Tomasz Barański zdradził, jaka prywatnie jest Justyna Żyła i dlaczego zgodziła się na udział w "Tańcu z gwiazdami"!
Tomasz Barański zdradził, jaka prywatnie jest Justyna Żyła i dlaczego zgodziła się na udział w "Tańcu z gwiazdami"!
Dzięki występom w „Tańcu z gwiazdami” z Justyną Żyłą o Tomaszu Barańskim znów jest głośno! Nam tancerz opowiada nie tylko o kulisach show, lecz także o swoich solowych projektach i o tym, co myśli o przyklejonej mu przez media łatce kobieciarza.
Jego występy z Justyną Żyłą w „Tańcu z gwiazdami” budzą najwięcej kontrowersji w całej historii programu. Nam Tomasz Barański (38) opowiada, jak wygląda jego życie, kiedy gasną światła w telewizyjnym studiu i opadają emocje… Wywiad został przeprowadzony z tancerzem jeszcze zanim odpadł z programu z Justyną Żyłą.
Rok temu, w ostatniej edycji „Tańca z gwiazdami”, doszedłeś wraz z Katarzyną Dziurską do finału show. I mam wrażenie, że nawet to nie kosztowało cię tyle nerwów, ile dzisiejsze występy u boku Justyny Żyły…
Justyna rzeczywiście wzbudza skrajne emocje. Część ludzi potępia ją za to, że wciągnęła wszystkich w swoje prywatne życie, ale jest też sporo osób, które bardzo ją dopingują. Zwłaszcza kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji. Ja sam doskonale rozumiem Justynę. Wywołała sensację, bo chciała trochę ponarzekać na swojego „starego”, i zupełnie nie przewidziała, jaką to będzie miało siłę i jakie pociągnie konsekwencje.
Dalsza część wywiadu poniżej!
1 z 4
Fakt. Narobiła w show-biznesie niezłego zamieszania!
Powiedziała mi, że zrobiła to zupełnie nieświadomie, a ten nagły rozgłos bardzo ją zaskoczył. Wiem też, dlaczego zdecydowała się na udział w „Tańcu z gwiazdami”.
Zdradzisz co nieco?
Powiedziała to tak fajnie, po góralsku: „A która kobita by nie chciała zatańczyć z Barańskim czy Maserakiem”? (śmiech). Dodała też, że skoro przez tyle lat robiła coś dla innych, to najwyższa pora, żeby zrobić coś dla siebie. Justyna chce po prostu korzystać z tego, co jej życie przynosi.
Na razie nie jest łatwo… W pierwszym odcinku dostaliście tylko osiem punktów!
Nasz debiut był najgorszym występem w historii „Tańca z gwiazdami”. Niestety, muszę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Praca z Justyną to dla mnie nauka cierpliwości. Patrzę jednak na nas z optymizmem. Taka partnerka uczy mnie podchodzić do mojej pracy z większą wyrozumiałością. To jest życiowa lekcja, którą muszę odrobić.
Wierzysz, że macie szansę na wygraną? Czy raczej po pierwszym treningu pomyślałeś sobie: „W tej edycji to daleko nie zajdziemy”?
Nigdy nie odpuszczam. Wręcz przeciwnie! Postawiłem sobie za cel nauczyć Justynę tańczyć. Zrobię wszystko, żeby ta dziewczyna z odcinka na odcinek była coraz lepsza. Problem nie polega tylko na tym, że ona nie potrafi tańczyć. Ograniczenia Justyny tkwią w jej głowie. Ma blokadę na to, co nagle zaczęło się dziać w jej życiu. Te kamery, światła, zamieszanie, cała otoczka show wyraźnie ją sparaliżowały.
2 z 4
Ale jurorzy nie biorą tego pod uwagę. Iwona Pavlović podsumowała wasz występ jednym słowem: „Masakra”. Przesadziła?
Będę zawsze bronił moich partnerek. Wiem, że może Justyna nie jest najzdolniejszą osobą, jaka mi się trafiła w programie, ale zżyłem się z nią. Uważam, że jest dobrą osobą, taką z sercem na dłoni. Jest na pewno bardzo empatyczna, czasem może trochę naiwna. Ale z pewnością bije od niej dobro. Bardzo ją polubiłem…
Będzie na koniec góralski taniec?
(śmiech) To pewne! Wypijemy kilka głębszych i będziemy wywijać hołubce!
Jesteś bardzo ambitnym facetem. Podobno byłeś rozczarowany, kiedy w ostatniej edycji, tańcząc z Kasią Dziurską, przegraliście w finale.
