Żona była jego największym wsparciem. Jerzy i Barbara Stuhrowie byli małżeństwem ponad 50 lat!
Jerzy Stuhr w trudnych chwilach zawsze mógł liczyć na żonę, Barbarę, ale także dzieci - syna Macieja oraz córkę Mariannę. Aktor mówił jednak: "Mam poczucie, że zawód zabrał mi coś z domowego szczęścia"
Właśnie dowiedzieliśmy się o śmierci Jerzego Stuhra! Aktor do ostatniej chwili mógł liczyć na wsparcie najbliższych, a w tym ukochanej żony. Powiedzieli sobie „tak” ponad 50 lat temu, w 1971 roku. Przez ten czas, choć los nie zawsze był dla nich łaskawy, nigdy nie zapomnieli o tym, co najważniejsze – o sobie. Jak Barbarze i Jerzemu Stuhrom udała się ta sztuka?
Nie żyje Jerzy Stuhr! Do końca trwała przy nie ukochana żona
9 lipca media obiegła wstrząsająca wiadomość - nie żyje Jerzy Stuhr! Ceniony aktor odszedł od nas w wieku 77 lat. Kilka lat temu przeszedł zawał serca, a także zmagał się też z nowotworem krtani. W niełatwych chwilach zawsze mógł liczyć na wsparcie najbliższych, a przede wszystkim oddanej żony, z którą spędził przeszło 50 lat! Jak wyglądała ich historia?
„Może byśmy tak razem spędzili życie...”, zaproponował Jerzy Stuhr Barbarze Kósce, dziś Stuhr, wiosną 1968 roku w klubie Pod Przewiązką w akademiku Politechniki Krakowskiej. Tak wspomina to ona. Ale że pamięć lubi płatać figle, on jest przekonany, że oświadczył się w klubie Żaczek i nie było żadnego jazzu, jak mówi Barbara, tylko że „w tle koledzy wywijali rock and rolla”. I jeszcze: „powiedziałem to tak niezgrabnie, że Basia się rozpłakała”, jak opowiadał niedawno w wywiadzie dla „Pani”. Czym jednak są takie szczegóły wobec 50 lat wspólnego życia? Bo w 1970 roku – tu już wersja jest jedna, choć przysięgi były dwie: w październiku w urzędzie stanu cywilnego, a w grudniu w kościele. Razem wychowali dwoje dzieci, doczekali się czwórki wnucząt, cieszyli się z sukcesów i nie poddawali, kiedy ich rodzinę dotykały nieszczęścia. Jaka jest ich recepta na udany związek?
Poznali się w przedszkolu. Jerzy, syn prokuratora i księgowej, choć urodził się w Krakowie, wychowywał się w Bielsku-Białej, dokąd przeprowadzili się jego rodzice. Tam spotkał Barbarę, która z Bielska pochodzi. Jak sama mówi, jej rodzina żyła bardzo skromnie.
Jestem temu domowi głęboko wdzięczna. Przez to, że był surowy i siermiężny, zahartował mnie
Ona i Jerzy mieszkali blisko siebie, razem chodzili też na lekcje religii, ale później nie utrzymywali kontaktu. Spotkali się dopiero w Krakowie, dokąd oboje wyjechali po maturze na studia. Wpadli na siebie przypadkiem na schodach Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
To nie był żaden grom z jasnego nieba (...), było wzajemne zaciekawienie, przyciąganie
Razem chodzili na imprezy, koncerty, do teatru. Z czasem zakochali się w sobie i zaczęli wspólne życie. Narzeczeństwem byli przez prawie trzy lata, również z powodów finansowych. W październiku 1970 roku wzięli w Krakowie ślub cywilny, a trzy miesiące później kościelny w Bielsku-Białej. Jako młode małżeństwo klepali biedę.
Basia miała karnety do stołówki. Kucharki litowały się nade mną i dawały drugą zupę, ale żona oddawała mi pół swojego mielonego
W 1972 roku Jerzy skończył PWST, znalazł etat w Starym Teatrze i jako aktor dostał przydział na pokój w mieszkaniu teatralnym, w którym zamieszkali z Barbarą. Nie mogli być szczęśliwsi.
