Brat nie akceptował Michała Szpaka! "Częściej sam chciał mi przyłożyć"
Brat nie akceptował Michała Szpaka! "Częściej sam chciał mi przyłożyć"
Pełny wywiad z "Party"
1 z 4
Trudno o bardziej kolorowego artystę na polskim rynku muzycznym. Na ulicy też nie sposób go nie zauważyć. Na umówiony wywiad Michał Szpak (27) przychodzi w metalicznych niebieskich spodniach i kowbojkach, ma na sobie więcej biżuterii, niż mieści moja cała szkatułka. Jednak za tym wizerunkiem skrywa się wrażliwy, niezwykle pozytywny chłopak, który przeszedł swoje w życiu. – Nie znam drugiej osoby,która usłyszałaby pod swoim adresem tyle krytycznych i bolesnych uwag co ja – mówi Michał na początku naszej rozmowy. Dlatego kilka lat temu wokalista postawił sobie jeden cel. Jaki? Udowodnić hejterom i wszystkim niedowiarkom, że niezależność i bycie sobą to najskuteczniejsza broń!
Czytaj wywiad z Michałem na kolejnych stronach!
2 z 4
Nie gniewaj się, ale na żywo jesteś tak barwny, że wyglądasz, jakbyś był z innej planety!
– (śmiech) Wiem! Odkąd pamiętam, mój wygląd budził emocje. Nie zawsze pozytywne. Miałem kiedyś swój hardrockowy zespół Whiplash. Wtedy rzeczywiście mogłem szokować! Tapirowałem włosy, robiłem sobie wampirzy makijaż, malowałem paznokcie. I wyglądałem tak nie tylko scenie, ale i nawet na swojej studniówce. Gdy siedem lat temu stanąłem na scenie „X Factora”, publiczność i część jury oceniła mnie automatycznie tylko za samą stylizację. Gdyby nie to, że obroniłem się głosem, zostałbym zniszczony. To tylko pokazuje, w jak dziwnym świecie żyjemy.
Od dziecka lubiłeś się wyróżniać?
– Trudno powiedzieć. W dzieciństwie na pewno byłem maminsynkiem (śmiech) i nie opuszczałem mojej mamy na krok. Z czasów dzieciństwa mam niewiele zdjęć, ale na tych, które się zachowały, widać, że wyróżniałem się spośród rówieśników. Na sankach wszystkie dzieciaki były ubrane w szare kombinezony. A ja? Zjeżdżałem w różowym! Był taki czas, kiedy nosiłem z tyłu pejs. Ksiądz kazał mi go obciąć pod groźbą, że nie przystąpię do pierwszej komunii. Z relacji rodziców wiem, że było to dla mnie wielką traumą.
W szkole też miałeś przechlapane z powodu wyglądu?
– Oczywiście! Nauczycielom nie podobało się, że maluję paznokcie i rzęsy. Często szedłem na lekcje z burzą włosów, bo po koncercie nie zdążyłem ich rano umyć. Kiedyś, gdy już miałem krótkie włosy i zaczesałem je na żel, pani dyrektor powiedziała do mnie: „Michał, musisz to zmyć. Przecież możesz komuś wybić oko tą fryzurą”. Serio? Fakt, nie zawsze byłem orłem w nauce, ale swoim wyglądem nikomu krzywdy nie robiłem.
3 z 4
Podobno nadal bywasz obiektem chamskich ataków.
– Całe szczęście takich ciosów jest już coraz mniej. Zdarzyło mi się usłyszeć od starszego pana w sklepie: „Ty, k****, małpo, wypier**** stąd!”. Albo ktoś rzucił mi prosto w twarz:„Transwestyta”, Pier****** pedał”. Zawsze mnie to śmieszyło, bo nawet jeśli byłbym transwestytą, to co komu do tego? Czy ludzie wykrzykują na ulicy do kogoś: „Ty, heteroseksualny, chcesz dostać?”. Nie rozumiem tych podziałów. Odkąd stałem się rozpoznawalny, hejt rzeczywiście zelżał. Chyba ludzie wreszcie mnie zaakceptowali i mi zaufali.
Jasło, gdzie dorastałeś, jest małym miastem. Oberwałeś tam kiedyś za nietuzinkowy wygląd?
– Nigdy nie dostałem od nikogo. I powiem szczerze, nie umiem tego wytłumaczyć, choć na podwórku nieraz dresiarze straszyli mnie, że „dostanę wpier***”. Kończyło si na pogróżkach. Niestety znajomi, którzy wyglądali mniej hardcore’owo niż ja, tyle szczęścia nie mieli. Pamiętam, że gdy robiło się nerwowo, nigdy nie uciekałem. Stawałem twardo i mówiłem: „Bij!”. Odpuszczali.
Brat często musiał stawać w twojej obronie?
– Myślę, że częściej sam chciał mi przyłożyć (śmiech). Damian zawsze stał w kontrze do mnie. Ja byłem kolorowym ptakiem, on dresem, który jeździł na mecze. Kiedyś przyznał, że to właśnie ja nauczyłem go tolerancji. Jestem dumny, bo mój brat przeszedł ogromną transformację. Z kolesia, który wzbudzał strach na osiedlu, został gościem, który walczy o ludzkie życie, bo pracuje jako ratownik medyczny. Ja i Marlena rozwijamy się muzycznie, młodsza siostra, Ewcia, właśnie zdała na kryminologię. Stawiamy na samodoskonalenie. Stagnacja doprowadza nas do szału!
Mama byłaby z was dumna.
– Na pewno. Gdyby nie ona, nie byłbym tym, kim jestem dzisiaj. Mama zawsze powtarzała mi, że dusze ludzkie różnią się od siebie bardziej niż ludzkie twarze, że najważniejsze to zawsze być sobą, szanować innych i podążać za głosem serca. I mama, i tata dali mi wolność, pozwolili popełniać błędy. Dzięki takie mu podejściu i akceptacji nic nie było mnie w stanie złamać.
Śmierć mamy musiała być dla ciebie ogromnym ciosem...
– Największym, jaki przeżyłem. Po jej śmierci stałem się inną osobą. Narodził się nowy Michał – człowiek, który ma w sobie troszkę smutku i żalu, który musiał zbudować siebie na nowo. Wciąż jestem wrażliwy, ale przy tym skąpy emocjonalnie. Nigdy nie pokazuję, co naprawdę przeżywam. Stałem się poniekąd samotnym wilkiem, który chodzi własnymi ścieżkami i spotyka się tylko ze swoją watahą.
4 z 4
Samotność to cena popularności...
– Jestem sam, ale nie samotny. Na tym polega moja siła. Pełno we mnie sprzeczności i mało kto za mną nadąża. Idę pod prąd. Nie jestem typem brata łaty. Mam garstkę sprawdzonych przyjaciół, takich na dobre i na złe. Myślę, że ludzie nie są jeszcze gotowi poznać mnie takim, jaki naprawdę jestem.
A może to ty nie jesteś gotów, by im się z tej strony pokazać?
– W czasie spotkań z ludźmi staram się być uważny i zawsze prawdziwy. Nie pozwalam sobie na to, by kogoś nie doceniać. Każdy z nas ma w sobie pierwiastek dobra, trzeba go tylko odkryć. Ale często, żeby pomóc drugiemu człowiekowi, sami musimy mieć siłę, dlatego zdrowy egoizm jest nam wszystkim bardzo potrzebny.
Co, jako idol, chcesz przekazać zapatrzonym w ciebie fanom?
– Chciałbym, by nie bali się walczyć o swoje marzenia. Podczas warsztatów, które prowadzę, zauważyłem, że młodym ludziom brakuje odwagi, żeby wyrażać siebie. Uczę ich, że warto podejmować ryzyko, nawet jeśli czasem się coś nie uda i dostaniemy za to po łbie. Życie jest tylko jedno, nie można się ciągle bać.
Łatwo powiedzieć...
– Jestem najlepszym przykładem, że można! Kiedyś bałem się zapukać do klasy obok i poprosić nauczycielkę o kredę, bo paraliżował mnie strach. Gdy stawiłem mu czoło, rozwinąłem skrzydła i dziś robię to, co kocham.
Jesteś też najlepszym przykładem, że i hejtowi można stawić czoło.
– Mam wieloletnią praktykę w byciu obiektem drwin i wiem, jak sobie z tym radzić. Ale gnębione osoby często z tego powodu popełniają samobójstwa. Wierzę, że potrafimy być ludźmi, którzy nie przejdą obojętnie, gdy drugiemu dzieje się krzywda. Nauczymy się na tyle tolerancji, by zatrzymać machinę cyber nienawiści, która zatacza coraz szersze kręgi.
ROZMAWIAŁA: MAGDALENA JABŁOŃSKA-BOROWIK