"Przez Atlantyk": Niezwykłe wyznanie Liroya: "Kradliśmy, zemdlałem z głodu, mieszkałem w lesie"
Ostatni etap podróży "Przez Atlantyk" przyniósł bardzo szczere i niezwykłe wyznania. Polityk i raper Piotr Liroy Marzec mocno otworzył się na temat swojego dzieciństwa.
Grupa celebrytów po wielu dniach na Oceanie Atlantyckim dotarła na Martynikę. W ostatnim etapie podróży w programie "Przez Atlantyk" mieliśmy okazję posłuchać niecodziennych wyznań. Liroy opowiedział o swoim dzieciństwie. Nikt chyba nie przypuszczał, że było aż tak trudne. Ucieczki, głód i poniewierka... To naprawdę wstrząsająca opowieść.
"Przez Atlantyk": Piotr Liroy Marzec o swoim dzieciństwie
Przebywanie non stop na niewielkiej przestrzeni jachtu buduje bliskie relacje i sprzyja zwierzeniom. To podczas rejsu Antoni Królikowski opowiedział o swojej chorobie. W ostatnim etapie podróży w programie "Przez Atlantyk" na temat swojego dzieciństwa otworzył się Piotr Marzec, znany lepiej jako Liroy. Okazuje się, że dla popularnego niegdyś rapera, a potem posła na Sejm, było ono wyjątkowo trudne.
U mnie już w 7. klasie podstawówki chłopaki na wakacje jechali na leczenie z alkoholu. Pół mojej klasy jechało na odwyk - zaczął swoje wspomnienia Liroy.
Zobacz także: "Przez Atlantyk": Antoni Królikowski zaskoczył wyznaniem. Atmosfera jest coraz bardziej napięta!
Jak tłumaczył przed kamerą, prowadził za dużo wojen za młodu... Z domu uciekł pierwszy raz, gdy miał zaledwie 6 lat. Inni uczestnicy rejsu dopytywali go m.in. jak się żywił.
Jak nie było to kradliśmy po prostu. Na dworcach. Potrafiliśmy to robić, to robiliśmy - stwierdził szczerze Liroy. - Pierwszy raz z głodu zemdlałem jak miałem z 6, 7 lat. Na ucieczce byłem wiele dni, mieszkałem w lesie. Kumpel miał przynieść jedzenie od rodziny pod Kielcami... złapali go. Więc sam też uciekałem. Byłem zdesperowany, nie wiedziałem co robić. Wsiadłem w autobus, który jechał do Kielc i... straciłem przytomność. Z głodu po prostu... - wyznał.
Jak wspominał, spał w krzakach, w lesie, pod schodami, w piwnicach. Gdziekolwiek. Jak mówił, do dziś zapach piwnicy go uspokaja. Jego życie zmieniło się w Warszawie.
W Krzakach na Jerozolimskich. Obserwowałem jak popychali kolesia jednego w podziemiach. A okazało się, że koleś, potem jak z nim gadałem, to poważny profesor, naukowiec. Wtedy zrozumiałem, że nie mogę potwierdzać entuzjazmu moich kolegów, kiedy niszczą takich ludzi. Zrozumiałem, że nie chcę taki być - mówił.
Tamten etap życia nauczył go, że nie może ufać nawet najbliższym kolegom. Pierwszą osoba, która go okradła był bowiem jego najbliższy przyjaciel.
Zobacz także: Maja Hirsch ruszyła w rejs "Przez Atlantyk". Czy naprawdę flirtowała z Liroyem
Choć w życiu osiągnął naprawdę wiele, Liroy powtarza:
Nieważne kim w życiu się stanę, zawsze będę tym samym chłopakiem, którego milicja szukała w latach 70-tych. Czego bym nie robił, zawsze czuję się chłopakiem spod tych schodów - wyznał.
Przypuszczaliście, że raper ma aż tak trudną historię?