artystek, jednak jej życie było usłane dramatami. Nieudane związki, konflikt z rodziną, chore dzieci i myśli samobójcze na dobre ją zmieniły.
W zeszłym roku miała świętować 25-lecie kariery. Nie wyszło. Z powodu pandemii zagrała zaledwie kilka koncertów. Co Agnieszka Chylińska robiła podczas lockdownu? Przemalowała niemal cały dom, podarowała dzieciom psa, jeździła na rowerze, zrobiła na szydełku wiele czapek i szalików oraz napisała dwie książki o przygodach rodziny Zezików. Fani spodziewali się, że gwiazda myśli tylko o tym, kiedy wróci na scenę. Ale Agnieszka miesiąc przed 45. urodzinami zaczęła publikować na Instagramie swoje stare zdjęcia opatrzone przemyśleniami i wspomnieniami.
Po latach pośpiechu, wszędobylskiej presji i nieprzerwanego biegu za czymś, co wiecznie znikało za horyzontem, mam czas... Dziwne uczucie po tylu latach gonitwy, szaleństwa... Jest czas na porządki nie tylko w szafach i remont nie tylko domu, do którego wpadałam głównie po to, by przespać się, przytulić dzieci i gonić dalej... Mam czas na to, by spojrzeć wstecz, docenić to, co było piękne, wybaczyć sobie i innym to, co było po ludzku niedobre - napisała.
Takich wpisów jest więcej. Czyżby Chylińska przygotowywała się do wydania autobiografii? To byłaby już dziewiąta książka wokalistki, ale pierwsza dla dorosłych.
Życie na krawędzi
Wychowywała się w bardzo tradycyjnym domu w Sopocie. Jej mama była nauczycielką i pedagogiem. Ojciec pracował jako dziennikarz, a także dużo pływał na statkach. Agnieszka najmilej jednak wspomina to, że zamiast bajek przed snem tata, historyk z wykształcenia, opowiadał jej o średniowiecznych bitwach. W latach 80. razem ze starszym bratem grała w gry komputerowe. Oboje czekali, aż tata przyniesie z pracy komputer marki Commodore 64, by znaleźć się w świecie Soccera czy Commando. Sporo czytała – książki Krystyny Siesickiej, Ewy Lach, Lucyny Legut. W tamtym czasie chciała zostać pisarką.
Potem, gdy weszła w okres buntu, zaczęła "zaliczać melanże" – jak później to nazwała – i zaczytywać się w biografiach outsiderów. Zamarzyła, by jak oni żyć na krawędzi, rockandrollowo. Rzuciła więc liceum (nie zdawała matury) i zaczęła śpiewać w zespole Grzegorza Skawińskiego. Był maj 1994 roku, miała zaledwie 18 lat i nie było przy niej ani menedżera, ani stylisty, ani prawnika. Musiała liczyć tylko na siebie, bo rodzice nie potrafili jej na tym etapie wspierać.
Skoro nie chcesz się dalej uczyć, to się sama utrzymuj - powiedział jej tata.
Po tych słowach Agnieszka ścięła włosy na zero i stawiła się w studiu nagraniowym. Chciała za wszelką cenę wpasować się w wizerunek niepokornej artystki. Po latach mówiła o tym okresie:
Byłam agresywna, nieszczęśliwa i zakompleksiona - wspomina Chylińska.
Dlatego podejmowała szalone, spontaniczne decyzje i popełniła przez to wiele błędów. W jednym z wywiadów przyznała się do narkotyków, przygodnego seksu i degradujących ją psychicznie sytuacji. Niedawno na Instagramie napisała:
Weszłam w szołbiznes tak, jak stałam. Przez wiele lat kisiłam się w warszawskich kawalerkach, jednocześnie słysząc swoje piosenki w popularnych radiostacjach. Może to mnie uratowało, że po koncertach wracałam do »siebie« i musiałam ogarnąć tak zwane zwyczajne życie.
Wspominała, że gdy po odebraniu pierwszego Fryderyka (w 1997 roku), po bankiecie, szła nocą na piechotę do wynajmowanego mieszkanka w bloku, po drodze zaczepiały ją "ziomki", które przed chwilą oglądały ją w telewizji. Chylińska żyła wtedy bardzo skromnie. Co robiła gdy gasły światła na scenie? Grała w gry.
Przygnieciona i kompletnie nieprzygotowana do tak niespodziewanego sukcesu pierwszych płyt O.N.A., uciekałam w świat superbohaterów (...) i tłukłam wszelkie potwory, przez moment żyjąc złudzeniem, że nad czymkolwiek panuję w swoim życiu - napisała.
Poszukiwanie szczęścia
W tamtym czasie bardzo potrzebowała miłości i wsparcia.
Zawsze przy mnie musiał być ktoś. Sama dla siebie nie miałam sensu. (...) Raz jeden na dłużej, raz drugi na krócej. Przesypywanie pustych dni w oczekiwaniu na kolejną MIŁOŚĆ, co rozerwie mi serce na strzępy, było zawsze najtrudniejsze. Bo się czuło NIC - wyznała na Instagramie.
A w jednym z najgłośniejszych wywiadów opowiadała:
Zostałam rozjechana w wieku 18 lat przez bardzo dojrzałego faceta, który potraktował mnie jak gówno, i myślę, że to też wpłynęło na historię mojego życia jako kobiety.
W pierwszych latach śpiewania w O.N.A. przeszła depresję, załamania, a nawet próby samobójcze. Gdy miała 20 lat, na imprezie u Roberta Gawlińskiego poznała Krzysztof Krysiaka, który był wtedy pracownikiem wytwórni fonograficznej. Stworzyli związek, pojawiła się szansa na stabilizację. Pobrali się po siedmiu latach, w 2002 roku, w Pałacu Opatów w Gdańsku-Oliwie, ale ich małżeństwo przetrwało zaledwie 16 miesięcy, co Agnieszka nazwała swoją osobistą porażką.
