Turia Pitt. Pożar zmienił jej życie w koszmar. Przeszła ponad 200 operacji, amputację palców, przeszczep nosa...
Turia Pitt i jej wstrząsająca historia. Dziś jest trenerką motywacyjną i wielką inspiracją dla milionów kobiet. Jednak życie jej nie oszczędzało. Co wydarzyło się 11 lat temu podczas dramatycznego maratonu?
W 2014 roku żaden magazyn nie wzbudził tylu emocji co numer australijskiego „Women’s Weekly”. Na pierwszej stronie tego pisma zazwyczaj można zobaczyć znane zdjęcia znanych aktorek, wokalistek lub modelek, ale tym razem redakcja zrobiła wyjątek. Na okładce znalazła się Turia Pitt, dziewczyna, która kilka lat temu cudem uniknęła śmierci podczas ogromnego pożaru lasu. Pitt miała poparzoną całą twarz i większość powierzchni ciała, przeszła mnóstwo operacji, w tym przeszczep nosa i amputację części palców. Blizny po obrażeniach, które wtedy odniosła, widoczne są do dziś. Taka właśnie Turia znalazła się na okładce i taka Turia... zachwyciła czytelników i dziennikarzy innych mediów.
„To prawdopodobnie jedna z najlepszych okładek kobiecych, jakie kiedykolwiek powstały”, zachwycał się amerykański portal BuzzFedd.
Inne portale natychmiast ogłosiły, że jest to okładka roku, a samą Pitt okrzyknęły „najdzielniejszą i najpiękniejszą kobietą na świecie”. Poparzona dziewczyna stała się dla wszystkich dowodem na to, że prawdziwe piękno to coś więcej niż ładna twarz i zgrabne ciało. Dla Turii była to ogromna satysfakcja, ukoronowanie wielomiesięcznej walki, w której przeciwnikiem był ból każdej cząstki ciała.
Zobacz także: 14 lat temu Katie Piper została oblana kwasem i zgwałcona. Jak wygląda dziś? NOWE ZDJĘCIA
Wypadek Turii Pitt
Wszystko wydarzyło się w 2011 roku. Turia miała wówczas 24 lata i szczęśliwe, poukładane życie. Studiowała inżynierię górnictwa, pracowała jako modelka, miała kochającego partnera, a w wolnych chwilach oddawała się swojej pasji – bieganiu. Regularnie brała udział w różnych imprezach sportowych, często biegała w maratonach, nawet tych ekstremalnych. Jeden z nich zmienił jej życie.
Był 2 września 2011 roku. Pitt wystartowała w ultramaratonie (bieg na 100 kilometrów) w Kimberley w Australii. Nie wiedziała, że tuż przy trasie biegu wybuchł pożar. Gdy w pewnym momencie razem z kilkoma innymi uczestnikami wbiegła do wąwozu, znalazła się w pułapce. Błyskawicznie rozprzestrzeniający się pożar szalał na zboczach jaru i szybko zamknął biegaczom drogę odwrotu.
„Płomienie ognia były zaledwie dwa metry za nami, było potwornie gorąco, a my byliśmy przerażeni, myśleliśmy, że umrzemy”, wspominał jeden ze świadków.
Po dramatycznej akcji ratunkowej Pitt została przewieziona helikopterem do szpitala. Żyła, ale jej stan był krytyczny. Miała poparzone 65 procent powierzchni ciała i lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Byli zaskoczeni, gdy już po kilku dniach Turia wybudziła się ze śpiączki. Wtedy rozpoczęła się seria operacji i zabiegów – amputacja palców, przeszczep nosa i dziesiątki przeszczepów skóry. W różnych szpitalach i specjalistycznych klinikach Pitt spędziła 864 dni.
„864 szpitalnych posiłków i o 864 szpitalnych posiłków za dużo. To przecież nie musiało się wydarzyć”, powiedziała potem w jednym z wywiadów.
