Urbański tłumaczy się z szokujacego wpisu na Faceooboku: Wylano na mnie wiadro pomyj
"W tej historii chodziło o jedno..."
Wczoraj w mediach pojawiła się szokująca informacja dotycząca jednej z gwiazd polskiego show-biznesu. Zaskakujące informacje dotyczące celebrytki z pierwszych stron gazet, która na Żoliborzu zostawiła w samochodzie płaczące dziecko, zamieścił na swoim Facebooku Zbigniew Urbański.
Zobacz: Urbański opisał szokujące zachowanie gwiazdy. Zamknęła w samochodzie płaczące dziecko
Były mąż Katarzyny Skrzyneckiej oburzony zachowaniem anonimowej aktorki opisał zaistniałą sytuację - jednak po kilku godzinach wpis zniknął z sieci.
Okazuje się, że Urbański skasował swój post ze względu na ogromną ilość komentarzy w których fani krytykowali go za ukrywanie nazwiska aktorki.
- Jestem zaskoczony z jaką nienawiścią spotkał się mój wpis. W tej historii chodziło mi o jedno, żeby "gwiazda" nie czuła się bezkarnie i wiedziała, że są tacy, którzy na jej "opiekuńcze" metody reagować. Ten cel został osiągnięty. Myślę, że do tej pani już dotarła fala zainteresowania. Najgorsze, że jestem w stanie przewidzieć ciąg dalszy tej historii. Znana mama będzie udzielać płaczliwych wywiadów i wypierać się tej sytuacji. Albo będzie mówić, że to był wyjątek, a ona nigdy się tak nie zachowała, a tym razem zapomniała czegoś z domu, coś musiała szybko załatwić i "się zdarzyło", ale nigdy świadomie nie zostawiłaby dziecka w samochodzie- napisał na onet.pl
Urbański, który opisał sytuację jaka przydarzyła się jego koledze został oskarżony o nieudzielenie pomocy pozostawionemu bez opieki dziecku. Celebryta twierdzi, że nie mógł podać nazwiska gwiazdy do wiadomości publicznej, ponieważ nie pozwala mu na to prawo.
Przekonuje Was tłumaczenie Urbańskiego?