Vanessa jest zdecydowanie najbardziej rozchwytywaną mieszkanką rajskiego hotelu. Piękna uczestniczka zawróciła w głowie chłopakom i jak na razie wciąż są pod jej ogromnym wrażeniem. Okazuje się jednak, że Vanessa nie jest wcale tak łagodną i spokojną postacią. Sytuacja z klapkami za 2 tysiące złotych mocno ją zezłościła, a widzowie podeszli do jej ataku wściekłości nie bez krytyki. Uczestniczka postanowiła więc zareagować na falę hejtu, jaka się na nią wylała.

Reklama

"Hotel Paradise" Vanessa przyznaje widzom rację: "podanie tej ceny było nie na miejscu"

Vanessa miała wielkie wejście do programu. W "Hotelu Paradise" pojawiła się podczas rajskiego rozdania i swoim wyborem partnera wyeliminowała Natkę. Mateusz, z którym Vanessa jest aktualnie w parze, jest bardzo zadowolony z takiego stanu rzeczy, jednak szybko przekonał się, że jego partnerka oprócz wielu zauważalnych zalet, ma swoje wady...

Do sytuacji z klapkami doszło podczas jednego z wieczorów w hotelu. Zebrani nad basenem uczestnicy wymyślili zabawę, która polegała na puszczaniu kaczek w basenie za pomocą klapek uczestników. Po basenowej tafli wody skakały kolejne buty, a gdy Sara rzuciła tymi, należącymi do Vanessy, rozpętała się niemała awantura. Wściekła Vanessa zwróciła się do swojego partnera Mateusza i wykrzyczała:

- Ej ku*wa będziesz płacił 2000 zł
- Ale to nawet nie ja rzuciłem - przyznał Mateusz.

screen/Player.pl

W wymianę zdań wtrąciła się Sara, która przyznała:

Ja mam auto za 2 tysiące to o jakich klapkach my rozmawiamy

Vanessa jednak nie dała się zbić z pantałyku i coraz wyżej podniesionym głosem zaczęła krzyczeć na Mateusza:

Zobacz także

- Idź po niego, kto to rzucił! - wykrzyczała do Mateusza
- Rzuciłam najdroższym klapkiem w moim życiu - przyznała Sara
- Od razu do mnie, że będziesz oddawał dwa tysiące, ej - powiedział urażony Mateusz
- Jesteś moją parą to pilnuj.
- A skąd mam wiedzieć, że to są twoje - wyznał rozgoryczony uczestnik.

Widzowie nie kryli więc oburzenia i zarzucili Vanessie, że uczestniczka jest "bananowym dzieckiem". Internauci przede wszystkim czuli się oburzeni tym, że Vanessa tak otwarcie przyznała, że na klapki wydała niebagatelną sumę:

- Jezu jak słyszę takie teksty... dramat... lans i materializm na pokaz, a klapusie za dwa tysiące i tak made in China są. No, ale liczy się przecie markowy lans...
- Trochę słaba akcja... Co prawda rzut klapkiem to może zabawa rodem z poziomu podstawówki, ale hasło o "odkupowaniu" to już w ogóle żenada i przedszkole ????????‍♀️
- Taa Mateusz ma pilnować jej rzeczy, bo jest z nią w parze ???? a co on jest jej sługą? Sama powinna pilnować swoich klapek skoro były takie drogie ???? - burzą się fani.

Vanessa tłumaczy się widzom: "Zachowałam się impulsywnie"

Vanessa wyjaśniła swoim fanom, że sytuacja z klapkami tylko przez chwilę wyglądała tak dramatycznie. Szybko bowiem wyjaśniła sobie z Mateuszem, że niepotrzebnie podniosła głos i krzyknęła cenę tych klapek. Na swoim Instagramie, uczestniczka rozwiała wszelkie wątpliwości i wytłumaczyła, że wcale nie jest materialistką:

Widzę, że sytuacja z klapkami wywołała u co niektórych niemałe oburzenie, więc chciałam się tutaj do tego odnieść. Przede wszystkim fakt faktem, że podanie tej ceny było nie na miejscu, ale zachowałam się impulsywnie, ja jestem osobą, która pracuje, oszczędza i docenia każdy grosz. Szanuje swoje rzeczy i innych i czy to były klapki, zegarek czy telefon za 2000 to nie ma znaczenia. Jak się okazało, Mateusz był inicjatorem tego zdarzenia i powiedział, że "Vanessa na pewno się wkurzy" a mimo wszystko postanowili podkusić los. Tak odruchowo powiedziałam, sytuacje sobie wyjaśniliśmy i wyluzujcie - apeluje Vanessa.

Reklama

Mleko jednak się rozlało i trzeba przyznać, że uczestniczka otrzymała już miano "księżniczki tej edycji". Czy będzie jej łatwo zdjąć z siebie tę pejoratywną łatkę? Czujecie się przekonani do jej słów?

vanessawietrzyk/Instagram
Reklama
Reklama
Reklama