Reklama

W "Love Island" rozpoczęła się prawdziwa gra. Wielkie emocje wywołało już przyjście Angeli, która rozbiła jedną z najmocniejszych par, choć trudno powiedzieć, żeby Mateusz nie był z tego powodu niezadowolony a liczne rozmowy z nową partnerką i bliskość z byłą zupełnie zdezorientowały widzów. Zupełnie inne podejście do sprawy miała Caroline, którą ta decyzja ewidentnie mocno zabolała... W każdym razie na wyspie miłości zaczęło się nareszcie dużo dziać! Dodatkowy dreszcz adrenaliny dodał fakt, że widzowie zadecydowali, kto odpadnie. Ich decyzja zszokowała wszystkich!

Reklama

"Love Island" - która para odpadła?

Przeparowanie wzbudziło wiele emocji i niepewności wśród uczestników. Co ciekawe, widzowie od razu polubili Angelę, która w pierwszej kolejności wraz z Mateuszem zyskali pewność, że są bezpieczni. W drugiej kolejności widzowie wskazali Walerię i Piotra, którzy mogli odetchnąć z ulgą. Każda kolejna para obawiała się, że opuści willę, wyglądało ewidentnie na to, że nikt nie czuł się bezpieczny.

Ostatecznie Karolina Gilon ogłosiła, że decyzją widzów, wyspę miłości mają opuścić Ola i Jerry. Ta informacja wstrząsnęła mieszkańcami, którzy bardzo zżyli się z Olą. Z kolei dziś właśnie Jeremiasz i jego partnerka pierwszy raz złapali ze sobą wyjątkowy kontakt podczas wyjątkowej randki w stadninie. Trudno jednak nie przyznać racji widzom, którzy zagłosowali, że Ola miała najmniejsze szczęście do partnerów i z nikim nie udało się jej stworzyć udanego duetu. Z kolei Jerry był na wyspie zbyt krótko, by jakkolwiek przypodobać się widzom.

Zobacz także: Stella z "Love Island" ważyła 18 kg więcej. Koledzy wymyślili jej okrutne przezwisko i znęcali się nad nią psychicznie

Widzowie zdecydowali, że program opuszczą Jeremiasz i Ola.

Mat. prasowe

Olę widzowie polubili od razu, jako najbardziej uśmiechniętą i otwartą uczestniczkę. Ola nie miała tylko zbyt wielkiego szczęścia do partnerów.

Mat. prasowe

Jeremiasz nie zdążył się nawet na dobre zadomowić na wyspie miłości. Jego pojawienie się w programie tylko podkręciło relację Ani i Mateusza.

Mat. prasowe

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama