Reklama

Atmosfera wokół Katarzyny Zillmann ponownie zrobiła się wyjątkowo gorąca. Uczestniczka "Tańca z Gwiazdami" opublikowała nagranie, na którym towarzyszy jej Janja Lesar, czym wywołała falę komentarzy. Materiał szybko obiegł media społecznościowe, a obserwatorzy zaczęli zastanawiać się, czy to potwierdzenie krążących od dawna domysłów o ich relacji i wspólnej energii, którą tak często podkreślają.

Mocny manifest Zillmann: “Dla mnie liczy się euforia i wolność”

Po publikacji nagrania Zillmann odniosła się do emocji, jakie wzbudziło, dodając słowa, które dodatkowo podgrzały atmosferę. Jej wypowiedź jest bezkompromisowa i pełna pewności siebie:

Za nic nie stonowałabym swoich prawdziwych barw. Dla mnie liczy się euforia i wolność. Nadzieja, którą mam ogromny przywilej dawać. Jeżeli z drugiej strony ma się pojawić duży opór… trudno. Nie pierwszy nie ostatni taki przypadek. Lesss keep going
- podpisała najnowsze nagranie Kasia.

To wyznanie jasno pokazuje, że Kasia nie zamierza się wycofywać ani dopasowywać do oczekiwań innych. Podkreśla autentyczność, ekspresję i poczucie misji.

Nagranie, które rozgrzało Internet

Od paru dni w sieci aż wrze od plotek, że między Kasią Zillmann, a Janją Lesar mogło narodzić się uczucie. Choć Zillmann nie wyjaśniła szczegółów dotyczących relacji z Lesar, ani nie potwierdziła plotek o rzekomym uczuciu, fani zauważyli wiele zaskakujących szczegółów w reakcji: czułe gesty, pocałunki poza sceną, a także rozstanie Kasi z jej byłą partnerką.

Zillmann kończy swój wpis zdecydowanym „Lesss keep going”, dając jasno do zrozumienia, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Fani już spekulują, co może wydarzyć się dalej i czy duet z Lesar pojawi się w kolejnych projektach lub nagraniach. Jedno jest pewne — Zillmann wie, jak wzbudzić emocje i jak zamienić swoją wizję w intensywne, głośne momenty, o których szybko robi się viralowo.

Zobacz także:

Katarzyna Zillmann i Janja Lesar
Katarzyna Zillmann i Janja Lesar w "Tańcu z gwiazdami", fot. Wojciech Olkusnik/East News
Katarzyna Zillmann i Janja Lesar
fot Adam Jankowski/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama