Tego nie pokazali w TV. Anna z „Sanatorium miłości” nie owija w bawełnę
Anna, uczestniczka obecnej edycji „Sanatorium miłości”, zdradza, jak naprawdę wyglądała jej przygoda w randkowym reality show TVP. Kto ją zgłosił, co było dla niej największym wyzwaniem i dlaczego wspomina ten czas jako „przewrót życiowy”? Tego widzowie nie zobaczyli w telewizji.
Anna to jedna z najbarwniejszych uczestniczek 7. edycji „Sanatorium miłości”, którą widzowie pokochali niemal od pierwszych chwil. Pełna energii i uroku kuracjuszka od razu przyciągnęła uwagę – i to nie tylko kamer. W rozmowie z nami otworzyła się i zdradziła kulisy swojego udziału w programie, a także wyznała, co było dla niej najtrudniejsze. Możecie być zaskoczeni jej słowami.
Anna z „Sanatorium miłości” o największym wyzwaniu w programie
Choć Anna z 7. edycji „Sanatorium miłości” emanuje pewnością siebie, energią i otwartością, nie wszystko w programie było dla niej łatwe. W rozmowie z nami uczestniczka przyznała, że udział w randkowym reality show był dla niej prawdziwą życiową przygodą, ale też momentami dużym wyzwaniem emocjonalnym.
To był przewrót w moim życiu, bo człowiek nie codziennie uczestniczy w takich projektach. Na pewno była to przygoda mojego życia. Bardzo mile wspominam uczestników, a ekipa produkcyjna zrobiła wszystko, żebyśmy się czuli jak pączki w maśle
Gdy zapytaliśmy Annę, co było dla niej najtrudniejsze, bez wahania odpowiedziała:
Chyba randki
Choć może się to wydawać zaskakujące, dla dojrzałej kobiety, która po latach znów otworzyła się na nowe znajomości, konfrontacja z romantycznymi sytuacjami na oczach kamer była momentami stresująca. Anna udowodniła jednak, że wiek to tylko liczba, a poszukiwanie bliskości i prawdziwego uczucia może przydarzyć się każdemu – nawet w świetle kamer i w obiektywie milionów widzów. A kto namówił ją do udziału w show? Tego dowiecie się z naszego wideo.
Zobacz także: