Wszyscy pamiętają go z "Rodziny zastępczej", mało kto wie o tragicznej śmierci. Marcin Kołodyński zginął 23 lata temu
Marcin Kołodyński był gwiazdorem "Rodziny zastępczej", ale także młodym prezenterem i prowadzącym programów dla młodzieży. Okoliczności jego śmierci i młody wiek sprawiają, że włos jeży się na głowie...
Marcin Kołodyński urodził się w 1980 roku w Warszawie, a wieku kilkunastu lat miał już za sobą doświadczenie w telewizji i niezwykle obiecującą przyszłość. Niestety, jego plany dotyczące kariery przekreśliła tragiczna śmierć. Gwiazdor "Rodziny zastępczej" zginął w dramatycznych okolicznościach, mając zaledwie 21 lat. Co wiadomo o szczegółach tego dramatu i jak mogła potoczyć się kariera Marcina Kołodyńskiego? Przypominamy historię aktora i prezentera na kilka dni przed kolejną rocznicą jego odejścia.
Marcin Kołodyński miał przed sobą wielką karierę. Przekreśliła ją tragiczna śmierć
Widzowie "Rodziny zastępczej" z pewnością pamiętają postać chłopaka Majki, odgrywaną przez Marcina Kołodyńskiego. Bohater nieoczekiwanie zniknął z telewizyjnych ekranów ponad dwie dekady temu - nie wszyscy wiedzą jednak, że stały za tym naprawdę tragiczne wydarzenia. Marcin Kołodyński, który próbował swoich sił również jako telewizyjny prezenter, zginął w polskich górach 1 lutego 2001 roku.
Przed tą datą nikt nie przypuszczał, że zimowy wyjazd na snowboard przekreśli - tak przecież obiecujące - plany 21-latka, które miał nie tylko zawodowo, ale również prywatnie. Niestety, zjeżdżając w nocy na słabo oświetlonym stoku, Marcin Kołodyński uderzył w ratrak (pojazd przygotowujący trasy narciarskie do jazdy - przyp. red.) i poniósł śmierć na miejscu.
Zobacz także: Wzruszające, co nagle pojawiło się na profilu Witolda Paszta. Łzy napływają do oczu
Śmierć Marcina Kołodyńskiego była ogromnym szokiem nie tylko dla jego bliskich, ale również fanów, którzy doskonale znali go z programów takich jak "5-10-15" czy "Rower Błażeja". Mężczyzna wystąpił też w kultowym filmie "Chłopaki nie płaczą". Wszyscy, którzy mieli okazję współpracować z 21-latkiem, zgodnie przyznawali, że jego kariera zapowiadała się naprawdę owocnie...
Poznałam go na planie. Lubiłam słuchać jego szalonych pomysłów, gdyż wiedziałam, że za moment wprowadzi je w życie. Zazdrościłam mu tego. Sprawdzał się jako dziennikarz, aktor, didżej, do tego osoba bardzo aktywna fizycznie. Wszędzie go było pełno. Rano jechał ze mną na zdjęcia do serialu, po południu leciał na uczelnię, a wieczorem miksował muzykę na imprezie. Nigdy nie wiedziałam, jak on to robi i skąd bierze tyle energii
W podobnym tonie o Marcinie Kołodyńskim wypowiadał się także Mirosław Baka, który miał okazję współpracować z aktorem przy produkcji "Usta Micka Jaggera".
Zapowiadał się na świetnego aktora. Był bardzo kontaktowy i sympatyczny, po prostu świetny chłopak
Mimo odejścia Marcina Kołodyńskiego w tak młodym wieku jego pamięć pozostała żywa - już w roku jego śmierci wyprodukowany został film o życiu i śmierci aktora o wymownym tytule "Jak Orzeł". Co więcej, od 2001 roku przez pięć kolejnych lat przyznawano nagrodę "5, 10 i dalej" imienia Marcina Kołodyńskiego. Odznaczenie było wyróżnieniem dla młodych ludzi, którzy inspirują swoich rówieśników pasją i podejściem do życia. Jej laureatami byli m.in. Maciej Stuhr czy Jan Mela.
Marcin Kołodyński został pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie, a 1 lutego przypadnie 23. rocznica tragicznego wypadku w Gliczarowie Górnym k. Białego Dunajca.
Zobacz także: Nie żyje zdobywca 12 Oscarów. Świat żegna gwiazdę kina