Jurek dał mi wolność życia, zachłysnęłam się tym
Rodzina Jerzego Stuhra - syn Maciej i córka Marianna
Jerzy Stuhr wiele razy mówił, że najbardziej szaloną rzeczą, jaką zrobił w życiu, była decyzja o zostaniu aktorem. Zawsze marzył o pisaniu. Dlatego zanim zdał do krakowskiej szkoły teatralnej, studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Na polonistyce wszyscy pisali. Wokół mnie byli sami poeci. Tylko ja nic nie stworzyłem. No i popadłem w kompleksy
Prawdziwą popularność Jerzy zdobył w latach 70., gdy wystąpił w programie TVP „Spotkania z Balladą”. To pomogło mu pozbyć się etykiety aktora dramatycznego, od której zawsze uciekał. Rozśmieszał i zachwycał widzów, ale nie wszystkim to odpowiadało. Po piosence „Śpiewać każdy może” jeden ze starszych kolegów wziął go na bok: „To nie wypada, żeby aktor Starego Teatru tak się wygłupiał”. Kiedy Jerzy robił karierę i podróżował po Europie, dziećmi, urodzonym w 1975 roku Maćkiem i siedem lat młodszą Marianną, zajmowała się Barbara, skrzypaczka.
Rolami podzieliliśmy się naturalnie. On grał, ja pracowałam i zajmowałam się domem. (...) Nie miałam poczucia, że się czemuś poświęcam. To było codzienne wydeptywanie swojej ścieżki, szukanie kompromisów, czasami kłótnie, niekiedy uległość, kiedy indziej opór i rewolta. Szybka kariera Jurka nałożyła się na jego nieobecność w domu. Nie było go miesiącami, a jak przyjeżdżał, całymi dniami był zakopany w swoich rzeczach: pisaniu, reżyserowaniu, uczeniu się nowej roli, spotkaniach...
Jerzy nie udaje, że tak nie było.
Mam poczucie, że zawód zabrał mi coś z domowego szczęścia. Ale nie zmieniłbym tego. Moje szczęście polegało na tym, że żona to rozumiała
Maciej w zasadzie nie miał wyjścia – musiał zostać aktorem. Całe dzieciństwo spędził w krakowskim Starym Teatrze, gdzie grał jego ojciec.
Nie siedziałem na widowni. Przy stanowisku inspicjenta było okienko, przez które patrzyłem na scenę
Lata spędzone za kulisami nauczyły go szacunku do sztuki i pracy w teatrze. Jednak podobnie jak ojciec nie od razu poszedł na studia aktorskie. Wybrał psychologię na UJ.
Pomyślałem, że fajnie byłoby choć na chwilę podjąć się czegoś innego. Z perspektywy czasu nie żałuję tej decyzji
Ale cały czas ciągnęło go do grania. Jako student psychologii zadebiutował w Kabarecie Po Żarcie i wystąpił w kilku filmach. Dużą popularność przyniosła mu rola w produkcji „Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenki. Po ukończeniu psychologii zaczął studia aktorskie na krakowskiej PWST.
Poszedł w tym samym kierunku co ja, a szczęście polega na tym, że on się do tego nadaje
Drzwi do kariery aktorskiej otworzyła Maciejowi rola w „Przedwiośniu”. Jeden z krytyków tak ocenił jego talent: „Maciej jest skażony genetycznie dobrym aktorstwem”. Syn długo mierzył się ze sławą ojca. „Musiałem podwójnie pracować na swoje. Udowadniać”, opowiadał kiedyś Maciej. Poza filmami sympatię publiczności przyniosły mu też występy w kabaretach. Parodie Mariusza Maxa Kolonki czy Stanisława Soyki w jego wykonaniu przeszły do historii kabaretu. Ale nie tylko talent odziedziczył po ojcu – tak jak on uchodzi za introwertyka.
Przyzwyczaiłam się, że to taki mężczyzna, który niewiele mówi o uczuciach, że świadczą o nich jego czyny. (...) Wiem teraz, że zawsze za sobą staniemy
Pytana o receptę na udany związek Barbara Stuhr odpowiadała, że para sama musi ją wypracować, i dodawała, że „po prostu trzeba się lubić”. „Kochać też, ale miłość przechodzi różne fazy” - przyznawała, a potem wspominała o słuchaniu drugiego człowieka, nauce negocjacji, wspólnym rozwoju i dawaniu sobie przestrzeni. Przez ponad 50 lat Barbara i Jerzy Stuhrowie nie tylko cieszyli się z sukcesów, ale również nigdy się nie poddawali.
Mój mąż miał już dwa zawały serca i raka. To była czwarta walka naszej rodziny o jego życie
Zobacz: Jerzy S. potrącił motocyklistę. Miał 0,7 promila alkoholu we krwi