Nie byłem jakoś bardzo rozczarowany. Miałem poczucie, że przygotowaliśmy przepiękny show i że zrobiłem wszystko, co mogłem. Rzeczywiście, jestem ambitny i nigdy nie odpuszczam. Tak mnie życie nauczyło, że muszę walczyć o swoje marzenia. Do ostatniej minuty wierzyłem, że uda nam się zdobyć Kryształową Kulę.
Jak na razie wygrałeś tylko raz, cztery lata temu, gdy tańczyłeś z Eweliną Lisowską.
To była świetna partnerka. Wszystko było jak należy – i na treningach, i podczas występów. Jesteśmy do dzisiaj największymi ziomalami na świecie (śmiech).
content:0_118802,0_118706:CMNews
3 z 4
Twoja obecna dziewczyna Paulina też związana jest z tańcem. Należy do twojej grupy Next.
To prawda. Paulina jest tancerką, razem pracujemy. Nie chcę za dużo mówić o naszej relacji. Paulina unika mediów i chcę to uszanować.
Ale na jej koncie na Instagramie można znaleźć wasze wspólne zdjęcia. Na twoich profilach nie ma za to ani jednego.
Chcę zaoszczędzić Paulinie oceniania jej przez internautów. Ona jest bardzo wrażliwa na tym punkcie. Mogę powiedzieć, że razem robimy bardzo dużo fajnych rzeczy: ogromne widowiska, również telewizyjne, piękne koncerty. Teraz choćby serię koncertów muzyki filmowej z udziałem Beaty Kozidrak, Justyny Steczkowskiej i innych wspaniałych artystek. Do tego mamy na scenie 50-osobową orkiestrę. Takie przedsięwzięcie to dla tancerza spełnienie marzeń. A Paulina ma wielki talent taneczny. Jest prawdziwym diamentem. Jej występy czasem sprawiają, że mam łzy w oczach.
Robisz też spektakle, w których sam występujesz. Jesteś hiperaktywnym człowiekiem!
I wciąż mi mało! W 2020 roku do Teatru Wielkiego wraca na przykład „Traviata” w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Pamiętam, jak kiedyś, po premierze, Mariusz mówił nam, że za dziesięć lat jeszcze będziemy u niego tańczyć. Wtedy wydawało się to nieprawdopodobne. Okazuje się jednak, że miał rację.
Akurat wtedy skończysz czterdziestkę. To dla tancerza wiek emerytalny?
Prawie skończę, bo urodziłem się w grudniu, więc zawsze sobie trochę odejmuję (śmiech). To prawda, czterdzieści lat to dla tancerza dużo, ale znam takich ludzi jak choćby Brian Friedman, choreograf współpracujący między innymi z Britney Spears i P!nk, który mając tyle lat, nadal tańczy jak młody bóg, nastolatek! Wszystko jest w naszych głowach. Będę tańczył tak długo, jak tylko będę mógł.
4 z 4
Nie przeszkadza ci czasami reputacja kobieciarza? Łączono cię prawie z każdą partnerką, z którą tańczyłeś.
Nie przesadzaj. Zresztą możemy policzyć: Edyta Herbuś, Klaudia Halejcio, z którą byłem dwa i pół roku, wcześniej byłem z inną kobietą przez pięć lat. Teraz też jestem w związku. Czy to naprawdę dużo? (śmiech)
Więc skąd ta legenda?
„Taniec z gwiazdami” ma kilka odsłon. Jest to, co się dzieje na treningach, potem to, co widać w studiu, a na koniec to, co się pisze w prasie. To ostatnia odsłona mnie bawi, chociaż kiedy przypisano mi w poprzedniej edycji romans z Kasią Dziurską, stwierdziłem, że to już spora przesada. Ale sam powiedz, co mam zrobić, że akurat przypisuje mi się takie rzeczy? Można się tylko z tego śmiać i mieć dystans.
Miałeś taki moment w życiu, że musiałeś przerwać karierę. Bardzo poważnie zachorowałeś. Potem obiecywałeś sobie, że będziesz się oszczędzał. Dotrzymujesz obietnicy?
A skąd! Pracuję jeszcze więcej niż poprzednio. Ale bardzo dobrze się prowadzę. Nie piję alkoholu, nie palę papierosów. Ale zwolnić tempo? Nigdy! Mam w głowie mnóstwo planów. Chcę pojechać do Paryża, zobaczyć tam najlepsze spektakle taneczne, a potem zrealizować jeszcze wiele, wiele marzeń!
Rozmawiał: Oskar Maya