Rozstanie zbiegło się z jej odejściem z O.N.A. i szukaniem własnej drogi artystycznej. Już solowej. Wówczas w jej życiu pojawił się Marek, który z show-biznesem nie miał nic wspólnego. Prawdopodobnie to o nim Chylińska niedawno napisała tak:
Prawidłowy zapis pracy mojego serca poznałam po latach, gdy odkryłam miłość z wyboru, miłość jako postawę, w której jest się czasem powtarzalnie przenudnym, przeludzkim i prześmiertelnym. Miłość, którą się wybiera bez żebrów i błagań na kolanach. Miłość, która czasem nie daje o sobie znać w głębokiej ciemności. Ale JEST. Miłość bez krzyków, awantur i niepewności. Choć po dziś dzień czasem trudno mi osiąść w stwierdzeniu, że tak jest dla mnie najlepiej, to w tej decyzji zrozumie mnie chyba każdy, kto oddał swoje serce choć raz »miłości« z ufnością, by go ta »miłość« skopała boleśnie...
Agnieszka i Marek postanowili założyć rodzinę. Kiedy w 2006 roku przyszedł na świat ich syn Ryszard, wokalistka zniknęła ze sceny, aby się nim zająć. Wróciła po dwóch latach jako jurorka „Mam talent”, śpiewała dance i podkreślała, że mrocznej Chylińskiej już nie ma. W 2010 roku urodziła córkę Esterę, a w 2013 – Krystynę. W sekrecie przed mediami wzięła z Markiem ślub kościelny i przyznała, że stała się osobą religijną.
To jest bardzo fajna relacja i myślę, że tego nie zgubię - mówiła.
Jednak kiedy wszystkim wydawało się, że gwiazda poukładała sobie życie i w końcu jest szczęśliwa, ona przy okazji promocji płyty "Pink Punk" powiedziała o "demonach, które krążą wokół jej głowy". Znowu znalazła się w kryzysie.
Gdyby nie moja ciekawość życia, toby dawno mnie nie było. Gdyby nie to, że tak strasznie jestem ciekawa, co dalej jest za tym zakrętem. Gdyby nie to, że mam tak cudowne dzieci, które nie są świadome tego migotu tej matki porąbanej, która je jednocześnie tak bardzo kocha - opowiadała prawie trzy lata temu.
Trudna lekcja miłości
Ostatnio Chylińska zaczęła więcej mówić o swoim życiu rodzinnym, które przez lata starannie chroniła – nigdy na przykład nie pokazała twarzy swoich dzieci. Dopiero w czasie pandemii zdecydowała się na wyznanie, że dwoje z nich wymaga szczególnej opieki. Nie określiła dokładnie dlaczego, ale fani, którzy dobrze znają jej osiem książek dla dzieci, szybko domyślili się, co miała na myśli.
Zobacz także: Agnieszka Chylińska szczerze o macierzyństwie. "Musiałam umrzeć a wraz ze mną wszystko, w co wówczas wierzyłam"
Niedawno wokalistka zamieściła na Instagramie zdjęcie, na którym trzyma dziecięcą dłoń (większą od swojej!). Na nadgarstku Chylińska ma niebieską silikonową bransoletkę, na której jest napisane "Autyzm – wiem, rozumiem". Blisko 25 tys. ludzi polubiło to zdjęcie i obsypało je niebieskimi sercami (kolor niebieski jest symbolem autyzmu). Wiele matek pisało Agnieszce, że ich dzieci też mają autyzm, zespół Aspergera albo inne przypadłości. Chylińska kontynuowała w kolejnych wpisach swoją opowieść.
Kiedy urodziłam moje dzieci i pojawiły się okoliczności, które dawały mi oczywisty wybór pomiędzy byciem wiecznie rozsiadającą się w roli ofiary lamentującą matką lub zadaniowcem i buntownikiem niezmordowanie walczącym o to, by każde z moich dzieci bez względu na swoje, jak to się ładnie mówi, »deficyty« mogło mieć dobre i pogodne życie, wybrałam to drugie. (...) I może nie było cudu, ale dało się to wszystko udźwignąć. Może samo przekonanie o tym, że nie jest tak ciężko, jak myślałam, było wystarczającym powodem, by trwać, by być, by towarzyszyć.
Zdradziła także, jakie lekcje dostała od swoich dzieci. Syn nauczył ją żyć tu i teraz, a córki – cierpliwości i wytrwałości. Wygląda na to, że dziś Agnieszka Chylińska wreszcie pogodziła się ze swoim życiem. Choć musiała pokonać wiele trudności. Teraz gwiazda znów szykuje się do trasy koncertowej i nagrań do programu „Mam talent!”, który po dwóch latach przerwy jesienią ma wrócić na antenę TVN.
Powolutku wracam do pracy. (...) Jeśli napiszę, że nie umiem żyć bez pracy, od razu sprawię wrażenie kogoś, kto ma w sobie jakiś przymus, bo nie ma niczego poza nią, co mogłoby go cieszyć. To nieprawda. Mam do kogo wracać i dla kogo żyć. Mam swoje pasje, zajawki, przyjaciół. Czas bez pracy pokazał mi, jak bardzo lubię być w ruchu, jak bardzo lubię tempo, zawieruchę i... ludzi. To przede wszystkim!
A autobiografia? Jeśli się ukaże, to możemy być pewni, że będzie hitem.