Zobacz także: Pamiętacie Morticię z "Rodziny Addamsów"? Grająca ją Anjelica Huston przeżyła prawdziwe piekło
Jednak żaden z tych dni nie był dniem zmarnowanym. Turii zależało na tym, by odzyskać sprawność, dlatego codziennie chodziła na rehabilitację. Potwornie ciężką, bo, zwłaszcza na początku, każde ćwiczenie wywoływało ból. A Turia zaczynała od zera. Musiała na nowo nauczyć się mówić i chodzić, przeszła 20 skomplikowanych operacji, ponad 100 drobniejszych zabiegów.
„Na początku każdy, nawet mały postęp wydawał mi się niemożliwy do osiągnięcia, ale później udawało się. Przebyłam naprawdę długą drogę, by wrócić do życia”, powiedziała w jednym z wywiadów.
I dodała, że w zasadzie nic nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie jej rodziny i ukochanego partnera Michaela Hoskina.
Miłość jak w filmie
Turia i Michael poznali się jeszcze w szkole średniej. Ona miała wtedy 14, on 17 lat. Choć oboje się sobie spodobali, to początkowo było to raczej młodzieńcze zauroczenie. Parą stali się dopiero kilka lat później. Znajomi mówią, że tworzyli idealny związek, „piękni, młodzi, towarzyscy, zawsze mogli na siebie liczyć”. Tak zostało do dziś. Gdy Michael dowiedział się o wypadku ukochanej, wiedział, że stoi przed nim poważne wyzwanie. Ale nie wahał się z nim zmierzyć. Zdecydował, że zrezygnuje z pracy, by być przy Turii 24 godziny na dobę.
„Był ze mną w każdej minucie, każdego wieczora i każdego dnia, pomagał mi, mobilizował, pocieszał, rozmawiał, dopingował. Czuję się szczęśliwa, że jest w moim życiu. Dzięki niemu mogę i chce mi się iść dalej”, wspominała potem Turia.
Zdradziła też, że w chwilach zwątpienia nie raz mówiła, że wolałaby umrzeć. „Michael pytał mnie wtedy: «Nie jesteś szczęśliwa, że żyjesz?»”, opowiada Turia. Dla niego to właśnie to było najważniejsze. Poparzenia nie miały dla niego znaczenia. „To jest cały czas moja Turia. Jej skóra może jest inna, ale to cały czas ta osoba, w której się zakochałem”, powiedział w programie telewizyjnym „60 minut”. Jakiś czas temu w jednym z wywiadów Turia mówiła, że jej największym marzeniem jest urodzenie dziecka. Lekarze nie wykluczali takiej możliwości. Dziś jest szczęśliwą mamą dwóch synów!
Wewnętrzna siła
Teraz skupia się jednak na tym, by dojść do pełnej sprawności, a przy tym pomaga też innym. Bierze udział w wielu akcjach charytatywnych. Wydała też książkę „Wszystko dla życia. Inspirująca opowieść Turii Pitt”, w której opisuje swoją historię. Wróciła też na studia, do tego została trenerem motywacji. Dziś jeździ po całym świecie i spotyka się ludźmi, którzy – tak jak ona – przeżyli poważne tragedie. Namawia ich do działania, próbuje przekonać, by zaakceptowali siebie oraz sytuację, w której się znaleźli.
„Człowiek to znacznie więcej niż ciało. Jest wiele pięknych kobiet, ale brakuje im pewności siebie i siły, a to właśnie te cechy sprawiają, że jesteśmy piękni”, powtarza Pitt.
Ona sama wciąż przechodzi rehabilitację, czeka ją jeszcze kilka operacji, ale ona patrzy w przyszłość z optymizmem. Mówi, że jest „nową, lepszą i do tego najszczęśliwszą kobietą na świecie!”
Zobacz także: Gdy stalker oblał ją kwasem, Katarzyna Dacyszyn cudem przeżyła. Dziś pisze: "Blizny w Narodzie Ukraińskim zostaną na długo"