Reklama

Reklama

Tomasz Komenda w Superwizjerze TVN24 zdradził swoje największe marzenie. To plan, który chce i musi zrealizować. Reporterzy TVN24 towarzyszyli niesłusznie skazanemu za gwałt i morderstwo w pierwszych dniach po odzyskaniu wolności. Komenda spędził za kratami 6540 dni. Mężczyzna został zaproszony do studia. W Superwizjerze opowiadał o tym kto fizycznie pomógł mu w wyjściu z więzienia, ale też jak ważna była dla niego pomoc duchowa.

Jak się okazuje, Komenda miał w celi zdjęcie z papieżem-Polakiem, świętym Janem Pawłem II. Mówił do niego, prosił o uwolnienie. A ten... go wysłuchał. Niedługo potem pojawił się policjant, który odkrył, że to nie Komenda powinien odpowiadać za zabójstwo i gwałt. Dlatego obiecał sobie, że pojedzie do Rzymu, i podziękuje Janowi Pawłowi II przy jego grobie.

Zapytany na sam koniec rozmowy o największe marzenie Tomasz Komenda odparł:

Marzenie? Pojechanie do papieża, do Rzymu.

Powiedział to, choć równocześnie przyznał, że nie jest osobą wierzącą. I przez 18 lat nie szukał pociechy duchowej u księdza za kratami. A była mu potrzebna. Przez cały ten czas nie znalazł się bowiem nikt, kto by uwierzył w więzieniu w jego niewinność.

Nie było nikogo. Byłem tam sam - mówi Komenda i podkreśla, że mógł liczyć tylko na rodzinę.

Jak wyglądały jedo widzenia z mamą i braćmi w więzieniu?

To był jeden wielki płacz.

Nie przysługiwały mu przepustki. Przez 18 lat wyszedł zza krat tylko raz - na pogrzeb babci.

Byłem skuty, ręce nogi. Czterech funkcjonariuszy prowadziło mnie pod bronią - wspominał.

W Superwizjerze Komenda mówił też o osobach, które pomogły mu wyjść z więzienia. Dziennikarz TVN24 Grzegorz Głuszak zorganizował mu spotkanie z policjantami i prokuratorem, którzy po latach zajęli się jego sprawą i doprowadzili do jego wypuszczenia. Komenda miał okazję osobiście podziękować ludziom, którym zawdzięcza powrót do normalnego życia.

Reklama

Zobacz też: Tomasz Komenda dostał rentę specjalną od premiera! "Sprawiedliwe państwo musi mu pomóc"

Mat. promocyjne
Reklama
Reklama
Reklama